Obudził ich donośny śmiech z korytarza. Harry przetarł oczy i wstał

-Czy one zawsze się tak drą o poranku? - zapytał zirytowany Harry.

-w sumie teraz jest w miarę znośnie. Jak byś słyszał jak Liam czasami krzyczy w nocy - wspominał Szatyn. Oboje opuścili pokój niebieskookiego i obserwowali zaistniałą sytuację, a mianowicie fizzy leżącą na schodach i jej siostry które się z niej ryły

-ała kurwa! Rzeczywiście! Ała kurwa! Tera  mnie wszystko boli! - krzyczała Fizzy a Lottie wręcz płakała trzymając kamerę w dłoni
-co tu się dzieje - zapytał Louis - ale się na ryj wyjebała - krzyknął

-Czy w tej rodzinie nie ma nikogo normalnego? - zapytał Harry

-jesteś Ty, ale to się już niebawem zmieni - podsumowała blondynka a Louis zmroził ją wzrokiem. Udali się na dół gdzie Jay czekała na nich już ze śniadaniem
-wyspali się? Moja ferajna. - podsumowała podając wszystkim śniadanie. Każdy zjadł ze smakiem i rozpoczęło się nudzenie
-zagrajmy w coś! - zarządaly młodsze dzieci.
-monopoly? - zapytała lottie na co wszyscy wykrzyknęli głośne "nie".
-twister!
Na te propozycje większość przystała. Oprócz phoebe i Daisy grali również Louis i Harry oczywiście. Fizzy stwierdziła ze nie bierze w tym udziału z powodu bólu dupy od rana, a lottie zgodziła się kręcić.
-prawa ręka na czerwonym

Tak po 10 minutach gry obydwie bliźniaczki odpadły. Harry i Louis zacięcie walczyli
-lewa noga na zielonym Harry - powiedziała lottie a Harry zrobił to co kazała. Harry wiedział że jest obecnie w nieodpowiedniej pozycji. Gdy poczuł że dotknol szatyna ten gwałtownie wstał i Wybiegł z salonu, a na to tomlinsonowie w śmiech

-co się stało? - zapytał Harry nie będąc w sytuacji

-NO CHYBA CO STANEŁO - rykneła Lottie tarzając się znowu na podłodze. Jay stała w rogu pokoju próbując zachować chodź odrobinę moralności i się nie śmiać ale jak zwykle nie wyszło. Harry siedział zmieszany.

-Louis zdemoralizowałes rodzeństwo! Bądź z siebie dumny - krzyknęła Jay a Harry wstał
-ja... Chyba wyjdę się przewietrzyć - powiedział

-nie ma opcji! Zostań! Jest śmiesznie - próbowała zatrzymać go lottie ale Harry podziękował i wyszedł z ich domu. Na zewnątrz było pochmurnie. Z tego co zrozumiał z tych rechotów dziewcząt, to Louisowi stanął. Harry nie wiedział co o tym myśleć. Najpierw mówi że nie są przyjaciółmi, potem że jednak są, a na końcu staje Louisowi na jego widok. Brunet przechadzał się w te i spowrotem po podwórku Tomlinsonów

-ej ej ej! Młody! Nie deptaj trawnikaaaa - krzyknęła jakąś baba z sąsiedneigo domu

-to nie pani trawnik - zauważył Harry

-jak to nie mój! Moj!

-jestem aktualnie na posesji pani Jay Tomlinson.- wyjaśnił a kobieta trzasnęła oknem. On wrócił do domu i widział że Louis siedział już wsrod sióstr które cisnęły wręcz z niego beke. Harry próbował być niezauważony ale jego pierdołowatość zwyciężyła i przewrócił się o własne, czasami problematyczne długie nogi ("dlugie rzęsy długie nogi, długie rzęsy długie nogi oraz długie włosy"*).

-Oj Loueh, nie patrz tam bo ci jeszcze stanie - zaśmiała się Lottie.

-już nigdy nie popełnię tego błędu i nie zabiorę do was kogokolwiek - warknął Louis - Harry chodź. - zawołał go Louis a ten niepewnie za nim poszedł do pokoju

-pakuj się. Wracamy. Nie będę się jeszcze bardziej kompromitować - wyjaśnił Lou wzdychając

-to twoja rodzina. Zostań. Pewnie tęsknili - zachęcał go Harry. Nadal nie mógł uwierzyć że Louis się nim kilkanaście minut podniecił grając z nim w twistera przy dzieciach.

