Świąteczny specjalv2.0

Start from the beginning
                                    


IVAN

Kiedy weszłam do swojego, pokoju parsknęłam głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Na moim łóżku leżał nagi Ivan spętany czerwoną wstążką. Leżał w bardzo dziwnej i z pewnością mało komfortowej pozycji.
- Przestań się śmiać i mi pomóż! Złapał mnie skurcz! Leżę tu już tak z godzinę! - oznajmił mi głosem na skraju płaczu. Ale ja wybuchłam tylko głośniejszym śmiechem.
- Elosie pomóż! - jęknął, a ja wciąż chichocząc pod nosem, podeszłam do niego i zaczęłam go odwiązywać. Kiedy cała wstążka znalazła się na ziemi, a Ivan mógł w końcu się wyprostować, jęknął z ulgą, a ja ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Powiesz mi, co to miało znaczyć?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, żeby poprawić ci humor, bo ostatnio jesteś jakaś przybita, ale... Nie potrafiłem zawiązać kokardki, a wstydziłem się poprosić o pomoc i... Jakoś tak się stało, że się zaplątałem. No i znowu wstydziłem się zawołać o pomoc i tak czekałem, aż przyjdziesz i... Ty nie przychodziłaś, więc tak leżałem i czekałem i... - tłumaczył się, a ja ponownie zachichotałam i zapytałam.
- Ale po co ci ta wstążka i dlaczego jesteś nagi?
- Bo chciałem się tą wstążką obwiązać. Tym prezentem dla ciebie miałem być ja - odpowiedział, rumieniąc się, a ja po raz kolejny dziś wybuchłam głośnym śmiechem.
- Jesteś przeuroczy - powiedziałam i pocałowałam go w czoło.
- Więc nie uważasz, że to było żałosne?
- Może dla kogoś innego takie by to było, ale ja uważam, że to było urocze. - odpowiedziałam, obejmując go i przytulając się do niego - Głupie, ale urocze - powiedziałam, chichocząc.
- Cieszę się, że nie jesteś już smutna. Zdradzisz mi powód twojej radości? - zapytał, przyciągając mnie do siebie mocniej.
- Ten smutek to nic poważnego. Po prostu to będą pierwsze święta, które spędzę w innym miejscu, bez mojej przyjaciółki. A moja radość jest spowodowana tym, że są święta. W święta zawsze mam dobry humor, niezależnie od tego, co się dzieje. Poza tym obwiązany wstążką wyglądałeś naprawdę przezabawnie. - powiedziałam, całując go w policzek, a on zarumienił się lekko.
- Zrobiłem z siebie idiotę, prawda?
- Ale bardzo uroczego idiotę - powiedziałam, siadając okrakiem na jego kolanach i czule całując. Blondyn odwzajemnił pocałunek, mocniej mnie do siebie przyciągając.
- Przynajmniej mamy już połowę roboty za sobą - powiedziałam, śmiejąc się i dotykając jego nagiego torsu. Ivan również się zaśmiał i obrócił nas tak, że byłam pod nim, a potem namiętnie mnie pocałował. Całowaliśmy się namiętnie i zachłannie, kiedy nagle mój wampir zakończył pieszczotę.
- Mam dla ciebie coś jeszcze - powiedział i podniósł się. Podszedł do swoich spodni, złożonych na jednym z moich krzeseł. Wyją z nich jakieś pudełeczko i podał mi je. Od razu je otworzyłam. W środku znalazłam piękny wisiorek z zawieszką w kształcie czterolistnej koniczynki.
- To na szczęście, żebyś już nigdy nie musiała wypadać przez okno.
Parsknęłam śmiechem, odłożyłam prezent na szafkę i rzuciłam mu się na szyję, namiętnie go całując.



BELIATH
Kiedy weszłam do swojego pokoju, zastałam w nim Beliatha tylko w czapce Mikołaja, napinającego się przed moim lustrem..
- O tak, Beliath, jesteś najprzystojniejszym facetem na ziemi. Żaden nie jest tak piękny i seksowny jak ty - powiedział, całując swój biceps. - Żaden nie ma z tobą szans - dodał, zmieniając pozę i wpatrując się w swoje odbicie. Przez chwilę patrzyłam na to oniemiała, aż w końcu odzyskałam głos i z trudem powstrzymując śmiech, na widok Beliatha prężącego się przed lustrem zapytałam.
