Część 5

112 7 0
                                    

-co?! Ty sobie żartujesz?-spytałam sie go lekko łapiąc dech przez napady śmiechu. Tak wiem dziwna jestem 😉
-nie- powiedział najspokojniej w świecie-spokojnie nie martw sie. Do ubrania ci cos pożyczę a ładowarkę do telefonu mam taką samą jak ty wiec ci pożyczę.
-dobra chodźcie idziemy odebrać klucze do pokojów- powiedziała mama rodzeństwa.
Wiec wszyscy ruszyliśmy za rodzicami Sikorskich.
-dzien dobry miałem zarezerwowane pokoje na nazwisko Sikorski-powiedział pan Sikorski do w miarę młodej kobiety za ladą.
-proszę bardzo- powiedziała po czym podała dwa klucze
-trzymajcie dzieciaki lećcie do pokoju-otrzymaliśmy klucz i ruszylismy do pokoju. Wreszcie stanęliśmy przed drzwiami numer 67. Nieźle. Jeremi włożył klucz do dziurki i przekręcił kilka razy. 
-ladies first- powiedział otwierając drzwi jedną ręką a drugą zapraszając do środka
-dzięki-weszłam do pokoju. Był bardzo ładny. W sumie to cały w bieli. Były trzy łóżka. Ja położyłam sie na jedno z nich. Po mnie weszli Sikorscy. Oni zaczęli rozpakowywać rzeczy a ja sie na nich patrzyłam bo ja duzo rzeczy nie miałam-tylko podręczny plecaczek i ubrania które miałam na sobie.
-no to co, idziemy na miasto?- spytał juz rozpakowany Memiś.
-jasne-powiedzieliśmy zgodnie z Arturem.
-to gdzie idziemy?
-proponuje starbucksa- zaoferowałam
-super pomysł-stwierdził Arturek
*juz w starbucksie*
-co chcesz Mil?-spytał z uśmiechem Jeremi
-poproszę karmelową latte na zimno-powiedziałam posyłając mu uśmiech.
-jasne. A ty Arczi? 
-ja to samo tylko ze na ciepło
-juz sie robi- powiedział śmiesznym głosem Jeremi i ruszył w stronę lady w celu złożenia naszego zamówienia.
Po chwili dostaliśmy juz wszyscy swoje napoje. Memiś wziął to co ja.
-no to opowiadajcie jak sie poznaliście?-spytał zaciekawiony Arturek
-no to zaczęło sie tak ze Jeremi do mnie napisał- zaczęłam opowiadać -i teraz siedzimy tutaj razem-tymi słowami zakończyłam swoją opowieść
-to co wracamy? -spytałam bo w tym czasie juz wszyscy zdążyliśmy wypić nasze napoje.
-ok-usłyszałam w odpowiedzi, wiec wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę naszego hotelu. I nagle zaczął padać deszcz. Obaj bracia zaczęli biec pod najbliższe zadaszenie a ja ( jako dziwna osoba ) zostałam na środku. Spojrzałam w niebo i zaczęłam sie obracać w okół własnej osi.
-co ty robisz-spytali rozbawieni bracia
-no co?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie z maślanymi oczkami- kocham deszcz
Wszyscy razem zaczęliśmy sie śmiać i poszliśmy do budynku w którym mieliśmy spędzić najbliższe kilka dni.
*w pokoju*
-Jeeereeemi?-spytałam przeciągając literę 'e'
-taaaak?-spytał chłopak przeciągając środkową literę w ten sam sposób co ja
-dasz mi jakąś pidżamę? Spytałam
-jasne-odpowiedział po czym zaczął czegoś szukać na Polce ze swoimi ubraniami-trzymaj-powiedział po czym wręczył mi dłłłuuuuggggąą białą koszulkę.
-dzieki wielkie powiedziałam po czym sie do niego przytuliłam. Odkleiłam sie do niego po czym weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Po chwili poczułam na sobie milion ciepłych kropelek.