-Nie Harry. Przyjadę innym razem sam... Oni poprostu nie mogą zrozumieć że mam jakiekolwiek życie towarzyskie i każdego kogo tu przyprowadzę nazywają jebanym mężem albo chłopakiem. Ja tego nie będę tolerować - odparł zapinając torbę w której miał ubrania (i inne... mniej ważne przedmioty). Harry również się spakował i po tym jak się pożegnali z rodziną szatyna, odjechali w drogę powrotną.
-znowu bez obiadu... Wjedziemy do jakiegoś fast food'a albo restauracji? Cokolwiek bo zaraz mój żołądek zacznie trawić sam siebie. - wyjaśnił i Harry tylko kiwnoł głową.

Szatyn zaparkował pod restauracją o dźwięcznej nazwie "Vas Happenin".

-interesująca nazwa - rozpoczął konwersacje Harry.
-zapada w pamięci. Chodźmy. - Louis poprowadził go do środka. Dostali jakiś stolik przy oknie.

-co dla was panowie - zapytała kobieta z notesem w dłoni.

-są może frytki? - zapytał Harry

-KURWA JEGO ZAJEBANA MAĆ PRZESTAŃ WPIERDALAĆ SAME FRYTKI. KURWA JEDZ MIĘS O JEBANY KRÓLIKU - powiedział kulturalnie Louis

-... to wezmę jednak... - patrzył na Louisa który wręcz się na niego gapił - wezmę zupę pomidorową

-w pożądku a Pan? - zwróciła się do Louisa

-stejka jakiegoś maśniutkiego - powiedział ale po chwili się zaśmiał - żartuję,  może być  pomidorowa

-okej... Czyli 2 razy pomidorowa tak? - upewniła się kobieta

-nie kurwa dwadzieścia razy. Oczywiście że dwa. - wywrocil oczami Louis a Harry go kopnął pod stołem - nie kop mnie.

-w pożądku... - wycofała się.
Po pół godziny dostali upragnioną zupę.
Po zjedzeniu ponownie włączyli się do ruchu passacikem Louisa. Dojechali po 15 bo jebane korki. Harry'emu było niedobrze.
-co się stało? - zapytał Louis
-no chyba co stanęło - zaśmiał się Harry
-przestań.

-miałeś już taką sytuację... Wiesz... Z Niallem jak pojechałeś z nim do rodzinnego domu? - zapytal niepewnie Harry

-w sensie jaką?

-że ci stanął i cisneli beke - wyjaśnił brunet a Louis się zarumienil

-nie. To pierwszy raz i to mnie tak wkurwiło - mówił louis

-ale chodzi że ci stanął...

-nie nie. Nie na widok Nialla. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi - zaśmiał sie Louis a Brunet zmarszczył czoło i przechylił głowę na bok

-a my to co?

-ty... Jesteś... Dla mnie... - zaczynał Louis - takim.. Hmmm... Przyjacielem ale bardziej.

-to nie wyjaśnia dlaczego ci stanął

-no bo kurwa miałem ładne widoki to mi stanął! Koniec rozmowy.. - jęknoł Louis mający dosyć takich rozmów.

3==============================D

*taco hemingway - tsunami blond
C=3

Haj. BTW jeśli ktokolwiek to czyta.
Zapraszamy serdecznie do głosowania na naszą pojebaną powieść pełną błędów oraz wulgaryzmów. Będzie nam również miło jeżeli zostawicie jakieś komentarze (np. 3===D ; JD) oraz zaobserwujecie nasz profil.
O NAS:
Tworzymy chore ff oraz inne chore gówna dosyć spontanicznie. Pomysł na konto powstał gdy napisałyśmy wspólnie pierwszego one shota (urodzinki 18+ serdecznie zapraszamy). Przy takich notkach możecie dawać pytania chociaż co ja pierdole - nikt tego nie czyta. I to by było na tyle tępe chuje.

Muszyn xx(dupa)

sex shop | Larry Stylinson //ZAKOŃCZONE ✅Where stories live. Discover now