6. A co tu się dzieje?

394 18 2
                                    

Wychodziliśmy właśnie zza krzaków, przez które trzeba było przejść, żeby wyjść na główną drogę, aż ku moim oczą ukazał się wspaniały tatuś.

-A tu co się dzieje?- podchodzi świecąc latarką telefonu.

-Dzieciak do domu!
A ja spoglądam na zdezorientowanego całą sytuacją Pawła, który postanawia uniknąć problemów i się oddalić.

Dobrze ja rozumiem mogło to wyglądać dziwnie, kiedy nagle wyszłam z krzaków razem z  jakimś typem nie wiadomo skąd, ale wystarczyło po prostu porozmawiać.
Halo tato istnieje coś takiego jak dialog! Uczyli tego w przedszkolu!
Tak ludzie rozwiązują wszystkie wątpliwości!

Jednak mnie w tym momencie zamurowało i kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Narobił mi już wystarczającego wstydu, a ja nie chciałam pogardzać sytuacji, szczególnie, że nasi rodzice mieli wtedy imprezę, a zarazem alkohol.
A  jak wiadomo z ludźmi pod wpływem trudniej nawiązać kontakt.

Na szczęście ku moim oczom ukazała się Kornelia, również nie wiedząca jak wybrnąć z sytuacji

-W co my się wpakowałyśmy.- mówi po cichu, ponieważ mój tata szedł za nami.

-Nie mam nawet pojęcia jak się odezwać.

-I co teraz?

-Idziemy do mam.

***

-Ale jak ty się odzywasz do taty?!- mówi zirytowana sytuacją mama.

-A jak on odzywa się do moich znajomych?

-To zupełnie jest co innego.

-Jednak wydaje mi się że to powinno działaś w dwie strony!

-Ale Zuzia uspokój się- nie wiadomo po co wtrąca się ciocia Ania, jednak ja na nią spoglądam i przewracam oczami.

To jest jedna z tych osób, przez które głowa mnie boli nawet od zwykłej rozmowy. Naprawdę musiała się mocno postarać, żeby zdobyć u mnie ten tytuł, ponieważ większość koleżanek mojej mamy po prostu uwielbiam.
Jednak ta irytuje mnie tym, że wszędzie musi dołożyć swoje słowo, żeby zbawić świat, a przy tym samym nie umie upilnować swojego dziecka.

A tego było już za dużo, od 10 minut próbowałyśmy normalnie porozmawiać, jednak ludzi przy tym stole było za dużo i co chwilę ktoś musiał wchodzić nam w słowo.

-Mamo czy możemy porozmawiać same?!- tak chodź za przyczepę.

I tak ja zaczęłam konwersacje ze swoją mamą, a Kornelia ze swoją.
Obie ze łzami w oczach, ponieważ akurat byłyśmy bardziej nadwrażliwe emocjonalnie czego powodem był mój obecny okres, a Korneli zbliżający się.

Rozmowa z nią poszła łatwo.
Na szczęście moja mama jest osobą, z którą naprawdę da się dogadać i mamy ze sobą nawet dobry kontakt za co chwała Bogu, bo kiedy zajdziesz jej za skórę może być ciężko, ponieważ ma znakomitą pamięć.

Jednak kiedy wróciliśmy do reszty ich ciekawość również nie mogła się powstrzymać.

-To co tak właściwie robiłyście przez cały czas?-pyta któryś z wujków.

-No kąpaliśmy się, chodziliśmy gadaliśmy, a co mieliśmy robić?

-To czemu nie powiedziałyście, że kogoś poznałyście?

No przepraszam bardzo.
Nikt przez cały dzień się nami nie interesował i nawet nas przy nich nie było, więc kiedy do cholery miałyśmy im powiedzieć.
No chyba nie myśleli ze podziwiamy roślinki w tym lesie,
robimy zielnik małego odkrywcy.

-A kiedy miałyśmy powiedzieć?
Zresztą powinniście widzieć nas z nimi w wodzie, chyba, że wtedy też się nami nie interesowaliście.

-A tak właściwie to kim oni są?

-Otóż zaskoczę was. Są z tego o to campingu- mówię pokazując na ich przyczepę.

-To są ci chłopacy, którzy ganiali się wczoraj po plaży z Tomkiem i Leonem.- dodaje Kornelia

-A to nie trzeba było tak od razu?Akurat ci chłopcy byli w porządku.- ughh kiedy miałyśmy to powiedzieć kiedy nikt nie dawał nam dojść do słowa.

A co oni myśleli, że sprowadziłyśmy sobie jakiś chłopów nie wiadomo skąd.
Tak mamo poznałyśmy Arabów, właśnie czekamy na samolot, który zabierze nas do Maroko.
Zostajemy Arabskimi księżniczkami, także nie czekajcie na nas z obiadem

-W takim razie możemy jeszcze z nimi wyjść?

-Tak, tylko nie kręćcie się za daleko. Najlepiej bądźcie na plaży, a my za niedługo przyjdziemy ich poznać.

Więc w tym momencie zadowolone wyciągnęłyśmy telefon, żeby się jakoś z nimi skontaktować.

-Proszę żeby tylko mieli włączony internet.- błagałam wystukując wiadomość

Do: Paweł
Eeej możecie jeszcze iść na plaże?

Po raz kolejny moje prośby zostały wysłuchane, ponieważ nie musiałam czekać nawet minuty na wiadomość zwrotną.

Od: Paweł
Tak ale jeszcze twój tata nas pobije 😆

Czyli jednak się przestraszyli

Do: Paweł
Hahhah nie no luz, sytuacja już opanowana

***

The night we met Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz