Rozdział 1

15.9K 1.3K 634
                                    

Seth opiera czoło o moje, po raz ostatni niechlujnie mnie całuje i nieco zbyt gwałtownie pozbywa się  mnie ze swoich bioder.

Opadam na pościel, zdyszany i potwornie zmęczony, spocony, w stanie zupełnie nie reprezentacyjnym i spod półprzymkniętych powiek obserwuję przyjaciela, który z zaskakującą nawet mnie zręcznością pozbywa się prezerwatywy. Zawiązuje ją i wyrzuca do kosza stojącego nieopodal łóżka. Potem z westchnieniem kładzie się tuż przy mnie, zaczepnie zarzucając stopę na moje rozpalone udo.

- Ile płacę? - pyta złośliwie.

- Spierdalaj - mruczę w odpowiedzi i wciskam nos w poduszkę. Nie wiem po co do niego przyszedłem, ale kiedy tylko opuściłem dom Josha, nogi pognały mnie właśnie w stronę mieszkania Setha.

Z nami było tak jakoś dziwnie, bo Seth - jestem tego całkowicie i absolutnie pewny - wolał dziewczyny. Jedną miał nawet w tym momencie, śliczną, imponującą Molly z klasy niżej, najbardziej kobiecą kobietę jaką kiedykolwiek widziałem. Mimo wszystko jednak często lądowaliśmy razem w łóżku i nie miałem nic przeciwko. Dobrze było mieć miejsce, do którego zawsze można wrócić, gdyby coś poszło nie tak, a przyjaźń z Sethem właśnie to mi zapewniała. Znaliśmy się od piaskownicy, dorastaliśmy razem i choć prawdopodobnie nasza relacja powinna pozostać jedynie piękną braterską miłością to spieprzyliśmy gdzieś po drodze.

- Gdzie nocowałeś? - pyta, sięgając w kierunku szafki nocnej. Jestem zbyt wykończony, by zauważyć po co, po prostu skupiam się na tym, by nie zasnąć.

- U Josha - odpowiadam krótko i podkładam przedramię pod głowę, zmuszając się do szerszego otwarcia oczu. Kawa to wszystko, o czym jestem w stanie teraz myśleć i nawet widmo groteskowo uśmiechniętej twarzy Rowana nie jest w stanie zająć moich myśli na dłużej niż kilka sekund.

Seth zaskoczony marszczy brwi i widzę, jak próbuje nie wybuchnąć z ciekawości. Znam go zbyt dobrze, by nabrać się na ten pozorny spokój.

- Connolly'ego? - wyraźnie zainteresowany unosi brew - U tego Connolly'ego z którego bratem chodzimy do klasy?

Bardziej niż na jego zaskoczenie zwracam uwagę na to, że Seth jakimś cudem zdawał sobie sprawę z istnienia Rowna. Z trudem unoszę się na łokciach i spoglądam na przyjaciela, zastanawiając się, co mu powiedzieć. Nie zastanawiałem się na tym, jak dużo powinien wiedzieć, tylko w jakim sposób mu to przekazać, by nie udusił się ze śmiechu. Seth zna wszystkie strony mojego życia - jasne, szare i nawet te najciemniejsze, o których sam wolałbym zapomnieć. Odkasłuję. Raz kozie śmierć.

- Widział nas - informuję krótko przyjaciela, starając się brzmieć, jakbym właśnie nie zaliczył największej wtopy w roku.

- Słucham? - oczy Setha stają się okrągłe jak spodki - Kto? - kiedy nie uzyskuje odpowiedzi, chłopak blednie i przykłada dłoń do czoła - Nie mów mi, że... - urywa, by przełknąć ślinę - Nie mów mi, że Rowan was przyłapał.

- Nie mówię, że Rowan nas przyłapał - wywracam oczami i pozwalam mu zaczerpnąć oddechu, po czym precyzuję - Mówię, że wiedział jak się lizaliśmy.

I wtedy dzieje się dokładnie to, czego spodziewałem się od samego początku. Seth na chwilę zastyga w bezruchu, po czym powoli się prostuje i wybucha śmiechem. To nie jest normalne, to nie jest nawet chichot. On od razu płacze, ryczy i wymachuje kończynami we wszystkie możliwe strony, zanosząc się przy tym złośliwym rechotem. Wzdycham ciężko i odsuwam się nieco na bok, dawno przyzwyczajony do takich jego zachowań. Nie jestem nawet odrobinę zdziwiony - to jest właśnie cały Seth. Zwinięty w brudnej pościeli, nieadekwatnie do sytuacji szczęśliwy, z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy.

If I Could FlyWhere stories live. Discover now