09

413 23 17
                                    


Szła, przyspieszając z każdym krokiem. Miała ręce zaciśnięte w pięści i ciężko dyszała. Jak mógł jej tak powiedzieć? Już prawie mu zaufała. Chociaż... Chociaż może miał rację? Może nie powinna się o niego martwić, ale co ma poradzić na to, że nie może tak po prostu Go zignorować. Od kiedy stanął pod drzwiami jej pokoju, ciągle ma przed oczami Jego twarz, te zagubione oczy. Coś musiało być nie tak. Z rozmyśleń wyrwało ją uderzenie w czyjąś klatkę piersiową. Odsunęła się na kilka kroków by zobaczyć w kogo bezmyślnie wlazła i potarła dłonią czoło. Przed nią stał szeroko uśmiechnięty Piotr Żyła.

-Jak cudownie, że na mnie wpadłaś, bo właśnie Cię szukałem.

-Mnie? A to dlaczego?

-Jak to dlaczego? Jutro mamy dzień wolny, więc dzisiaj robimy małą imprezkę, organizacją zajął się zespół polsko-niemiecki, więc świetna zabawa gwarantowana, a kojarzy mi się, że coś tam obiecywałaś, że naszego następnego zaproszenia nie odrzucisz.

-Ah, no tak. - Dziewczyna westchnęła i nie miała okazji się z tego wyplątać, bo mężczyzna już prowadził ją za rękę do wypełnionego po brzegi pokoju jednego z polskich skoczków.

Impreza musiała już chyba trochę trwać, bo wszyscy wydawali się już lekko wcięci. Klaudii jednak to nie przeszkadzało. Nie miała co prawda ochoty na zabawę, ale wizja upicia się do nieprzytomności i zapomnienia o tym wszystkim choćby na moment bardzo ją kusiła. Nie czekała więc długo i zgłosiła się do dzielącego alkohol Dawida po swój własny kieliszek. Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i dał jej największy z zebranych plastikowych pojemniczków. Klaudia zaśmiała się i pozwoliła gospodarzowi napełnić swój kieliszek przezroczystym płynem. Wznieśli razem toast, którego dziewczyna nawet nie usłyszała, bo muzyka grała zbyt głośno i jednym łykiem opróżnili naczynia. Ich poczynania nie umknęły uwadze niemieckiego skoczka Stephana Leyhe, który podniósł bunt i kazał dwójce pić kolejną kolejkę razem z nimi. Wszystkie dłonie wyposażone w kieliszki zostały uniesione do góry.

-W górę serca! - Krzyknął typowo polski toast Kamil Stoch i wszyscy zgodnie wlali w siebie gorzki płyn, wzdrygając się przy tym niesamowicie.

Po kilku kieliszkach Klaudia zaczęła czuć się przyjemnie lekko. Ruszyła nawet z chłopakami na "parkiet". Już dawno nie tańczyła i poczuła tak ogromną przyjemność z tego zwyczajnego bujania się w rytm muzyki, że nawet nie zauważyła kiedy do grona imprezowiczów dołączył nadal naburmuszony Andreas. On chyba ją dostrzegł, bo sprawnie wyminął tańczących ludzi i skierował się prosto po alkohol. Po wypiciu kilku kolejek z rzędu, prawdopodobnie również puścił w zapomnienie wszystkie złe emocje.

Kiedy wszystkie zmartwienia opuściły jego umysł i ciało, bezmyślnie tanecznym krokiem ruszył w stronę jedynej dziewczyny w pokoju i złapał ją za ręce. Klaudia spojrzała na niego nieco zdziwiona, ale pozwoliła mu się prowadzić w tańcu. Minęło kilka piosenek a oni po prostu kręcili się na parkiecie, nie odzywając się do siebie słowem. W końcu dziewczyna oddaliła się z zamiarem wypicia kolejnej dawki mocnego alkoholu. Kiedy patrzyła na swój ogromnych rozmiarów kieliszek, ktoś w niego stuknął. Podniosła wzrok i napotkała przed sobą pytające spojrzenie Andreasa. Kiwnęła głową i zgodnie wypili, jak jej się wydawało kieliszek na zgodę.

-Klaudia. - Zaczął niepewnie, obracając kieliszek w dłoni. - Ja...

-Zdajesz sobie sprawę, że nic nie słyszę? - Krzyknęła. Andreas westchnął i bez wcześniejszego uprzedzenia zaciągnął ją do kuchni.

-Klaudia. Chciałem Cię.. pprzeprosić. - Patrzył na nią lekko nieprzytomnym wzrokiem i widać było, że trudność sprawiało mu utrzymywanie swojego ciała w pozycji pionowej. Dziewczyna zaśmiała się na ten widok, ale nic nie odpowiedziała. Czekała na dalsze słowa. - Nie wiem dlaczego to powiedziałem. Po prostu bardzo mi na Tobie zależy i nie chcę żebyś spotykała się więcej z tym naćpanym sukinsynem.

i swear, im not worth it || wellingerWhere stories live. Discover now