***
Wyszłam z pod prysznica i zaczęłam wycierać sie puszystym ręcznikiem. Następnie zrobiłam sobie turban na głowie i zaczęłam mycie zębów hotelową szczoteczką ( bo swojej nie miałam ). Ubrałam sie w koszulkę Jeremiego, zgarnęłam swoje rzeczy i wyszłam z łazienki.
-łazienka wolna-powiedziała po czym sięgnęłam po telefon.
-idę pierwszy-rzucił starszy pięknooki po czym wziął swoją pidżamę i ruszył do łazienki
-okej-powiedział młodszy brunet nie odrywając wzroku od telefonu. Zaczęłam przeglądać swoje media. Ponagrywałam musical.ly i kilka snapie  i sie okazało ze Arczi juz sie umył.
-to co robimy?-spytałam bo uznałam ze lepiej by sie było zintegrować a nie siedzieć cały czas na telefonach
-może pośpiewamy sobie coś?-zaproponował Artur
-jasne-zgodziłam sie z pozostałym z braci
-no to może cover Eda Sheerana 'castle on the hill'?-zaproponowałam. Chłopakom spodobał sie pomysł. Pośpiewaliśmy sobie, trochę sie powygłupialiśmy i ogólnie bardzo fajnie spędziliśmy czas.
-Mil?-spytał sie Jeremi
-tak?
-bo jedli byś chciała to nasi i twoi rodzice sie zgodzili żebyśmy zostali tu tydzień. Co sądzisz?
-jasne! Super pomysł! Ale pogadamy juz jutro a teraz idźmy juz lepiej spać bo jest juz...-spojrzałam na zegarek- 23:47- dokończyłam wypowiedź-a wy macie jutro długi dzień
-w sumie masz racje to branoc-powiedział Artur gasząc światło. Ja jeszcze chwile sie powiedziałam ale nie długo po po jakichś 3 minutach odpłynęłam do krainy morfeusza.
*ranek*
Gdy sie obudziłam pierwsze co zrobiłam to było sięgniecie po mój telefon. Włączyłam urządzenie z zamiarem sprawdzenia godziny ale niestety moje oczy nie paczały wyraźnie wiec musiałam je przetrzeć. 8:56- to wskazywał mój telefon. Odłożyłam telefon i popatrzyłam na łóżka chłopaków żeby sprawdzić czy śpią. Spali. Wpadłam na cudowny pomysł. Zwlekałam sie z łóżka a potem, jak najciszej mogłam poszłam do łazienki. Tam swoje dłonie napełniłam zimną wodą i ruszyłam w stronę łóżka młodszego. Gdy tylko jego twarzy dotknęła zimna ciecz on momentalnie otworzył oczy.
-zabije cie-to powiedział gdy tylko mnie zobaczył
-tez miło cie widzieć-powiedziałam ale po chwili dodałam-fajnie było ale teraz chodź to obudzimy twojego brata z podwójną siłą wody.
-jestem za-stwierdził po czym razem ruszyliśmy w stronę łazienki. Powtórzyliśmy moje wcześniejsze czynności i poszliśmy budzić naszego śpioszka.
-hej Jeremi-powiedziałam w tum samym czasie wlewając na niego zimną wodę
-aaaa!!!- zaczął sie wydzierać miedzy napadami śmiechu
-co?-spytałam rownież sie śmiejąc
-co ty robisz przecież ja jestem uczulony!
-uczulony? Na co niby!?
-na wodę!
-tsssaaa to jak ty sie wczoraj myłeś?
-no widzisz musiałem sie przemęczyć-powiedział przytulając mnie. I nagle Artur dostał wiadomość. Ale po jego minie ja i Jeremi wnioskowaliśmy ze nie jest dobrze.

*nie sprawdzane* Elo jednorożce moje! ♥️💪🏽🦄 jak myślicie co dostał w wiadomości Arczi? Dziękuje wam z całego serducha za wszystkie 👁. Jeśli to czytasz to zostaw ⭐️ i 💬. Niedługo jeszcze powinnam wstawić następną część. Bajoszki do następnego. Kocham was 😘😝

If You Want, You Can Message Me/ J.SWhere stories live. Discover now