6

299 23 6
                                    


Od kilku minut siedziałam na stołówce, wpatrując się tępo w mój talerz. Znajdowała się na nim jajecznica i pieczywo z twarożkiem i pomidorem. Obok stał pełny kubek z kawą. Byłam tak zestresowana spotkaniem z Michaelem, że nie mogłam nic przełknąć. Nerwowo spojrzałam na zegarek. 9:05. Dzisiaj rano napisałam do Niego, o której planuje zejść na śniadanie. Odpisał, że po dziewiątej. Kiedy już zaczynałam tracić cierpliwość, zobaczyłam Go. Wszedł na salę i rozejrzał się, najwyraźniej kogoś szukając. Kiedy jego wzrok napotkał na mnie, uśmiechnął się i nieśmiało pomachał w moim kierunku. Mój żołądek wywrócił się o 180 stopni. Dlaczego, do jasnej cholery, aż tak bardzo stresowałam się tą rozmową? Przecież to nic złego, zamierzałam go tylko przeprosić. „A może dlatego, że od wczorajszego wieczora cały czas myślisz o nim i o tej blondynce?" podpowiedział mi głos w mojej głowie. Ugh, zamknij się. 


- Dzień dobry. - powiedział Michael, zajmując miejsce naprzeciwko mnie. Na jego talerzu znajdowało się dokładnie to, co na moim. Na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Obydwoje uwielbialiśmy jajecznicę na śniadanie.
- Dzień dobry, Michael. - odpowiedziałam. Zabrzmiałam trochę zbyt oficjalnie, ale on chyba nie zwrócił na to zbytniej uwagi.
- Jak Ci się spało? - zapytał, oczywiście odwołując się do spożywanego przeze mnie wczorajszego wieczoru alkoholu. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie ledwo przespanej nocy, w większości spędzonej z głową nad toaletą.
- Jakoś żyję. Chociaż wiesz, jak to ze mną jest. Dzisiaj raczej przez resztę dnia pozostanę w moim znanym, po-imprezowym wydaniu zombie. - zaśmiałam się. Okej, nadeszła ta chwila. Jako, że w nocy miałam bardzo dużo czasu na przemyślenie tego, co też powiem Michaelowi, miałam już w głowie wymyślony monolog. Policzyłam w głowie do trzech, zabrałam głęboki oddech, i zaczęłam.
- Michael, w sumie to chciałam Cię przeprosić. Moje wcześniejsze zachowanie było bardzo niedojrzałe. Jesteśmy już dorośli i chyba możemy pozwolić sobie na to, żeby zostawić przeszłość za nami. To, co się stało, się nie odstanie. Muszę w końcu zaakceptować wszystko i ruszyć na przód.. - zabrałam kolejny oddech, aby kontynuować, jednak Michael postanowił się wtrącić.
- Hm, myślałem, że już to zrobiłaś. Kiedy zaczęłaś spotykać się z Forfangiem.

Okej, przyznaję, tego w moich planach nie było. Mimo, że zapewne nie miał takiego zamiaru, zabrzmiało to trochę obraźliwie. Postanowiłam jednak zignorować jego uwagę i dokończyć to, co miałam do powiedzenia.


- Mhm. Kontynuując. Proponuję, żebyśmy zapomnieli o tym, co było i zostali przyjaciółmi. Muszę przyznać, że jesteś jedną z niewielu osób, z którymi naprawdę dobrze mi się rozmawia i nigdy do końca nie przeboleję, że przez ostatnie trzy lata nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Dlatego co Ty na to, żebyśmy zachowywali się normalnie, rozmawiali ze sobą, może wyszli co jakiś czas na kawę, albo obejrzeli razem jakiś film? - uśmiechnęłam się, modląc się o to, aby się zgodził. Naprawdę nie chciałam się kłócić. Szczególnie, że od teraz będziemy widywać się w miarę często – czy tego chcieliśmy, czy nie.
- Nie uważasz, że Forfang może się czegoś domyślić jak będziemy spędzać tyle czasu razem? - zapytał, marszcząc brwi. Widziałam, że uważnie rozważał moją propozycję.
- Przecież mogę się przyjaźnić z kim chcę. Dlaczego miałby cokolwiek podejrzewać? - naprawdę nie widziałam powodu, dla którego Johann miałby mieć o to jakiekolwiek pretensje, lub co gorsza, odkryć nasz „sekret".
- No tak, w sumie masz trochę racji. Skoro to Ty wyszłaś z taką propozycją, to nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić. Cieszę się, że już nie chowasz urazy. - przy ostatnim zdaniu odwrócił wzrok, chcąc uniknąć spojrzenia mi w oczy. Poczułam nieprzyjemne uczucie w żołądku, jednak szybko je zignorowałam. Przeszłość to przeszłość. To, co się stało między nami, nie miało już teraz żadnego znaczenia. - Ale Lex, nadal nie do końca rozumiem, dlaczego wtedy..
- Nie, błagam, nie wracajmy już do tego tematu, dobrze? Możemy chociaż zachowywać się dojrzale i w końcu pogadać jak normalni ludzie. Od kiedy Cię zobaczyłam, cały czas myślałam tylko o tym, co robiłeś przez te ostatnie trzy lata. Opowiadaj! - zachęciłam go. Zaczynałam się rozluźniać, a apetyt powoli wracał. Naprawdę chciałam wiedzieć, co robił przez ten czas, co słychać u jego rodziny, co udało mu się osiągnąć. Trzy lata to długi okres czasu. W moim życiu zmieniło się wiele, więc zawsze zakładałam, że to samo stało się i u niego. Oczywiście, nie myliłam się. Michael zaczął opowiadać o wszystkim po kolei. Co chwilę przypominał sobie jakieś zabawne historie, a ja słuchałam, wpatrując się w Niego i śmiejąc się razem z Nim. Z zazdrością słuchałam, kiedy opowiadał o wszystkich miejscach, jakie zwiedził i o ludziach, których miał okazję poznać. Moje życie wydawało się takie nijakie w porównaniu do Jego. Myślałam, że zrobiłam tyle ekscytujących rzeczy, a tak naprawdę było tyle możliwości, których nie wykorzystałam.
- ... Aha, no i jeszcze ciocia Suzy. Przestała pytać o Ciebie chyba dopiero po dwóch latach, kiedy w końcu pogodziła się z naszym zerwaniem. Przeżywała to chyba bardziej od nas. Ale nasze zdjęcie nadal stoi w ramce w przedpokoju. Mama nie raz próbowała namówić ją do jego zmiany, ale ona pozostawała nieugięta. - prawie zakrztusiłam się kawą, słysząc o cioci Suzy. Zapomniałam, jak bardzo lubiłam ją odwiedzać! Była jedną z najbliższych osób dla Michaela, i przy okazji stała się bliska także i mnie. Zawsze znajdowałyśmy jakiś wspólny temat do rozmowy - czasami Michael musiał siłą wyciągać mnie z jej mieszkania, bo inaczej zostawałabym chyba do samego rana. Już chciałam odpowiedzieć, kiedy usłyszałam dobrze znany mi głos tuż za sobą.