- Beliath... Co ty wyprawiasz?
- Och Elosie nie spodziewałem się ciebie - powiedział, odwracając się w moją stronę.
- Nie spodziewałeś się, że przyjdę do mojego pokoju? - zapytałam zszokowana tym, co właśnie zobaczyłam.
- Możesz na chwilę wyjść? Muszę coś dokończyć - powiedział, podchodząc do mnie i wypychając mnie za drzwi.
- Czy ty wyganiasz mnie z mojego własnego pokoju?
- Tak. Muszę dokończyć prezent dla ciebie - powiedział, zatrzaskując mi drzwi przed nosem i przekręcając kluczyk, jakby upewniając się, że tam nie wejdę. Westchnęłam, usiadłam na podłodze naprzeciwko drzwi, oparłam się o ścianę i czekałam. Po około 15 minutach drzwi się otworzyły. Stanął w nich Beliath. Wciąż nagi, ale tym razem obwiązany czerwoną wstążką w pasie. Wytrzeszczyłam na niego oczy. Nie miałam pojęcia jak mam zareagować.
- No chodź tu do mnie. Musisz odpakować swój prezent - powiedział, uśmiechając się szelmowsko.
- Co ci tak długo zajęło? - zapytałam, wstając i idąc do swojego pokoju.
- Musiałem pozachwycać się moim pięknem - powiedział, zamykając za mną drzwi. - No dalej odpakuj mnie - powiedział, zalotnie poruszając biodrami. Zastanawiając się, za jakie grzechy mnie to spotkało, pociągnęłam za jeden koniec kokardki, którą był obwiązany i kiedy materiał opadł na podłogę, wytrzeszczyłam oczy, a po pierwszym szoku wybuchnęłam głośnym śmiechem. Druga, mniejsza kokardka była na jego członku.
- Podoba ci się prezent? - zapytał. - Ostatnio byłaś trochę smutna, chciałem poprawić ci nastrój. - powiedział, uśmiechając się do mnie czule.
- Tak, bardzo mi się podoba prezent. Dziękuję za troskę. - powiedziałam, podchodząc do niego i całując go czule w usta.
- Ale jest coś, co jeszcze bardziej poprawi mi nastrój - powiedziałam, rozwiązując kokardkę na jego członku. Beliath uśmiechnął się szeroko i porwał mnie w ramiona, rzucając na moje łóżko i obsypując pocałunkami. Nagle jednak się ode mnie odsunął się ode mnie i powiedział.
- Mam coś jeszcze dla ciebie - sięgnął po pudełeczko, leżące na szafce nocnej i podał mi je. Kiedy je otworzyłam, znalazłam w środku piękny wisiorek z zawieszką w kształcie serca.
- Jest piękny. Dziękuję - powiedziałam, odkładając pudełeczko na swoją szafkę i rzuciłam mu się na szyję, czule go całując.

VLADIMIR
Siedziałam w swoim pokoju obwiązana wstążkami w pasie i na piersiach. Czekałam na Vladimira, który zaraz miał przyjść do mojego pokoju. Miałam nadzieję, że prezent, który dla niego uszykowałam, mu się spodoba. Zdawałam sobie sprawę, że to nie w jego stylu, ale mimo wszystko miałam nadzieję, że mnie nie zbeszta i nie każe się ubrać. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Vladimir, początkowo patrzył na mnie w szoku, a po chwili zarumienił się i odwrócił wzrok. Staliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę, czekałam na jego odpowiedź, ale on ciągle unikał mojego wzroku. Czułam się niekomfortowo, oczekując jego odpowiedzi.
- Vladimir, czy nie podoba ci się niespodzianka? - zapytałam nieśmiało.
- To nie o to chodzi Eloise. Ja po prostu nie spodziewałem się czegoś takiego... Ja nigdy... - urwał na chwile. - Bardzo mi się to podoba, bo ty mi się podobasz. Po prostu się tego nie spodziewałem i nie wiedziałem jak mam zareagować - kontynuował. Uśmiechnęłam się z ulgą. Bałam się jego reakcji. Podeszłam do niego, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam.
- Powinieneś odpakować prezent - przygryzłam wargę, patrząc mu prosto w oczy. Między nami znowu zapadła cisza, ale tym razem była przyjemna i pełna napięcia, pełna oczekiwania co zaraz zrobi mój wampir.
