Epilog

428 26 1
                                    

Po tym, jak Zayn i Perrie oznajmili, że znów są razem, wszyscy patrzyli na siebie z dziwnym wyrazem twarzy, ale zaraz po tym zaczęliśmy im gratulować. Nie brakowało też różnego typu pytań. "czemu nie mówiliście wcześniej?" "czemu się ukrywaliście?" "co do kurwy?" "czemu nam to zrobiliście?". Po całym zdarzeniu postanowiliśmy uczcić to. Umówiliśmy się na 20 w klubie The Mezz.

Kończyłam przygotowania do wyjścia, robiąc ostatni ruch maskarą na moich rzęsach. Spojrzałam na siebie w lustrze i mogłam powiedzieć, że wyglądałam dobrze. Założyłam na siebie beżowe jeansy, wiśniowy crop top z długim rękawem i czarne buty na obcasach. Telefon, chusteczki, puder i pieniądze schowałam do czarnego małego plecaka.

Usłyszałam klakson samochodu, wiec wzięłam plecam z łóżka i zeszłam na dół.

- Wychodzisz gdzieś? - zapytała mama.

Tata, który siedział w salonie, momentalnie pojawił się obok mojej rodzicielki.

- Uh, tak. Jedziemy z ekipą do klubu, żeby uczcić związek Perrie i Zayna. To chyba nie problem?

- Nie, uważaj na siebie słońce - podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło.

Tata powtórzył ruch mamy po czym wrócił do salonu. Wyszłam z domu, zauważając samochód Blake'a. Otworzyłam drzwi auta i usiadłam na tylnym siedzeniu. W środku znajdowali sie Maya, James, Skye no i Blake.

- Hej, gdzie Niall? - zapytałam.

- Jest już w klubie razem z resztą - kiwnęłam głową na odpowiedź Blake'a.

Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Rozejrzałam sie dookoła, zauważając przy tym, ze przed klubem stoi dużo samochodów. Na zewnątrz było już słychać muzykę dochodzącą ze środka.
Ruszyliśmy w stronę wejscia. Pokazaliśmy ochroniarzowi swoje dowody, dzięki czemu mogliby nas wpuścić do środka. Kiedy tylko przekroczyliśmy wielkie drzwi, ujrzeliśmy masę ludzi od których było czuć pot i alkohol zmieszany z dymem papierosowym.

James zaprowadził nas do loży w którym siedzieli już Niall i reszta. Usiadłam obok blondyna, a ten kiedy tylko mnie zobaczył, przyciągnął mnie do długiego pocałunku.

- Znajdźcie sobie pokój - powiedział ktoś, któremu Niall wystawił środkowy palec.

Po wszystkim przytuliłam go, patrząc na resztę naszej grupy.  Zayn poszedł zamówić wszystkim drinki. Jednak  ku zdziwieniu większość zażyczyła sobie tylko po jednym drinku.

Po kilku minutach mulat wrócił z naszymi zamowieniami. Upiłam łyka swojego alkoholu.

- Całkiem duzo ludzi dzisiaj przyszło do klubu - zauważył Louis.

- Ta, dzisiaj jest któraś rocznica działania tego klubu, więc - odpowiedział James.

Przeglądałam się każdej osobie z grupy, kiedy zauważyłam, ze Maya jako jedyna nie zamówiła drinka.

- Czemu nie pijesz?

- Nie mam ochoty na alkohol - odpowiedziała, posyłając mi uśmiech.

Około godzinę później, ktoś wpadł na pomysł, żeby wyjść z klubu i pojechać nad jezioro. Nikt nie miał nic przeciwko, więc dopiliśmy swoje drinki i wyszliśmy.

Kiedy wstałam, Niall chwycił mnie za rękę. Spojrzałam sie na niego, a on posłał mi swój najbardziej uroczy uśmiech na świecie. Przysięgam.

W drodze do wcześniej wspomnianego miejsca zauważyłam, ze mój chłopak staje się coraz bardziej zdenerwowany.

- Hej, co się dzieje? - przytuliłam się do jego ręki.

- Nic kochanie. Wszystko jest całkowicie w porządku - pocałował mnie w czoło i oparł swoją głowę o moją.

This town. | n.h.Where stories live. Discover now