Spotkaliśmy się na plaży, niedługo przed północą.
W tym czasie w barze miała miejsce impreza, dlatego aby jak najmniej słyszeć grającą muzykę postanowiliśmy usiąść koło rowerków wodnych na ławce pod latarnią.
-A tak dokładniej to gdzie mieszkacie?- pytamy
-Koło Dobrzynia. - nie wiedziałyśmy dokładnie gdzie to jest jednak Dobrzyń wydawał się znajomy.
-To chyba nie tak daleko stąd?
-Ponad 40 minut drogi.
-Czyli nie jest tak źle.- stwierdzamy z zadowoleniem.
Jednak dalej nie poruszaliśmy tematu odległości i tego co będzie później. Nie tego wieczoru.
Wtedy wyrzuciliśmy te myśli z głowy i zatraciliśmy się w obecnej chwili.Dlatego dalej już wszystko szło gładko, a my rozmawialiśmy tylko o przyjemnych tematach, do momentu, kiedy znowu Mateuszowi coś strzeliło do głowy.
Otóż zobaczył leżący obok pistolet na wodę i postanowił się pobawić.Jego pierwszym celem była Kornelia, jednak ta uciekła w głąb plaży nie dając się złapać, więc teraz ja stałam się nowym obiektem.
-Proszę niee! Mnie mógłbyś oszczędzić!- jednak ten nawet się nie zawahał a podszedł bliżej, gdzie ja nie miałam drogi do ucieczki.
Już miałam się poddać, kiedy to na pomoc nadszedł mój wybawiciel i zamachnął się ręką tak mocno, że pistolet rozleciał się na dwie części.
Jedna została w ręce Mateusza, a druga wyleciała całkiem daleko na jezioro.W międzyczasie dzwoniła jeszcze Tatiana, która w dalszym ciągu bawiła się na imprezie, jednak telefon został mi odebrany.
-Halo co tam?
-A wiesz że? A tak w ogóle to z kim ja rozmawiam?
-Tu Kornelia.
-Daj mi na Zuzię.
-Zuzia nie może rozmawiać całuje się właśnie z Pawłem. Do zobaczenia!
I rozłączyła się chowając telefon.
***
Po pewnym czasie zmieniliśmy miejsce siedzenia, na drugą stronę plaży, ponieważ zaczęło nas już denerwować światło latarni.-Poczekajcie chwile zaraz wrócimy. - mówią chłopacy.
-Ale nie uciekniecie? - pytamy dla pewności.
-Nie No co wy, zaraz będziemy.
-Co oni kombinują?- pyta Kornelia, kiedy udali się w stronę campingu.
-Nie wiem ale znając ich możemy się bać.
I tak za jakieś 5 minut zobaczyłyśmy ich zadowolonych zmierzających w naszym kierunku.
-Udało się!- mówi Mateusz, a Paweł wyciąga coś z pod bluzy.
-Co wy tutaj przynieśliście?- pytamy zniecierpliwione.
-Chyba pora się nawodnić.- mówi Paweł pokazując puszkę.
-To jedyne co udało nam się przemycić.- dopowiada Mateusz.
-Oo co za miła niespodzianka.- stwierdzam zadowolona.
-Jaki to smak?- pyta Kornelia
-Jakieś owocowe.- mówi Mateusz.
-Zaraz wam powiem.- odpowiada Paweł próbujący przeczytać po ciemku.- Dokładnej malina, cytryna chyba rabarbar.
Wtedy wszyscy jednocześnie wpadliśmy w śmiech.
A to dlatego, że Paweł bardzo śmiesznie wymawiał ,,r" .
CZYTASZ
The night we met
RomanceDwie nastoletnie dziewczyny lądują w wakacje na campingu nad jeziorem. Poznają tam dwóch chłopaków i spędzają razem niezapomniane chwilę, a między nimi zaczyna się coś dziać. Czy wakacyjna znajomość przetrwa? *** Historia na podstawie własnych w...