- Czy to poprawi twój humor? - zapytał nagle, a mnie zamurowało.
- O czym ty mówisz?
- Ostatnio byłaś taka smutna i przybita. Czy jeśli rozpakuję mój prezent, to poprawi ci się nastrój? - zapytał, łapiąc za końcówki wstążki zawiązanej na moich piersiach.
- Naprawdę się o mnie martwiłeś? - zapytałam wzruszona.-  Nie musiałeś. To nic poważnego, gdyby działo się coś bardzo złego, to na pewno bym ci o tym powiedziała - dodałam, wspinając się na palce i czule go całując.
- Wiem, ale to nie zmienia faktu, że zależy mi na tobie i chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Ale ja jestem szczęśliwa, a jeśli rozpakujesz teraz prezent, to zdecydowanie będę jeszcze szczęśliwsza - odpowiedziałam, obejmując go za szyję i szeroko się uśmiechając. Vladimir odwzajemnił uśmiech i pociągnął za wstążkę zawiązaną na moich piersiach, a potem dokładnie to samo zrobił z tą, którą obwiązałam się w pasie. Kiedy stałam przed nim kompletnie naga, wziął mnie w ramiona i ułożył na moim łóżku, układając się nade mną. Uśmiechnął się do mnie szeroko i połączył nasze usta w czułym i namiętnym pocałunku. Ku mojemu niezadowoleniu niespodziewanie odsunął się ode mnie.
- Ja też mam dla ciebie prezent - powiedział i wyciągnął z kieszeni jakiś pakunek. Natychmiast go otworzyłam. Był tam śliczny wisiorek z zawieszką w kształcie kwiatka.
- Jest śliczny, dziękuję - powiedziałam, obejmując go za szyję i przyciągając do pocałunku. Nie przerywając pieszczoty, na oślep odłożyłam pudełeczko na szafkę i obiema rękami mocniej go do siebie przyciągnęłam.

AARON
Stałam przed lustrem, poprawiając kokardę zawiązaną na moich piersiach. Było mi trochę niekomfortowo, ale wiedziałam, ale miałam nadzieję, że długo nie będę musiała tego nosić. Wiedziałam, że zaskoczę tym Aarona, ale były święta i chciałam zrobić mu jakiś oryginalny prezent. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich mój wampir. Patrzył na mnie oniemiały. Zarumienił się, ale nie odwrócił ode mnie wzroku. Patrzył mi prosto w oczy.
- Elosie, czy możesz mi to wytłumaczyć? - zapytał, wciąż będąc w szoku.
- Chciałam ci zrobić prezent - powiedziałam, podchodząc do niego i przygryzając lekko wargę. Aaron uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Ciągle tylko patrzył.
- Przyznam, że nie tego się spodziewałem, kiedy poprosiłaś mnie, żebym przyszedł do twojego pokoju, ale nie mogę powiedzieć, że to, co widzę, mi się nie podoba - powiedział nagle. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i rzuciłam mu na szyję i namiętnie pocałowałam. Mój wampir mocno mnie objął i odwzajemnił pieszczotę. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Aaron oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się do mnie czule. Ponownie przygryzłam wargę i odsunęłam się od niego lekko.
- Nie chcesz rozpakować prezentu? - zapytałam, a on zaśmiał się głośno i złapał za wstążki. Rozwiązał je jednym pociągnięciem i upuścił na podłogę. Zlustrował mnie wzrokiem, a potem spojrzał mi głęboko w oczy.
- Jesteś taka piękna Eloise - powiedział i przyciągnął mnie do pocałunku. Jego duże dłonie ujęły moje pośladki, podniósł mnie, zmuszając mnie do objęcia go nogami w pasie i usiadł na moim łóżku, sadzając mnie na swoich kolanach. Całowaliśmy się długo i namiętnie, na nic nie zwracając uwagi. Nagle Aaron odsunął się ode mnie.
- Ja też mam coś dla ciebie - powiedział, zsunął mnie ze swoich kolan i wyją z kieszeni małe pudełeczko. Natychmiast je otworzyła i ujrzałam śliczny wisiorek z zawieszką w kształcie wilka.
- Zauważyłem, że ostatnio byłaś przybita i taka nieswoja. Pomyślałem, że taki drobny upominek poprawi ci nastrój, tym bardziej że są święta. Podoba ci się? - zapytał, siadając obok mnie i uważnie mi się przypatrując. Przez chwilę nic nie mówiłam, uważnie przyglądając się wisiorkowi.
