7.Ślub ,bóle i ćwiczenia

2.2K 114 10
                                    

Obudziłam się zaplątana z kołdrę z poduszką na podłodze a nogami na łóżku.  Byłam cała obolała przez niewygodną pozycję snu. Musiałam pozabierać  tak jak każdego ranka włosy z twarzy i buzi. Powoli wstałam i pokulałam ,bo miałam zdrętwiałe nogi do szafy. Kiedy do pokoju weszła Lilii z dziwnym uśmiechem, a Ann jeszcze spała wyglądała uroczo zawinięta w kołdrę i z złotą aureolą włosów na poduszce.

- Co się tak szczerzysz?  - zapytałam

- Tak sobie myślałam jaką sukienkę założyć na ślub - powiedziała z jeszcze większym uśmiechem

- Ślub?  Czyj?  - spytałam ciekawa

- No twój oczywiście głuptasie - zaśmiała się cicho na co ja podniosłam brwi

- Nie , nie , nie i jeszcze raz nie, nie wiem co tam sobie ubzdurałaś w tym rudym łebku ale nic nie będzie - odparłam poważnie rozciągając się i rozmasowując obolałe miejsca

- Yhym jasne a ja zostanę jednorożcem - odparła - widziałam jak na ciebie patrzył - na co zachichotała przez co obudziła Anastazję, zaspana przetarł oczy

- Co się stało - spytała zaspanym głosem ziewając

- Nic, tylko przekonuję Carmelka że nie musi szukać męża - odparła z zadowoleniem

- Chodzi o Syriusza - spytała na co Lilii pokiwała głową

- Na brodę Merlina a czemu akurat on?  - spytałam siadając na łóżku

- Strasznie się na ciebie lampił i tamten wieczór - powiedziała

- Okey ale to nie oznacza że tak będzie jak obie myślicie - powiedziałam wchodząc do łazienki

Po wyjściu z łazienki zeszłyśmy na śniadanie. Zauważyłam Remusa i spółkę, uśmiechnęłam się lekko do Remusa i pomachałam ,na co mi odmachał i ten idiota Black. Siadłam z dziewczynami jadłyśmy, rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się a ja szukałam brata. Niestety bez skutecznie. Po śniadaniu łaziłam po całym Hogwarcie mając nadzieję że nadzieję się na niego ale nie. Wymknęłam się za mur Hogwartu i wreszcie znalazłam go , ćwiczył zaklęcia. Na sam jego widok uśmiechnęłam się pod nosem, miałam ochotę podbiec i go wyściskać ale wiem że tego nie lubi.

- Sev - powiedziałam

- Carmel - powiedział łagodnie,  odwracając się

- Ohh Sev nawet nie wiesz jak się o ciebie martwię, nie widuję cię zbyt często i martwię się - podeszłam do niego i go lekko objęłam,  on zesztywniał , ale potem się rozluźnił

- Spokojnie Carmel, jest w porządku - odparł

Uśmiechnęła się . Tak spędziłam popołudnie z bratem ćwicząc, rozmawiając. W Hogwarcie nie często mieliśmy czas żeby że sobą porozmawiać, prawdę mówiąc to prawie wcale nie rozmawialiśmy. Aż wreszcie zaczynało się robić ciemno i musieliśmy wracać.  Wróciłam do swojego pokoju spokojniejsza o mojego brata i zanim poszłam spać siedziałam przy oknie i gapiłam się na pół księżyc i gwiazdy, potem poszłam spać .
*************************************************************************
Rozdział przeciętny tak powiem 😉

Lumos||Syriusz BlackWhere stories live. Discover now