Tylko przyjaciel - Rozdział 12.

172 19 10
                                    

Następne sześć dni Sayuri spędziła na podtrzymywaniu swojego przyjaciela na duchu. Kiedy tylko nie miała dyżuru w szpitalu, towarzyszyła mu i pomagała w psychicznym przygotowaniu się do nowej roli, jaką miał przyjąć. Przez te sześć dni zaprzestali chodzić na miejsce treningowe Gaary, wieczory spędzali u niej w domu, delektując się herbatą i prowadząc niekończące się rozmowy na te istotne, jak i całkiem banalne tematy. Oczywiście motywem przewodnim każdego ich spotkania była ta zmiana, która niedługo miała nastąpić.

Podczas ostatniego wieczoru, przed porannym wystąpieniem Gaary i oficjalnym mianowaniu go na stanowisko Kazekage, siedzieli w sypialni przyszłego Kage. Oczywiście, starym zwyczajem opadli na ogromnym parapecie i zerkając co chwilę przez okno, prowadzili luźną, niezbyt się klejącą rozmowę. Co jakiś czas jedno z nich chodziło robić herbatę i heroicznym wysiłkiem próbowali nie tylko podtrzymać rozmowę, ale też zmienić jej tor na nieco inny niż to, co miało nastąpić nazajutrz.

Sayuri zerkała co jakiś czas na młodego mężczyznę siedzącego przed nią i biła się z myślami. Teraz, kiedy miało się tak wiele zmienić widziała wyraźnie jak zmienił się przez te wszystkie lata. Przede wszystkim jego postępowanie, ale i wygląd.

Przypomniała sobie, kiedy się spotkali i po raz pierwszy była tak blisko niego – przybył wtedy do jej gabinetu przed misją zniszczenia Konohy. Był wówczas jej wzrostu, może trochę niższy, może wyższy, ale ogólnie rzecz biorąc byli sobie równi. Teraz, kiedy szli obok siebie, musiała mocno zadzierać głowę, żeby na niego spojrzeć. Jego twarz pozbyła się dziecięcych, delikatnych rysów.

Kilka detali nie zmieniło się i tak chyba już miało pozostać zawsze. Jego niespotykane oczy. Wiele razy zastanawiała się, jaką naprawdę miały barwę i nigdy tak do końca nie znalazła odpowiedzi. Czasem kiedy w nie zerkała miała wrażenie, że były jasnoniebieskie, to znów jasnozielone. Ale podczas wspólnie spędzonych nocy, podczas pełni księżyca, nie miała wątpliwości jakiego były koloru. Wówczas miały kolor intensywnie zielony, błyszczały jak w gorączce. I chociaż nie powinna nawet o tym myśleć, chyba w tym wydaniu podobały jej się najbardziej. Poza tym ta czarna obwódka dookoła oczu, która była konsekwencją braku snu, również przypadła jej do gustu. To chyba właśnie dzięki niej jego oczy były tak niespotykane i fascynujące.

Niesamowicie blada skóra wcale nie sprawiała, że w oczach Sayuri wyglądał źle, wręcz przeciwnie. Ta bladość mocno kontrastowała z jego krwiście czerwonymi włosami i tatuażem, co nieraz podziwiała i zastanawiała się, jakim cudem to połączenie mogło wyglądać tak dobrze.

A sylwetka... Sayuri raz po raz karciła się w myślach za roztrzepanie i nierespektowanie podstawowych norm społecznych. Pamiętała ten dzień, kilka miesięcy wcześniej, kiedy po skończonym dyżurze w szpitalu wpadła do posiadłości Kazekage, chcąc odwiedzić Gaarę. Kankuro, który był w kuchni, poinformował ją, że jego brat był jak zazwyczaj w swoim pokoju, więc bez uprzedniego pukania, weszła tam. Nigdy tego nie robiła, a Gaara nigdy nie upomniał jej. Ale tamtego dnia Sayuri miała nauczyć się, że jednak powinna to robić.

Do teraz rumieniła się na myśl, że widziała go niemal nagiego, przepasanego jedynie ręcznikiem. Widok jego ciała nieskrępowanego żadnymi ubraniami, zrobił na niej piorunujące wrażenie. Może nie był doskonale zbudowany, ale z całą pewnością nikt nie miałby nic przeciwko takiej budowie. Oczywiście był szczupły i drobny jak na swój wiek, ale też i umięśniony w odpowiedni sposób. Nie był chodzącą górą mięśni, ale też i nie całkiem chuderlawy. Po prostu dobrze wyglądał.

Przypomniała sobie, że stanęła jak wryta i nie mogła wydusić z siebie słowa, obserwując, jak małe kropelki wody nadal spływały po jego włosach i opadały na nagie ciało.

Tylko przyjacielWhere stories live. Discover now