Tylko przyjaciel - Rozdział 16.

231 21 32
                                    

Gaara całkiem zignorował obowiązki i pospiesznie opuścił gabinet. Musiał ją jak najszybciej znaleźć. Z pewnością wiele ją kosztowało zadanie tego pytania, a on jak ostatni idiota nie odezwał się. Jak to musiało z jej perspektywy wyglądać?

Kilka chwil zajęło mu dotarcie do domu Sayuri. Przed progiem zawahał się. Czy miał jeszcze prawo wchodzić do niej bez uprzedniego pukania? Chociaż z drugiej strony... był przekonany, że nie otworzyłaby mu, gdyby zapukał, a przecież musiał z nią porozmawiać.

Z duszą na ramieniu otworzył drzwi i bezszelestnie wszedł do środka. Nie musiał szukać. Usłyszał jej cichy szloch. Wolno ruszył w stronę salonu i stanął przy wejściu.

Siedziała na kanapie, w ramionach trzymała Szaraka i wtulając się w niego, płakała. Co miał zrobić? Co powiedzieć, żeby była skłonna z nim porozmawiać?

— Sayuri...

Dziewczyna zesztywniała i zerknęła załzawionymi oczami w jego kierunku. Coś go mocno ścisnęło za gardło. Jak mógł pozwolić, żeby tak cierpiała? Ale to nie najgorsze... Ona musiała od dłuższego czasu to przeżywać. Przecież nie zadałaby mu tego pytania, gdyby od dawna o tym nie myślała. A on był ślepy.

Szarak doskonale wykorzystał ten moment nieuwagi i uciekł w stronę otwartego okna.

— Gaara... — Wzięła uspakajający oddech. — Rozumiesz chyba, że chciałabym być teraz sama.

Skinął głową, ale nie ruszył się choćby o milimetr. Nie mógł przecież teraz zniknąć bez słowa. Wykonał kilka nieśmiałych kroków w jej stronę.

— Zadałaś mi pytanie — powiedział w końcu i ze zdumieniem dostrzegł, że Sayuri zaśmiała się ze łzami w oczach.

— Tak, dałeś mi odpowiedź, nie musisz mnie dręczyć. Sama wiem, że zachowałam się jak idiotka. — Odwróciła wzrok.

Gaara zawahał się, ale ostatecznie usiadł obok niej i delikatnie, jak to miał w zwyczaju, przytulił ją.

— Po co to robisz? — Już dłużej nie mogła się powstrzymywać. Czuła się tragicznie, wyznała co do niego czuła, a on... W gruncie rzeczy zachował się dobrze. Po prostu nie czuł tego samego. Ale powinien zrozumieć, że już dłużej nie potrafiła tylko się z nim przyjaźnić.

— Zadałaś mi pytanie, a ja nie odpowiedziałem — wyszeptał cicho, bojąc się tego co nastąpi. Nigdy nie dopuszczał do siebie myśli, że jeszcze kiedyś zbliży się do kogoś na tyle blisko. Będąc dzieckiem, kochał. Szczerze kochał zarówno matkę jak i Yashamaru. Nie miało dla niego znaczenia, że ta kobieta nie żyła. Uwielbiał słuchać, jak wujek opowiadał mu o niej. Każdego dnia podchodził do jej zdjęcia i godzinami potrafił się w nie wpatrywać. Kochał ją mocno, szczerze, jak to dzieci. Ale potem musiał zapomnieć o tym wszystkim, bo było to zbyt bolesne. Musiał wyprzeć to wszystko, bo nie byłby w stanie znieść ponownego bólu, jaki mogło nieść za sobą strata kogoś kochanego. Ale teraz było inaczej... Musiał znaleźć w sobie odwagę i ponownie zaufać komuś do tego stopnia. Ale przecież jej ufał. — Tak.

— A-ale co tak? — wyjąkała zdumiona Sayuri, odwracając się i spoglądając mu w oczy.

— Tak, sądzę, że jestem w stanie cię pokochać. — Parsknął cichym śmiechem. — Nie rozumiałem tego, ale chyba otworzyłaś mi oczy.

Patrzył na nią i czekał na jej reakcję. Przecież tym razem zrobił wszystko dobrze. Dlaczego więc nie odzywała się? Dlaczego nie zapewniała, że teraz już wszystko się ułoży i nie powinien się martwić? I kiedy już chciał coś jeszcze dodać, żeby zapewnić ją, że mówił szczerze, powiedzieć cokolwiek, żeby przerwać to milczenie, Sayuri rzuciła się na niego. Mocno go objęła, chowając głowę w zagłębienie na jego szyi i wybuchła strasznym szlochem. Przez chwilę nie wiedział, co się właściwie stało, ale w końcu otrząsnął się.

Tylko przyjacielWhere stories live. Discover now