Rozdział 10

176 11 5
                                    

3 miesiące później...

Przez pierwsze tygodnie moje życie płynęło bardzo powoli. Nie miałam prawa się nad sobą użalać. Nie straciłam wieloletniego przyjaciela, męża, brata czy ojca. Nie zasługiwałam na żałobę. Nikt nie rozumiał przez co przechodziłam. Każdy reagował tak samo. 

"Znałaś go tylko dobę." 

"Był tylko twoim pacjentem."

"Nie wiesz jakim człowiekiem był naprawdę."

Udawałam, że nie rozsypuje się na kawałki. Uśmiechałam się przez łzy. Codziennie rano zakładałam maskę. Za tymi wszystkimi pozorami ukrywałam jak bardzo cierpię. Nie chciałam czuć na sobie tych niezrozumiałych spojrzeń. 

Dni zmieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Dzisiaj mijały równo 3 miesiące od śmierci Blake'a. 

Kiedy byłam na samym dnie otrzymałam pierwszy list...

Był to piękny sierpniowy dzień. Właśnie miałam wychodzić na mój codzienny spacer, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, więc tym szybciej ruszyłam je otworzyć. Nikogo jednak za nimi nie zastałam. Rozejrzałam się dookoła, aż nagle, kiedy miałam już zamykać drzwi dostrzegłam dużą błękitną kopertę na wycieraczce. Wiedziałam co było w środku. Spodziewałam się listu. Jednego z wielu, które Blake pisał do swojej pierwszej miłości. Mimo wszystko poczułam jak mój puls przyśpiesza. Podniosłam ją i wyszłam z domu, żeby się przewietrzyć. Ruszyłam do parku nieopodal mojego domu. Dopiero kiedy usiadłam na jednej z ławek odważyłam się otworzyć kopertę. Wyciągnęłam z niej poszarzałą kartkę papieru. Poczułam zbierające się w moich oczach łzy. Moje ręce trzęsły się kiedy rozkładałam kartkę papieru. Zaczęłam wpatrywać się w odręcznie napisany tekst jednak litery rozmazywały mi się przed oczami. Dopiero po chwili byłam wstanie zacząć czytać.


04.09.2005r.

"Olivio,

Nawet nie wiesz jak się ucieszyłem kiedy wreszcie zobaczyłem cię na szkolnym dziedzińcu po przerwie wakacyjnej. Poczułem jak moje serce napełnia się nieznanym mi uczuciem. Mieliśmy już po szesnaście lat, więc powinienem zdobyć się na odwagę i zaprosić cię na randkę. Moglibyśmy pójść do kina podczas weekendowej przepustki. Zamiast tego przyglądałem ci się z oddali, a ty delikatnie się uśmiechnęłaś. Tak ładnie wyglądałaś w tej błękitnej sukience...-zaczęłam czytać. - Tak bardzo chciałbym móc powiedzieć ci, albo komukolwiek innemu co spotkało mnie podczas przerwy letniej, ale nie zrozumiałabyś tego. Nikt by nie zrozumiał. Kiedyś napiszę ci dlaczego w ten ciepły wrześniowy dzień musiałem mieć na sobie koszulkę z długim rękawem. Kiedyś wyjaśnię ci dlaczego bałem się do ciebie podejść, dlaczego bałem się, że zdradzę skrywany sekret patrząc w twoje piękne oczy. Kiedyś ci wszystko wyjaśnię..."

***

Miesiąc później...

We wrześniu wzięłam kilka dniu wolnego. Przez całe lato pracowałam, ponieważ bałam się czasu, w którym moich myśli nie zajmowali moi pacjenci.

Właśnie wracałam z zakupów spożywczych kiedy przed moimi drzwiami spotkałam Lucasa, przyjaciela Blake'a. Cztery miesiące temu przeszedł przeszczep serca. Kiedy jednak wybudził się jego radość nie trwała długo. Po tym jak dowiedział się, że Blake oddał mu serce, załamał się. Po wielu spotkaniach z terapeutą zrozumiał, że najlepsze co może teraz robić to korzystać z życia. Jeśli nie dla siebie, to przynajmniej dla Blake'a. To sprawiło, że nie tylko Lucas zaczął chociaż w minimalny sposób cieszyć się z życia, ale również stał się moim najbliższym przyjacielem. Oboje przeżywaliśmy stratę Blake'a. Lucas chciał opowiadać o przyjacielu, którego stracił zbyt wcześnie i, z którym nie miał nawet okazji się pożegnać, natomiast ja chciałam słuchać o chłopaku, którego nie zdążyłam dobrze poznać. 

Byliśmy sobie nie pisani...Where stories live. Discover now