- Lexi? Wszędzie cię szukałem! - Johann momentalnie się dosiadł, zajmując wolne miejsce obok mnie.
- Przepraszam, zapomniałam Ci napisać, że już wstałam. Byłam taka głodna. - wskazałam palcem na talerz, w głowie przeklinając kolejne kłamstwo. Tak bardzo bolało mnie to, że musiałam go okłamywać. Ale tak było lepiej. Po co miał słuchać o czymś, co tak naprawdę już nie istniało? Byłam z Michaelem, zerwaliśmy, koniec historii. Jeszcze niepotrzebnie byłby zazdrosny o moje kontakty z Nim. Johann posiadał chyba tylko jedną wadę, i była to zazdrość, z którą nigdy się nie krył. Tak naprawdę nie miał żadnych powodów ku temu, żeby być o mnie zazdrosnym. Ja, choć wzbudziłam zainteresowanie dwóch skoczków w moich okresie „randkowania", tak naprawdę nie miałam dużego doświadczenia ani jeśli chodziło o chłopaków, ani o flirtowanie, a tym bardziej, jeśli chodziło o bycie podrywaną przez płeć przeciwną. Od kiedy tylko pamiętam, chłopacy w klasie traktowali mnie bardziej jako przyjaciółkę, a jedyne prezenty, jakie dostawałam na Walentynki, to czekoladki od dziadka.
- Nic się nie stało. Jak Ci się spało, kochanie? - zapytał, przy okazji całując mnie w usta. Odwzajemniłam szybki pocałunek, po czym pokręciłam głową.
-Nawet nie pytaj. - dlaczego byłam jedyną osobą, która zawsze, ale to po prostu zawsze, kończyła imprezę z wielkim kacem i nieprzespaną nocą? Dopiero w tym momencie, kiedy Michael odkaszlnął, przypomniałam sobie, że przecież siedzi z Nami przy stoliku. Od razu oblałam się rumieńcem, przypominając sobie mój wcześniejszy pocałunek z Johannem. Owszem, byliśmy parą i mieliśmy prawo do okazywania sobie uczuć publicznie, a już w szczególności na przywitanie, ale było to niezręczne, jeśli wziąć pod uwagę mojego byłego chłopaka, siedzącego naprzeciwko nas.
- O, Hayboeck! - Johann przybił sobie piątkę z Michaelem. - Miałeś okazję już się lepiej poznać z Lexi? - momentalnie poczułam, jak Johann otacza mnie ramieniem, przysuwając w swoją stronę. W myślach przewróciłam oczami. W rzeczywistości natomiast posłałam przepraszający uśmiech w stronę blondyna.
-Nawet nie wiesz jak. - odpowiedział, przez co omal nie spadłam z krzesła. Że co?! - Wpadliśmy na siebie w wejściu i połączyła nas miłość do jajecznicy. Od razu wiedziałem, że to ta jedyna. - oczywiście, że żartował. Jaka ja jestem głupia.Przecież Michael w życiu by mi czegoś takiego nie zrobił.. prawda?
- Haha, stary, Ty to zawsze masz dobre poczucie humoru. -Johann po raz kolejny przybił sobie z Nim piątkę, po czym zwrócił się już w moją stronę. - To skoro tak bardzo przypadliście sobie do gustu, to co Wy na to, żeby dzisiaj wieczorem porobić coś razem? Moglibyśmy się spotkać we czwórkę, razem zjeść, pogadać. - zaproponował. Już miałam odpowiedzieć „Jasne! Świetny pomysł!", kiedy dotarło do mnie to, co powiedział.
-Taka podwójna randka. - dodał na koniec, potwierdzając moje myśli. Czyli się nie przesłyszałam.


Jaka randka?!
Jak to„w czwórkę"?

______________________


Krótszy niż zwykle, za co przepraszam. Następny będzie dłuższy, obiecuję :)
W następnym tygodniu mam trochę nauki, ale i tak postaram się coś napisać. Jak zawsze dziękuję za wszystkie miłe słowa, głosy i wyświetlenia - dobiliście już do ponad 700, nawet nie macie pojęcia, jak mi miło! Jesteście najlepsi :) 

Czytajcie, głosujcie, piszcie co myślicie! Enjoy :) 
Kasia (louvendo) x

fly me to the moon (ski jumping fanfiction) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz