3

385 22 4
                                    


Kenny właśnie opowiadał kolejną historię, a ja ocierałam łzy i modliłam się, aby przestał. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tyle się śmiałam. Brzuch zaczynał mnie już boleć, tak samo jak policzki i cała szczęka. Akurat w tym momencie ktoś zapukał do pokoju. Nie miałam siły się podnieść, a że akurat Johann był najbliżej, poprosiłam go, żeby podszedł do drzwi.
- Kenny, błagam, przestań już. Teraz ja! -powiedział naburmuszony Tom, który od kilku minut czekał na swoją kolej. Nagle zobaczyłam, że kiwa w stronę drzwi, ale i tak siedziałam tyłem, więc nie mogłam zobaczyć do kogo.
- Jak dobrze, że jesteście. Chłopaki, błagam Was, powiedzcie, że macie jakąś zbędną ładowarkę do laptopa? Bo moja niestety padła. - usłyszałam za sobą.
Sparaliżowało mnie, a serce zaczęło bić o wiele szybciej, niż powinno. Nawet nie musiałam się odwracać, żeby zobaczyć kto stał w drzwiach. Niestety, ten głos znałam zbyt dobrze i rozpoznałabym go wszędzie. Jednak mimo to, modliłam się, żeby to nie był On. Przecież mogłam się pomylić, prawda? Na pewno mi się przesłyszało z tego całego stresu.
- Jasne, Michi. Wchodź! - odpowiedział Johann. I tak oto, po raz kolejny w tym dniu, chciałam zapaść się pod ziemię i już nigdy stamtąd nie wracać.
O Dobry Boże. Tylko. Nie. To....


W mojej głowie zaczęło kłębić się wiele myśli. Pierwsza z nich oczywiście dotyczyła ucieczki. Do drzwi nie miałam wcale tak daleko. Istniała szansa, że udałoby mi się wyjść z pokoju w taki sposób, aby Michael nawet nie zobaczył mojej twarzy. Tak, to mogło się udać! Już zaczęłam opracowywać plan w głowie,wyliczając odpowiedni czas i drogę, kiedy Johann złapał mnie za rękę i usiadł obok. Wtedy Michael, który nadal stał za mną, powiedział:

- O, kogo my tu mamy? My się chyba jeszcze nie poznaliśmy. - zaśmiał się i zwrócił się do Johanna. - No Forfi, nareszcie znalazłeś sobie kogoś porządnego, huh? Michael Hayboeck, miło mi.

Jezus Maria. W pokoju zrobiło się nagle tak gorąco, że aż zakręciło mi się w głowie. Czyli jeszcze nie wiedział? Nie czytał artykułów? Nikt mu nie powiedział?„Michael, błagam, powiedz, że tylko udajesz i tak naprawdę już wiesz o wszystkim, czytałeś ten głupi artykuł i teraz się zgrywasz." - powiedziałam do Niego w myślach. Bardzo powoli, uważając na każdy swój ruch i starając się jakoś uśmiechnąć (co było bardzo, ale to bardzo trudne), wstałam z sofy i odwróciłam w stronę Michaela. I oto miałam swoją odpowiedź. Wystarczyło jedno spojrzenie w Jego stronę. Nic nie wiedział. Cholera, no.

- Lexi Collins. Miło mi. - wykrztusiłam w końcu, wyciągając rękę w Jego stronę. Michael nie za bardzo wiedział co ma zrobić, bo stał w miejscu i tylko się na mnie patrzył. Po minucie ciszy Johann zabrał głos:
- Stary, robi się niezręcznie. Wiem, że Lexi jest olśniewająco piękna, ale pamiętaj: już zajęta! -zaśmiał się, jednak dotarło to do mnie gdzieś z oddali. W tamtym momencie nic się nie liczyło. Tylko mina Michaela, która sprawiała, że miałam ochotę po raz kolejny się rozpłakać.
-Mhm, jasne, jasne. Zamyśliłem się. Cześć, Lex. - szybko uścisnął moją dłoń i udał się w stronę reszty, witając się z każdym po kolei. „Lex".Powiedział Lex. Jeszcze przez chwilę stałam w miejscu, nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. W mojej głowie pojawiły się niezliczone wspomnienia, wspólne wypady, pierwsze spotkanie, randka,wakacje, imprezy, zerwanie, jednak szybko rozwiałam te myśli,siadając obok Johanna i koncentrując swoją uwagę tylko i wyłącznie na Jego osobie. Mam na myśli dosłownie. Wpatrywałam się w Niego jak w obrazek. Nie mogłam sobie pozwolić na choćby sekundowe spojrzenie w stronę Michaela, bo wtedy wszystko by runęło.