- Jest śliczny. Dziękuję Aaron - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - I nie musisz się martwić o mój nastrój. To nic poważnego. Gdyby coś złego się działo, to bym ci o tym powiedziała - dodałam, uśmiechając się do niego delikatnie.
- Wiem, ale to silniejsze ode mnie. Bardzo mi na tobie zależy i chcę, żebyś była szczęśliwa - powiedział, głaszcząc mnie po policzku. Odłożyłam pudełeczko na szafkę nocną i spojrzałam mojemu wampirowi w oczy.
- Ja jestem szczęśliwa - odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję - Jestem szczęśliwa, bo mam ciebie - dodałam i czule go pocałowałam.

RAPHAEL
Kiedy weszłam do mojego pokoju, zastałam w nim Raphaela stojącego przy małym stoliku, nakrytym białym obrusem. Było na nim kilka talerzy ze słodkościami, ale znajdował się na nim również półmisek ze spaghetti. Przy stoliku stały dwa krzesła. Raphael jak na gentlemana przystało, podszedł do mnie i zaoferował mi swoje ramię. Ujęłam je z wdzięcznością i pozwoliłam zaprowadzić się do stołu.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało - powiedział, odsuwając mi krzesło.
- Jestem pewna, że będzie pyszne, ale powiedz mi, z jakiej to okazji? - zapytałam, biorąc do ręki widelec.
- Są święta, chciałem spędzić z tobą trochę czasu. - odpowiedział, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- Ale nie musiałeś tego robić. Mogliśmy po prostu razem posiedzieć.
- Tak, ale ostatnio byłaś smutna i przybita. Pomyślałem, że ze względu na święta mogę zrobić dla ciebie coś specjalnego, żeby poprawić ci nastrój.
- Dziękuję Raphaelu - odpowiedziałam i spróbowałam dania, które mi przyszykował. - Spaghetti jest przepyszne - dodałam. Kiedy jadłam, panowała między nami cisza, ale to była jedna z tych przyjemnych ciszy. Oboje czuliśmy się w niej dobrze i komfortowo. Kiedy skończyłam swoją kolację, Raphael powiedział.
- Mam dla ciebie coś jeszcze - i podał mi małe pudełeczko. Od razu je otworzyłam i znalazłam tam srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie klucza wiolinowego.
- Jest przepiękny dziękuję - powiedziałam i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach i namiętnie pocałowałam. Mój wampir odwzajemnił pocałunek przyciągając mnie do siebie mocniej. Gdy zabrakło nam tchu i musieliśmy się od siebie oderwać, Raphael puścił mnie i zdjął swoją opaskę, a następnie ponownie mnie objął i oparł swoje czoło o moje. Między nami ponownie zapanowała cisza. Która przerwałam po paru minutach.
- Skoro ty przygotowałeś dla mnie kolację, to teraz moja kolej, żeby przygotować kolację tobie - powiedziałam, wplatając dłoń w jego włosy. Odchyliłam głowę i delikatnie przycisnęłam jego usta do mojej szyi, dając mu tym samym znać, że chcę, żeby mnie ugryzł. Raphael od razu zrozumiał aluzję i po chwili poczułam, jak jego kły przebijają moją skórę. Początkowy ból szybko zniknął i zastąpiła go nieopisana przyjemność. Jęknęłam z niezadowolenia, kiedy przestał pić moją krew, uniósł głowę i pocałować mnie w usta. Na jego języku wciąż mogłam wyczuć smak swojej krwi, ale nie przeszkadzało mi to, mocniej go do siebie przyciągnęłam, nie chcąc nawet na chwilę tracić kontaktu z nim. Kiedy zakończyliśmy pieszczotę, Raphael oparł swoje czoło o moje i powiedział.
- Tak wiele dla mnie znaczysz. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Zrobię wszystko dla twojego szczęścia.
- Ale ja jestem szczęśliwa, Bo ty jesteś ze mną - odpowiedziałam. Wampir uśmiechnął się, podniósł się ze mną w ramionach i ułożył nas na moim łóżku. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam.

