#19

90 7 0
                                    

Harry

Kolejne kilka dni były wyjątkowo spokojne jak na Władcę Ciem, mimo to odnoszę wrażenie że on coś planuje. A to wcale mi się to nie podoba, jednak nic z tym nie możemy zrobić. Pozostało nam tylko czekać na jego ruch.
Nie mogę za to narzekać na patrole, dzięki nim mogłem lepiej poznać moich kompanów, to naprawdę cudowne osoby i myślę, że za jakiś czas będziemy przyjaciółmi na dobre i złe.
- Czyli z iloma Miraculum miałaś do czynienia? - zapytał kot.
- Z waszymi to cztery: Miraculum Lisa czyli Volpiny, Pszczoły czyli Bee i wasze dwa.
- Jak myślisz ile jest jeszcze Miraculum?
-  Nie wiem, ale znam jeszcze trzy: Miraculum Pawia, Żółwia i Miraculum Władcy Ciem - powiedziałem.
- Wiecie może kto jest posiadaczem dwóch pierwszych?
- Miraculum Żółwia należy do Mistrza Fu, który jest strażnikiem wszystkich Miraculum. Natomiast co do Pawi posiada go Władczyni Ciem - wyjaśniła Melody. Nie powinna mnie dziwić jej wiedza, w końcu od zawsze moc harmonii była wiodącą, więc jej właściciele są mądrzejsi.
- Myślisz, że jest możliwość iż dostaniemy jeszcze kogoś do pomocy?
- Nie mam pojęcia, ale szczerze powiem, że przydał by się mam jeszcze ktoś - mruknąłem.
Nie miałem pojęcia jak to daleko znajdzie, ale jednego byłem pewien, cokolwiek by się działo chcę być z tą trójką zawsze i wszędzie.

**********

- Znowu wracasz po nocach, co się z tobą dzieję - zapytał zrezygnowany tata.
- Izoluje się od was - odparłem obojętnie.
- Harry! - krzykął na mnie a ja nie wytrzymałem i odwróciłem się do niego przodem.
- Nie Harry mi tu! Mam dość tego, że wszystko załatwiasz przez pieniądze. Mam dość Chole, która zachowuje się jak księżniczka i potrafi tylko obrażać ludzi. Mam dość tego życia! - wyrzuciłem i wybiegłem z domu nie patrząc się na niego. Miałem tego już serdecznie dość. Wiecznie wyidealizowany świat, wredna siostra, ojciec który gówno robi tak wygląda życie dziecka burmistrza Paryża. To życie jest jednym wielkim gównem.
- Dedlak transformuj - powiedziałem, chwilę potem już biegłem po dachach. Kochałem być Nico dzięki niemu mogłem oderwać się od spraw normalnego życia i zrobić coś dobrego dla ludzi. Przystanałem i spojrzałem na wieżę Eiffla, czyżby tylko ona mnie rozumiała? Westchnąłem i usiadłem na dachu.
- Dzisiaj ty tutaj siedzisz? - odwróciłem się, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Melody.
- Co mam zarobić? Ojciec chce żeby wszystko było dobrze, a załatwia to za pośrednictwem pieniędzy, a siostra to wstrętna jędza - powiedziałem a dziewczyna westchnęłam cicho i usiadła koło mnie.
- Próbowałeś z nimi rozmawiać?
- Tak, ale tata zawsze mnie zbywa. Dzisiaj w końcu nie wytrzymałem i wybuchnąłem.
- Czasami wybuchy są potrzebne by ktoś mógł zrozumieć co czuje ta druga osoba - powiedziała, patrząc się w dal.
- Nie chce go stracić tak na prawdę, ale teraz choć jest to i tak go nie ma, i jego brak też jest zły.
- Postaw się kilka razy, nawet jak dostaniesz karę to zacznie myśleć czemu tak robisz. Sprowokujesz go tym do rozmowy.
- Masz rację, dzięki Melody.
- Nie ma za co.
- A jak tam z tatą?
- Był wściekły, ale mama wstawiła się za mną i odpuścił.
- Cieszę się.
- Ja też i mam nadzieję, że tobie pomogę.
Też mam taką nadzieję powiedziałem sobie w myślach. Nie mogę jej w końcu powiedzieć, że zaczynam mieć wątpliwości co do polepszenia się mojej relacji z ojcem.
- Czujesz to? - zapytała w pierwszej chwili nie wiedziałem o co jej chodzi, jednak po chwili czułem ból i złość.
- Władca Ciem powraca i to nie sam.
- Władczyni Ciem!

Tak jak obiecałam staram się je dodawać częściej, ale nie wiem czy dam radę, zaczynam robić prawo jazdy i jestem pewna, że odbije się to na pisaniu 😞 Mimo wszystko postaram się jakoś dać radę 😃

Lecę pisać kolejny 💜💜💜

The GuardsWhere stories live. Discover now