- Lexi, chcesz już iść? Czy jeszcze chwilę posiedzimy? - zapytał Johann po pewnym czasie, po raz kolejny łapiąc mnie za rękę. Mimowolnie zauważyłam, że Michael nagle przerwał rozmowę z Tomem, a jego wzrok powędrował w kierunku naszych splecionych dłoni.
- Możemy już iść. Jestem wykończona po tym locie, w ogóle nie mogłam zasnąć. - westchnęłam, podnosząc się z sofy. Zaczęliśmy kierować się już w kierunku drzwi, kiedy Hayboeck nagle wypalił:
- Hej, Forfang. Zapomniałem zapytać. Jak długo jesteście razem?
- Ponad pół roku.  A czemu pytasz? -odpowiedział Johann, naciskając już klamkę.
- Tak tylko. Nic nigdy nie wspominałeś, dlatego trochę się zdziwiłem. - odparł Michael, starając się brzmieć obojętnie. Jednak ja wyczułam w jego głosie odrobinę złości. Dobra, nie odrobinę. Był cholernie wkurzony.
- A to dlatego, że, wyobraź sobie, oni się ukrywali przez te kilka miesięcy. Jak jacyś agenci czy coś. Dopiero kilka dni temu wyszedł artykuł do sieci o tym, że się spotykają. - wytłumaczył Kenny, szczerząc się w naszą stronę. Odwzajemniłam jego uśmiech, powiedziałam szybkie „Na razie, do zobaczenia!" i wybiegłam z pokoju jak najszybciej umiałam.

- I co myślisz o moich znajomych? - zapytał Johann, kierując nas w stronę mojego pokoju. Moje myśli już wędrowały ku ciepłemu prysznicowi, piżamie i wygodnemu łóżku.
- Wydają się w porządku. Szczególnie Tom i Kenny, oni najbardziej przypadli mi do gustu. Śmieszni są. - odparłam, zgodnie z prawdą. No.. nie do końca, ale hej, nie oceniajcie mnie. Starałam się jak mogłam.
- Tak w ogóle to ten Hayboeck, który potem przyszedł, jest z Austrii. Kojarzyłaś go wcześniej? - zapytał, a ja myślałam, że wybuchnę desperackim śmiechem. Czy go kojarzyłam? Naprawdę?
- No jasne, jest bardzo znany w moim mieście. Ma pełno fanek. Wszystkie za nim szaleją i tylko marzą o tym, żeby Go spotkać. - zaśmiałam się. Oczywiście, takich dziewczyn było tylko kilka spośród wielu wiernych fanów. - A Ty się przyjaźnisz z tym Michaelem? Czy bardziej trzymasz tylko ze swoimi?

Jeśli powie nie, będę w niebie. Jeśli powie tak, załatwiam sobie fałszywy paszport, wyprowadzam się do Meksyku i zmieniam imię na Perpetua.

-Bardziej z chłopakami z drużyny. Michi jest w porządku, ale on też najbardziej trzyma się z Kraftem i resztą Austriaków. - jego odpowiedź sprawiła, że odetchnęłam z ulgą. Jak się okazało, mój pokój znajdował się piętro wyżej od pokojów Norwegów. Pożegnałam się z Johannem i czym prędzej udałam się w stronę łóżka. Miałam całe popołudnie dla siebie. Z Johannem umówiliśmy się na wieczorną kolację w hotelowej restauracji. Miał do mnie przyjść dopiero przed 18:00, więc miałam jeszcze spokojnie kilka godzin na drzemkę, kąpiel i zrobienie się na bóstwo.

fly me to the moon (ski jumping fanfiction) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz