Część 50

891 91 13
                                    

To ty

***Jade***
Żyłam.
Ja żyłam.
Nie wiedziałam dlaczego, ani jak, ale naprawdę tak było. Jednak ile czasu jeszcze mi zostało, zanim Avalon znajdzie jakiś inny sposób, aby się mnie pozbyć? Albo kiedy znów będę miała spotkanie z wampirem, któremu w końcu uda się wysłać mnie na tamten świat?

- Perrie? - zapytałam cicho.

- Tak, Jade? - Blondynka potarła moje ramię. 

Leżałyśmy teraz w łóżku w moim pokoju. Odkąd wróciłyśmy z lasu, nie wyszłam stąd jeszcze ani na moment. Perrie też, cały czas ze mną była i mnie pocieszała.

- Czemu...? - tylko tyle zdołałam wydukać, bo głos po raz kolejny ugrzązł mi w gardle. 

Chciałam to wiedzieć. Dlaczego Avalon mi to zrobiła? Dlaczego, dlaczego? Czemu mnie aż tak bardzo nienawidziła? Mnie i Harry'ego? Co takiego złego było w tym, że chciał złamać klątwę?

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. - Pokręciła bezradnie głową. 

Przytuliła mnie mocniej, jakby liczyła, że to zadośćuczyni braku dobrej odpowiedzi z jej strony.

- A... A co teraz? - Nienawidziłam się za to, że mój głos trząsł się przy każdym słowie. Jednak chyba nie powinnam być dla siebie taka surowa, w końcu kto by się nie załamał po takim przeżyciu? 

Musiałam się po prostu trochę uspokoić. Dojść do siebie. Ale za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam kamienną twarz Avalon i nóż wystający z mojego brzucha oraz krew, która była dosłownie wszędzie. Mimo, że się szorowałam i stałam po prysznicem przez prawie półtorej godziny, ciągle czułam dym we włosach oraz lepką, specyficzną konsystencję krwi, pokrywającą moje dłonie, a także cały brzuch.

- Ja... nie wiem. Nic nie wiem. I to mnie tak denerwuje - westchnęła Pezz. 

Widziałam łzy, zbierające się w jej oczach. Czuła się bezsilna, a dobrze wiedziałyśmy z dziewczynami, że Perrie nienawidziła siedzieć bezczynnie.

- Hej, jak się trzymasz? - Zza drzwi wystawił głowę Lou, a zaraz za nim pojawiła się Eleanor. 

- Jakoś - westchnęłam i mocniej opatuliłam się kołdrą.

- Chodź, Jade. Powinnaś rozprostować nogi. Pewnie umieracie z głodu, nic nie jadłyście od wczoraj - stwierdził Louis, łagodnie się uśmiechając. 

Nie miałam ochoty się ruszać, ale już nie raz słyszałam, jak Perrie burczało w brzuchu, więc wstałam. Niepewnie poczłapałam za nimi do kuchni i usiedliśmy przy stole.

- Zrobię gofry na śniadanie, co wy na to? - zaproponowała Jesy, która od razu się zerwała, kiedy tylko weszłyśmy do pomieszczenia. 

Nie miałam ochoty jeść. Może i nic nie jadłam od dawna, ale nie byłam w nastroju do jedzenia. Miałam tak ściśnięty żołądek, że nie byłam pewna, czy uda mi się coś przełknąć. Rozejrzałam się po kuchni, aby zobaczyć czy nie było czegoś, co mogłoby pobudzić mój apetyt. Mój wzrok jednak powędrował do salonu, a tam zauważyłam dziewczęcą sylwetkę na kanapie. 

- Czy... Czy to ona? - zapytałam, wskazując dziewczynę, która leżała nieruchomo na sofie. Obok na ziemi siedział Liam.

- To jest Angelica - wyjaśniła Eleanor, po czym spuściła głowę i niepewnie dodała. - To ona cię ocaliła.

- Ona się nie rusza - zauważyłam i ostrożnie podeszłam do dziewczyny. 

Ona dokładnie w tej samej chwili gwałtownie zaczerpnęła powietrza i otworzyła oczy. Mało nie krzyknęłam wystraszona jej nagłym obudzeniem się i odruchowo się cofnęłam, ale wpadłam nieuważnie na fotel. Potknęłam się i wylądowałam na podłodze.

- Nic ci nie jest? - podbiegła do mnie Jesy. Pokręciłam głową, nie odrywając wzroku od nieznajomej na kanapie. Nie chciałam zwrócić na siebie jej uwagi.

- Gdzie ja jestem? - zapytała Angelica.

- Wszystko w porządku, jesteś w naszym domu. Jak się czujesz? - Liam badał ją zatroskanym wzrokiem.

- Śpiąca. - Wywróciła oczami. – Ile spałam?

- Niecały dzień.

- Oh, no tak, już pamiętam. To przez tę dziewczynę z czarnymi włosami, tak? Tę wiedźmę? To ona mnie uśpiła? - zapytała z pogardą.

- Tak - przyznał niechętnie Liam, jakby się bał reakcji Angelici.

- A to suka – skwitowała krótko i zamyśliła się na chwilę.

- Nie mogę uwierzyć, że to ty. Nie zmieniłaś się aż tak bardzo - zaśmiał się cicho Liam.

- Oj, mylisz się. Nie jestem taka, jak kiedyś. - Uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko. - Ale o tym później. Gdzie jest ta wiedźma?

- Avalon? - zapytał ze zdziwieniem, rozproszony czarującym uśmiechem dawnej przyjaciółki.

- Avalon, Anabeth, Alison czy jakim tam imieniem ją matka pokarała. Nie obchodzi mnie to. - Wywróciła oczami i podniosła się z kanapy. – Gdzie jest ta wiedźma?

- Nie możemy ci na razie powiedzieć, gdzie jest Avalon, bo... - wtrącił się Zayn.

- A ty, to kto? - przerwała mu gniewnie Angelica i skierowała się w jego stronę.

- Angel, uspokój się - zaoponował Liam i chwycił lekko wampirzycę za łokieć.

- Li, to ty się uspokój. O co chodzi? Boisz się? - parsknęła śmiechem. - W przeciwieństwie do mnie, wcale się nie zmieniłeś.

- Angel, poznaj: Zayna, Louisa, Eleanor, Perrie i... - Liam się odwrócił w naszą stronę - ...Jesy oraz Jade.

Poczułam, jak wszystkie moje mięśnie napięły się gotowe do ewentualnej ucieczki.

- To ty. - Zmrużyła oczy, wpatrując się we mnie. 

Zamarłam w bezruchu, a moje żyły wypełnił lód.

_________________________________________________________________

Proszę o Wasze opinie :)

N.x

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz