"Jej już nie ma. "

247 42 5
                                    


Dotknął jej zimnych policzków, jej chłodnych ust. Był przerażony. Przeczesał swe włosy już po raz setny, nie wiedząc co robić. Nikogo nigdy nie ratował, on robił coś zupełnie przeciwnego, a teraz musiał sprawić, by jej serce znów zabiło, by jej klatka piersiowa znów się poruszała. Musiał kurwa zrobić cokolwiek, by oddychała.

Trzydzieści uciśnięć.
Dwa oddechy.

Nic. Była cholernie blada. Była jak martwa. On jednak nie mógł powiedzieć nawet w swoich skrytych myślach, że umarła. Nie potrafił wymówić tego na głos, jakby gardło cisnęło go, wtedy gdy myślał o tym, że ją stracił. Nie teraz. Nie, kiedy zdał sobie sprawę, że poza gierką w psychopatę i terapeutę, Harleen jest kimś więcej. Przyjaciółką. Albo przynajmniej kimś na komu mu zależy. Tak jak kiedyś zależało mu na kimś, kto dawno odszedł...

Nie mógł jej zabić, nie mógł pozwolić by umarła. Nie mógł, ale i tak to zrobił. Wszystko, co dotykał, ginęło, jakby był narkotykiem, który zabija po tym, jak się od niego uzależniono. Powoli zatruwał Harleen, która miała być jego wyidealizowaną Harley Quinn. Jego maszyną, zabawką. Pierwszy raz poczuł ukłucie w sercu. Zabijał ją codziennie od środka, aż w końcu dokonał tego, czego dokonać wcale nie chciał – zabił ją od zewnątrz.
Niewinną. Delikatną. Dobrą.

Będzie walczył. Jeśli ona się obudzi, to zostawi ją w spokoju. Odejdzie i ucieknie tak jak zwykle. Nie ma miejsca w jego życiu dla pewnej blondynki w okularach. Nie ma jej. Nie ma. I nie będzie. Zrobi kurna to, co zrobić musi. Nigdy więcej nie spotka Harleen. Pożegna się, a ona znajdzie sobie kogoś, kto będzie ją kochał, tak jak powinien. Nie będzie jej krzywić jeszcze mocniej. Jeśli się obudzi...

Tylko że ona się kurwa nie budziła. I nie zamierzała się obudzić. To on ją zabił. Zabijał wszystko. Czego się więc spodziewał? Że wstanie i powie, że nic się nie stało.?
Jeden, dziesięć, dwadzieścia pięć, trzydzieści. Oddech. Głęboki. Obudź się do cholery, Leen.
Pociągnął się za swoje zielonkawe włosy. Był zły, wściekły na siebie i szalenie smutny, że ona nie reaguje, jakby był to już koniec, który nie daje nowego początku. Pierwszy raz poczuł cokolwiek innego niż pustkę. Zawitała do niego rozpacz.
To koniec. Ostatnia, samotna i gorzka łza dla niej. Ostatni pocałunek. I żegnaj. Na zawsze, na wieki. Jej już nie ma.  


Żyłabym Dla Ciebie || Harley Quinn&JokerWhere stories live. Discover now