NEIL
Kiedy rano się obudziłam, dotarło do mnie, że to już święta. Moje pierwsze święta w moim własnym domu, święta bez przyjaciół. Westchnęłam cicho i zwlokłam się z łóżka. Chciałam poczuć klimat świąt, więc musiałam przystroić rezydencję. Cały dzień biegałam po wszystkich pomieszczeniach, katując chłopaków i prosząc ich o pomoc. Gdy w końcu byłam zadowolona, postanowiłam pójść do swojego pokoju by odpocząć i później cieszyć się klimatem świąt. Wchodząc po schodach, zastanawiałam się, gdzie podziewa się Neil. Nie było go cały dzień. Kiedy weszłam do swojego pokoju, otrzymałam odpowiedź na moje pytanie. Zastałam tam Neila, siedzącego na krześle. Nie spodziewałam się go tutaj.
- Witaj Młoda damo. Mam nadzieję, że nie jesteś teraz zajęta i będziesz w stanie poświęcić mi parę minut.
- Tak nie ma problemu. Coś się stało? - zapytałam.
- Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? O tym, że oboje musimy nauczyć się sobie ufać? Pomyślałem, że ten czas, który nazywasz świętami, będzie do tego idealny. O ile to nie problem.
- Żadne. Wręcz przeciwnie bardzo mi miło, że to proponujesz - odpowiedziałam, uśmiechając się i siadając na krześle obok niego.
- Może zacznijmy od lepszego poznania się? - zaproponował. - Ja opowiem ci o swoim życiu, a ty mi o swoim. Tylko... Moja historia może trochę zająć - powiedział, delikatnie się uśmiechając. Zaśmiałam się i powiedziałam rozbawiona.
- Nie przeszkadza mi to. Lubię słuchać - usiadłam wygodnie i spojrzałam na Neila wyczekująco. Zaczął opowiadać. Powiedział mi o swoim życiu przed tą rezydencją. Relacjonował wszystko bardzo dokładnie, ale mi to nie przeszkadzało. Słuchałam zafascynowana, spijając każde słowo z jego ust i z niecierpliwością oczekując na kolejne. Kiedy skończył, byłam zawiedziona. Chciałam słuchać więcej.
- Mam nadzieję, że cię nie zanudziłem - powiedział, kiedy skończył opowiadać.
- Skądże. Mogłabym słuchać cię jeszcze godzinami - powiedziałam, uśmiechając się szeroko. Neil odwzajemnił uśmiech i powiedział.
- Teraz twoja kolej młoda damo. Opowiedz mi o sobie.
- W porównaniu z tobą nie mam co opowiadać. Niczego ciekawego nie doświadczyłam.
- Jesteś jeszcze bardzo młoda. Wiele lat życia przed tobą. Wiele jeszcze doświadczysz, a ja jako twój wampir zrobię co w mojej mocy, aby ci pomóc. A teraz opowiedz mi o sobie.
Tak jak poprosił, powiedziałam mu o swoim życiu, chociaż naprawdę niewiele miałam do opowiedzenia, to Neil słuchał bardzo uważnie, a kiedy skończyłam mówić, powiedział.
- Dziękuję, że mi to opowiedziałaś. Teraz możemy zacząć ufać sobie. - wyjął z kieszeni marynarki małe pudełeczko i podał mi je. - To dla Ciebie młoda damo. - dodał. Otworzyłam je, a w środku ujrzałam srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie ptaka.
- Jest piękny, dziękuję - powiedziałam, uśmiechając się delikatnie.
- Chciałbym, o ile się zgodzisz, aby ten wisiorek był symbolem naszej wolności i naszego budującego się zaufania. Obiecajmy sobie dziś, że będzie.
- Zgoda - powiedziałam i ujęłam ją, a on ucałował jej wierzch.
- Jeśli tak bardzo spodobało ci się słuchanie mojej historii, to mogę opowiedzieć ci coś jeszcze, jeśli chcesz.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam. I kiedy zgodnie stwierdziliśmy, że na łóżku będzie nam wygodniej i zajęliśmy komfortowe pozycje, Neil zaczął opowiadać. Ponownie zatraciłam się w słuchaniu. Miał bardzo przyjemny głos.
-Neil? - przerwałam mu nagle.
- Tak? - zapytał, spoglądając na mnie.
- Dziękuję, że tu ze mną jesteś. Bardzo, bym nie chciała spędzać świąt sama.
- Już zawsze będę - powiedział, delikatnie się do mnie uśmiechając.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 13, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Takie tam o Moonlight LoversWhere stories live. Discover now