5

335 22 9
                                    

Nie wiem, co też mnie opętało. Dlaczego w ogóle zgodziłam się na tą imprezę?

Po dzisiejszych zawodach wszyscy byli w świetnym humorze – pierwsze miejsce zajął Hayboeck, drugie Peter Prevc, a trzecie Kenny.Dlatego też skoczkowie postanowili świętować. Myślałam, że pojawią się sami Austriacy, Słoweńcy i Norwegowie, ale nic bardziej mylnego. Praktycznie połowa hotelu dwie godziny temu zjawiła się na sali. Nie dosyć, że panował lekki ścisk i było głośno, to jeszcze wszyscy byli pijani. Dosłownie wszyscy. Tak, tak, ja też. Już żałowałam swojej wcześniejszej decyzji,którą podjęłam praktycznie w momencie, w którym weszłam na salę, gdzie Kenny poczęstował mnie nie jednym, a trzema shotami tequili. Nie istnieje dla mnie nic gorszego niż kac. Jest to u mnie nieuniknione, mam strasznie słabą głowę, jak i żołądek, plus rzadko piję, dlatego za każdym razem całą noc i dzień po imprezie spędzam albo w łóżku, albo nad toaletą, nafaszerowana tabletkami przeciwbólowymi i modląca się o koniec - nie tylko tego okropnego huczenia w głowie i ciągłych mdłości, ale całego mojego życia.

- O, tu jesteś. Szukałem Cię od kilkunastu minut! - wykrzyczał mi do ucha Johann, po czym usiadł między mną a Stefanem. - O czym rozmawialiście, zanim Wam tak niegrzecznie przerwałem? - zapytał,spoglądając najpierw na mnie, a potem na Krafta, który nagle zainteresował się bardziej swoimi butami, niż moją obecnością.Mhm, czyli zostałam sama.


- O naszych ulubionych miejscach w Innsbrucku. Jak się okazało,jesteśmy do siebie bardziej podobni, niż by się wydało. - szybko wymyśliłam odpowiedź, nieco dumna z siebie. Johann nie zadawał już więcej pytań. Zaczął opowiadać mi o ludziach, których spotkał chwilę wcześniej i o jakiś fankach, które stały pod hotelem. Starałam się słuchać bardzo uważnie, ale myślami nadal byłam przy rozmowie ze Stefanem, która została przerwana w tak niefortunnym momencie.

Czułam, że kręci mi się w głowie. Zdecydowanie NIE POWINNAM pić tej ostatniej kolejki z chłopakami. Norwegowie mieli mocniejsze głowy,niż przypuszczałam. Johann zniknął już jakiś czas temu, razem z Kennym. Zostałam więc z Fannemelem i Tande, którzy okazali się być tak samo zabawni jak Kenny, albo i bardziej. Nie znałam ich jeszcze zbyt dobrze, ale wyrobiłam sobie już na ich temat dość pozytywne zdanie z samych opowiadań Johanna. Miło było się przekonać, że były one jak najbardziej słuszne.

- Pójdę na chwilę usiąść, okej? Jakby Johann przyszedł, powiedźcie, że siedzę w naszej loży. - poinformowałam chłopaków i chwiejnym krokiem udałam się na koniec sali. Usiadłam na pierwszym lepszym,wolnym miejscu i oparłam głowę o sofę, starając się uspokoić moje zawroty.

- Um, Lexi. Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos obok siebie. Z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam Stefana Krafta, z którym poznałam się dosyć dobrze kilka lat temu. Można nawet powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi. W pewnym sensie. Był jedną z niewielu osób, z którą mogłam porozmawiać o moim związku z Michaelem i która mnie nie oceniała. Naprawdę go lubiłam i było mi przykro, że zrywając z Michaelem, nasz kontakt też momentalnie się urwał.
- Mmmmhm. Super, Stefan. Tylko trochę za dużo tequili. - starałam się powiedzieć wszystko bardzo wyraźnie, jednak zacięłam się przy słowie „tequili" i musiałam spróbować kilka razy, zanim wymówiłam je poprawnie.
-No właśnie widzę. Chcesz wyjść się przewietrzyć? - zapytał z troską w głosie.
- Awwwwwww. - zapiszczałam. - Jaki Ty jesteś miły. Tak się troszczysz o innych. - powiedziałam, szczerząc się do Austriaka. Panie i Panowie, poznajcie pijaną Lexi, zachowującą się jak słodka, niewinna nastolatka, którą wzrusza praktyczniewszystko i która nie potrafi kontrolować swojego uśmiechu, dlatego ma go praktycznie przyklejonego do twarzy.
- Oj, Lexi. Chyba lekko przesadziłaś z tą tequilą. No to opowiadaj, jak Ci się podoba impreza? - zapytał chłopak, podnosząc do ust jakiegoś drinka. Nie umiałam stwierdzić, jak bardzo Stefan był pijany, ale na pewno o wiele mniej ode mnie.

-Super, dawno na żadnej nie byłam, więc mam małe porównanie, ale mi się podoba. Wszyscy są tacy śmieszni. I leci świetna muzyka. Szkoda tylko, że nie za bardzo umiem tańczyć. - zaśmiałam się. Na kanapie siedziałam już kilka minut i zaczynałam czuć się odrobinę lepiej. Zaznaczam: odrobinę.
- No to się cieszę. W ogóle nie miałem okazji z Tobą porozmawiać dzisiaj po konkursie. Nadal nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś. - pokręcił głową. Otworzył usta, jednak po chwili szybko je zamknął – chyba chciał powiedzieć coś jeszcze, ale z tego zrezygnował.
- Ja tak samo. Dziwnie znowu tutaj być. - westchnęłam. Oczywiście, wiedziałam na jakie tory schodziła nasza rozmowa. I chociaż było to nieuniknione, nie chciałam tego.

fly me to the moon (ski jumping fanfiction) [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now