Ostatni Gość (cz.12)

3 1 0
                                    


12 Czerwca 2016

Marwood, Zachodnia Walia


17:30


Włosy wirowały wokół jej głowy. Gorące powietrze splatało je w nieestetyczne kołtuny. Wolną ręką wysypała zawartość torebki do umywalki. Wśród całej gamy kobiecych akcesoriów wypatrzyła grzebień. Pochyliła głowę, kierując strumień suszarki na nasadę włosów.

- To się nie uda. – jęczała Anita, przysiadając na skraju wanny tak wielkiej, że spokojnie można by w niej pływać.

Sonia wyłączyła suszarkę, którą udostępnił im lokaj i energicznie przystąpiła do naprawy fryzury.

- To szaleństwo. – biadoliła dalej Anita, bezmyślnie obracając w rękach miękki ręcznik.

- Uda się.

- Na to jest chyba nawet jakiś paragraf.

Sonia zacisnęła usta. Pierwszy szok zaczynał już mijać. I z każdą chwilą coraz bardziej uświadamiała sobie beznadziejność swojej sytuacji. Jej firma. Jej reputacji. Jej wolność. Pierre miał rację. Gdy na miejsce dotrze policja, z gruntu rzucą się na nią. Miała motyw. Stały dostęp do kaplicy. A na dodatek zostawiła w niej masę własnych śladów.

- Nie będę siedzieć z założonymi rękami. – wycedziła, wyłączając suszarkę. Zapadła nagle cisza wydała się jej złowroga. Przez chwilę wpatrywała się w swoje odbicie lustrze. Za się plecami Anita podniosła się podeszła do niej.

- Może lepiej zaczekać...

- Anita, nie będę czekać, aż założą mi kajdanki na ręce! – Zgarnęła z umywalki swoje rzeczy i kilkoma szybkimi ruchami wepchnęła je z powrotem do torby.

Anita zasępiła się.

- Naprawdę wolałabym, żeby ktoś po prostu zaczął strzelać. – Mruknęła.

- Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. – Rozległ się głos z sąsiadującego pokoju.

Po chwili do łazienki zajrzał Pierre, opierając się bokiem o futrynę. Sztywny uniform zastąpił prostymi spodniami i błękitną flanelową koszulą. Za jego plecami zdenerwowany lokaj przechadzał się to w jedną to w drugą stronę. Musieli wtajemniczyć go w sytuację, by pozwolił im wykorzystać jeden z pokoi w głównej części domu.

- Jeśli dobrze to rozegramy, podamy policji mordercę na talerzu. – powiedziała Sonia. Przesunęła dłonią po sukience. Jeszcze nie wyschła, ale na czarnym materiale wilgoć nie rzucała się to w oczy. Mogła pokazać się ludziom.

- Najpierw trzeba go znaleźć. – przypomniała ponuro Anita.

Na szklanej półce pod lustrem leżał kawałek zerwanego naszyjnika, który znaleźli w kaplicy. Sonia wbiła w niego spojrzenie.

- Jeśli znajdziemy właścicielkę, znajdziemy także mordercę. – Wzięła do ręki koraliki. – Wyglądają na tanie...chyba nikt z rodziny Croolów nie założyłby takiej tandety.

- Zostają więc kobiety ze strony panny młodej. – podsumował Pierre.

Anita wyprostowała się, ale jej twarz pozostawała skwaszona.

- Kobieta kobiecie wilkiem... - zaczęła. – Ale nie rozgrzeszałabym tak od razu wszystkich facetów. Ani nie skupiałabym się tylko na jednej ze stron... - Wskazała na koraliki. - ktoś mógł to zgubić kiedyś indziej. Tak naprawdę wszyscy są podejrzani. Edna zalazła za skórę wszystkim. Szkoda, że to nie ona leży teraz martwa w kaplicy. Wysłała tamtą dziewczynę na śmierć i...

Ostatni GośćWhere stories live. Discover now