Część 4

127 12 1
                                    

Wstałam. Chwila co?! Ja sama z siebie wstałam? Nadal dziwiąc sie sama sobie podniosłam swój telefon w celu sprawdzenia godziny.
-cudownie 11:47. Swietnie po prostu idealnie!-wyczuj ten sarkazm
Taty nie było w domu bo musiał wcześniej wyjsć do pracy. Podeszłam ( czyt. Podbiegłam mało sie nie łamiąc )do komody i zaczęłam wybór ubrania na dziś. Po dłuższym zastanawianiu sie zdecydowałam w co sie ubiorę. Ubrałam jasno-jeansowe spodnie z wysokim stanem i dziurami, do tego biała bluzka włożona w spodnie z czarnym napisem 'i have nothing to wear', dzisiaj stawiałam na biel i dżins wiec nałożyłam jeszcze dżinsową, w miarę długą kurtkę z białym napisem 'I'm Your Qeen' a na nogi nasunęłam krótkie, białe ( tak to było mega zaskoczenie~dop. Aut. ) conversy. Zbiegłam na dół do kuchni ( z nadzieją ze Jeremiś sie moze trochę spóźni )gdzie zrobiłam sobie tosty z nutellą. Po wykonaniu jakże pożywnego posiłku zaczęłam pałaszować to co znajdowało sie przede mną na talerzu. Jedząc zastanawiała mnie jedna rzecz:'zawsze jak taty nie ma to zostawia mi karteczkę napisaną w podobnym kontekście. I jeszcze druga rzecz. Jaką tata miał dla mn niespodziankę kilka miesięcy temu? No ołkej juz nie wnikam. Skończyłam śniadanie i ruszyłam do swojego pokoju. O dziwo udało mi sie szybko ( w miarę ) zabrać i była dopiero 12:30. Złapałam za gitarę, siadłam na łożku i zaczęłam ją stroić. Po nastrojenu jej zaczęłam grać pierwsze akordy piosenki 'galway girl'. Gdy skończyłam śpiewać ( czyt. moje żałosne próby wydobycia z siebie jakiego kolejek ładnego dźwięku ) chwyciłam telefon i spostrzegłem ze jest juz 12:49. Dopakowałam jeszcze kilka rzeczy do mojej torby z którą miałam jechać i była juz 13:04. Już zaczynałam sie martwić, ale nie zdążyłam bo przerwał mi dźwięk wiadomości.
Memiś: wyjeżdżam z domu. Sory ze tak długo ale Arczi grzywę układał XD podaj jeszcze tylko adres
Milly: spk. Juz podaje .......( wstawcie tu sobie co chcecie. Przepraszam nie miałam pomysłu😔~dop. Aut. )
Memiś: a to blisko mn... To zbieraj sie za trzy minujcie jestem u CB 😏😏
Milly: no to czekam ♥️
Odłożyłam telefon i ruszyłam na dół zabrać jakiś prowiant na podróż. Znalałam żelki i chrupki, do picia wzięłam sok kaktusowy. Wszystko to dołożyłam do torby. Właśnie byłam w trakcie zapinania jej ( czyt. Byłam w trakcie próby ruszenia zamka do przodu ), ale nawet nie zdążyłam dopiąć jej do końca bo przeszkodził mi w tym dźwięk dzwonka do drzwi. Zbiegłam ze schodów mało nie zabijając sie. Podeszłam do drzwi, otworzyłam ja a za nimi stał
-Jeremi! Myślałam ze się juz nigdy nie spotkamy- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje. Wyglądał idealnie: dżinsy z dziurami, do tego biała koszulka z mini dziurkami, a wszystko uzupełniała biała kurtka zrzucona na plecy.
-tez sie cieszę ze cie widzę-powiedział oddając uścisk-walizka spakowana?
-w pewnym sensie...
-pomóc w czymś?
-jak byś mógł mi pomóc zapiąć moją torbę
-okej gdzie jest?
-na gorze pierwsze pokój na lewo-powiedziałam wskazując moim palcem, gdzie ma sie kierować-Zaraz dojdę
-dobra to ja lecę-powiedział po czym ruszył we wcześniej wskazanym kierunku. Gdy on poszedłeś na gore ja włączyłam moją mózgownicę i zaczęłam myślec czy wszystko mam, i nagle mnie olśniło.
-mam jeszcze prezent dla Memisia!- zrobiłam go któregoś popołudnia. Nie było to nic wielkiego ale zawsze cos. Zrobiłam dla niego fanarta i kupiłam mu mikrofon z czekolady. Myśle ze powinno mu sie spodobać. Pobiegłam do salonu i wyciągnęłam mój prezent z pudełka na szafce. Jeremi zszedł po schodach i po chwili staliśmy przed autem.
-wsiądź juz ja tylko jeszcze włożę walizki.- powiedział po czym wskazał na drzwi od pojazdu
-ok-otworzyłam drzwi i wsiadłam. Gdy tylko wsiadłam poczułam ze ktoś sie do mnie przytula.
-hej Arczi- powiedziałam odwzajemniając uścisk
-hej Mil dużo o tobie słyszałem. Miło cie wreszcie poznać.-powiedział a na jego twarz wkradł sie wielki uśmiech.
-dzięki-odpowiedziałam rownież z bananem na twarzy. Potem przywitałam sie rownież z rodzicami rodzeństwa. Memiś usiadł koło mnie i ruszyliśmy. Wyciągnęłam ołówek, notesik, swój telefon i słuchawki po czym włączyłam moją ulubioną playlista i zaczęłam coś szkicować.
***
Zostało 30 minut do końca- oznajmił tata braci.
-o kurcze-szepnął pod nosem starszy brunet
-coś sie stało?- spytałam
-nie, znaczy wydaje mi sie ze zapomniałem twojej torby
-ze co?-zaczęłam sie śmiać- jak ty to sobie człowieku wyobrażasz? Nie mam pidżamy, ubrań ani niczego!
-no nie wiem zobaczymy. A tak zmieniając temat to co tam narysowałaś?
-w sumie to ciebie i Artura- powiedziałam przyglądając sie swojemu dziełu
-ślicznie. Możemy je zatrzymać- spytał młodszy
-dzięki. Jasne. Ale to tylko zwykły szkic
-ale jest piękny-zawtórował starszy-Moge?- wyciągnął dłoń po rysunek
-okej ale bierzecie go na swoją odpowiedzialność. Jak wam oczy z obrzydzenia wylecą to nie ja płace odszkodowanie.-powiedziałam i zaczęłam sie śmiać bo dopiero po drugim zdaniu miny Arcziego i Memisia sie wyluzowały.
-dojechaliśmy dzieciaki. Wysiadać
Wszyscy wysiedliśmy i ruszylismy w stronę bagażnika. Jeremi go otworzył.
-ups-powiedział
-co?-lekko zdenerwowanym wzrokiem spojrzałam na niego
-jednak zapomniałem twojej torby

Hejka jednorożce! 🦄🦄🦄814 słów niby nie tak dużo ale jest. Ostatnio miałam dużo spraw na głowie ale teraz mam przerwę wielkanocną wiec może uda mi sie coś wyskrobać. Kocham was. Dobranoc/miłego dnia ♥️♥️

If You Want, You Can Message Me/ J.SWhere stories live. Discover now