#30 cz 1

35 3 1
                                    

Marinette

W telewizorze zobaczyłam Władcę i Władczynię Ciem, stali na wierzy Eiffla otoczeni osobami, które musieli niedawno przekonać do złego.

- Biedronko, Czarny Kocie nadszedł czas byście oddali w końcu swoje Miraculum. Czekamy na was na Polach Elizejskich, jeśli nie przybędzie cię będziemy dalej zmieniać ludzi. Wybór należy do was.

Nie możemy na to pozwolić, ci ludzie nic nie zrobili, a on mści się na nich, po to, by nas ściągnąć ku sobie. Tak się nie robi.

- Wierzę w to, że nasi superbohaterowie ich pokonają - powiedziała mama.

- Na pewno tak będzie w końcu są najlepsi - dodał tata.

- Idę do swojego pokoju oglądać relacje z komputera.

- Dobrze, tylko zejdź do nas od czasu do czasu.

- Jasne - powiedziałam i udałam się do góry.

Po tym, jak wielki pączek rozwalił mój pokój, rodzice są bardziej ostrożni i często przy takich akcjak muszę znaleźć jakąś wymówkę, byle tylko nie siedzieć wtedy w domu. Jest to irytujące i trudne, ale opłaca się.

- Czas na nast Tikki.

- Uda nam się, jestem tego pewna - powiedziała moja mała przyjaciółka.

- Mam taką nadzieję. Tikki kropkuj.

Po chwili byłam już biedronką i biegałam po dachach Paryża. Nie trwało długo, a moi sprzymierzeńcy byli ze mną. Jestem pewna, że po tym dziwnym uczuciu, które ostatnio się pojawiło, coś w nas się zmieniło. Nie jesteśmy już tymi samymi osobami co kiedyś. Teraz najważniejsze jest to, by uratować ludzi nieważne za jaką cenę.

- Mamy jakiś konkretny plan? - zapytała Volpina.

- Niestety nie, ale chcę, żebyście pamiętali, że nie zabijamy ich. Musimy tylko odebrać im Miraculum, ale nie możemy zrobić tego przy ludziach.

- Niby dlaczego? - zapytał Czarny Kot.

- My ukrywamy naszą tożsamość, tak samo im należy się prywatność, gdy już pozbawimy ich Miraculum - wyjaśniłam.

- Biedronka ma rację, nie możemy pozwolić na to by ludzie dowiedzieli się nie tylko o naszej tożsamości, ale również ich. Dla nich już karą będzie samo to, że udało nam się odebrać im Miraculum. - poparła mnie Melody.

Dobrze, że chociaż jedna osoba myśli tak jak ja. W końcu dobiegliśmy do wieży Eiffla, tak jak stali, tak stoją i teraz otoczeni niewinnymi ludźmi, którzy mają być ich ochroną.

- Nie możemy pozwolić na to by zmienili więcej niewinnych ludzi. Najlepszym sposobem byłoby byśmy walczyli na jakiejś arenie, ale jest to niemożliwe - powiedziała Bee.

- Najlepiej będzie dla nas jak ludzie, będą myśleć o nas pozytywnie. - stwierdził Żółw.

- To genialny pomysł. Trzeba powiedzieć to wszystkim ludziom.

Melody chwyciła swój mikrofon użyła swojej mocy i zaczęła mówić głośno.

- Mieszkańcy Paryża, potrzebujemy waszej pomocy, niech każdy z was myśli o nas w pozytywny sposób.

Jestem pewna, że jej przekaz ostał usłyszany przez wszystkich ludzi, wystarczyło tylko kilka minut by każdy z nas poczuł to samo ciepło, które poczuliśmy przy śmierci mistrza Fu. Dopiero teraz dotarło do mnie, że dar, który mistrz Fu nam przekazał to dobroć w dosłownym tego słowa znaczeniu. Teraz jesteśmy na pewno gotowi na wielką bitwę.

- Słuchajcie, każdy z nas jest inny, ale mamy wspólny cel. Pokonać tych złych za wszelką cenę, nie zależnie od tego, co się stanie, chce, żebyście wiedzieli, że każdy z was jest wyjątkowy i każdy z was pokazał mi jak wiele możemy zdziałać razem. - powiedziałam do moich towarzyszy. Wszyscy daliśmy sobie po piąteczcę i z uniesionymi głowami stanęliśmy na dachu tuż naprzeciw wierzy Eiffla.

- Jesteśmy...

Witam was kochani, został nam już ostatni rozdział i Epilog mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Wszelkie niejasności zostaną rozwiązane już za niedługo, więc o to się nie martwcie. Lecę pisać kolejny pa.

The GuardsWhere stories live. Discover now