Rozdział 31

178K 5.5K 17.5K
                                    

Patrzyłam na Shey'a ze skołowaniem, zdziwieniem i ciekawością w jednym. Okej, to co przed chwilą powiedział było bardzo dwuznaczne.

Brunet odbił się od drzwi i wolnym krokiem podszedł w moją stronę. Przeczesał dłonią swoje roztrzepane włosy i schował ręce do kieszeni dresów. Jego oczy uważnie mnie obserwowały, przez co przełknęłam ślinę. Nie lubię, gdy ktoś na mnie patrzy takim wzrokiem.

-Co chcesz robić? Grać w gry planszowe bez instrukcji, czy kolorować kolorowanki i wychodzić za linię? Będziemy tacy antysystemowi. - powiedziałam. Tak, sarkazmu używam nawet wtedy, gdy się denerwuję.

-Nie.

-Więc o co ci chodzi? - zapytałam, starając opanować drżenie głosu. Musiałam unieść wzrok, gdy stanął blisko mnie.

-Mi? Absolutnie o nic. - odpowiedział z uśmiechem. Zlustrował moje ciało, a następnie mnie wyminął i podszedł do swojego łóżka. - Lepiej się już czujesz? - zmienił temat, a ja musiałam przyznać, że Nathaniel Shey jest najbardziej skomplikowanym i pogmatwanym facetem, jakiego kiedykolwiek poznałam, a znam Chrisa Adamsa.

-Tak. - mruknęłam, siadając na łóżku Luke'a. Stało przy ścianie, więc oparłam się o nią plecami i przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Drugie łóżko znajdowało się naprzeciw mnie i dokładnie widziałam stąd chłopaka, który leżał na plecach, od czasu do czasu na mnie spoglądając.

Zapanowała cisza, a dziwne napięcie wisiało w powietrzu. To było coś innego. Nie było w tym nic złego, ale gdzieś podświadomie czułam, że coś się wydarzy. Tylko nie wiem jeszcze co.

-Więc... - zaczęłam, chcąc jakoś przerwać to napięcie. - Co tam?

-Serio, Clark? - zaśmiał się, patrząc w sufit.

-Chcę jakoś zacząć konwersację, więc się wysil, okej. - prychnęłam, poprawiając niesforne kosmyki włosów, które opadły mi na czoło. Czy kiedykolwiek moje włosy będą posłuszne?

Nie.

-Okej, w takim razie wszystko jest w porządku, a u ciebie? - zapytał, powstrzymując śmiech, ale lekki uśmiech i tak wpłynął na jego twarz.

-Nie no, ja tak nie mogę. - stwierdziłam, wstając. Już miałam podejść do drzwi i wyjść z pokoju, kiedy poczułam, jak chłopak szybko wstaje ze swojego miejsca i do mnie podchodzi.

Złapał za moje biodra i popchnął w stronę szafy. Przycisnął moje ciało do drzwi mebla i stanął tuż za mną. Mój brzuch i prawy policzek dotykały zimnego drewna, a jego klatka piersiowa stykała się z moimi plecami.

-A ty gdzie się wybierasz? - szepnął przy moim uchu.

-Słuchaj, wiedziałam, że masz odruchy psychopaty, ale teraz to już przesadzasz. - fuknęłam zła. - Wracam do pokoju. Przy odrobinie szczęścia załapię się na trójkącik z Mią i Parkerem. - parsknęłam i zagryzłam wnętrze policzka, kiedy poczułam, jak jego zimne palce dotykają mojego boku.

-Nigdzie nie pójdziesz. - wyszeptał, a następnie gwałtownie odwrócił mnie w swoją stronę. Wciągnęłam więcej powietrza, ale było to mało skuteczne, ponieważ brunet wpił się w moje wargi.

Chciałam go odepchnąć, ale nie mogłam, bo przygwoździł moje ręce swoimi dużymi łapami do drzwi szafy. Starałam się przekręcić jakoś głowę, ale wszystko szło na marne.

-Tak strasznie cię nienawidzę. - szepnęłam prosto w jego wargi.

-Oboje wiemy, że to kłamstwo, kochanie. - wyszeptał, przygryzając moją wargę.

Girls Love Bad BoysWhere stories live. Discover now