Część 52

884 93 13
                                    

Próba ucieczki

- Wow. Nieźle. - Angelica otworzyła szerzej oczy i pokiwała głową z uznaniem, kiedy skończyliśmy opowiadać naszą tragiczną historię. To była jej jedyna reakcja. - Myślicie, że kiedyś zrobią z tego film? Mogłam jednak zrobić ten popcorn.

- Angel! - zdenerwował się Liam. - Jak możesz żartować w takiej sytuacji?

- Oj, no już spokojnie. - Wywróciła oczami i wstała nonszalancko z kanapy. Klasnęła w dłonie i je zatarła, po czym odetchnęła ciężej i się uśmiechnęła. - No nic, ja wam nie pomogę. Powodzenia z klątwą i tak dalej.

W wampirzym tempie wybiegła z salonu. Zaszokowani popędziliśmy za nią gotowi ją zobaczyć już na końcu ulicy, ale ku naszemu zdziwieniu, zastaliśmy ją w przedpokoju, tuż przed otwartymi na oścież drzwiami wyjściowymi.

- Co u diabła?! – zdenerwowała się, próbując przejść przez próg.

- Dobra, to coś nowego - zdziwiłam się, przyglądając jej zachowaniu. Angelica z wściekłością uderzyła pięścią w niewidzialną powłokę.

- Co wyście zrobili?! - warknęła.

- My nic! - odpowiedział równie zaskoczony Zayn. 

Podszedł do drzwi i... wyszedł.
Bez problemu.
Angelica otworzyła szerzej usta i poszła w ślady Zayna, ale i tym razem niewidoczna bariera ją zatrzymała.

- To ona! To przez tę szmatę nie mogę wyjść! - zaczęła krzyczeć.

- Kogo? - dopytywała się Jesy.

- Ta szalona czarownica! Zamknęła mnie tutaj! Zróbcie coś! - Angelica wdawała się być naprawdę wyprowadzona z równowagi. W furii uderzała w niewidoczną powłokę tak mocno, że niemal słyszałam jak trzaskają jej koście.

- Pewnie, nie ma sprawy. Ale najpierw powiedz nam dlaczego chciałaś uciec? - Louis skrzyżował triumfująco ręce na klatce piersiowej. 

Wtedy sobie przypomniałam, że rzeczywiście próbowała nas oszukać. Angelica zesztywniała i odwróciła się w naszą stronę ostrożnie.

- Wy otwórzcie mi drzwi, a ja wam powiem - powiedziała wolno i zadziwiająco nie przekonująco jak na nią.

- Nie ma mowy. Damom się ustępuje, tak więc słuchamy. - Louis posłał jej szeroki uśmiech. 

Angelica zmrużyła gniewnie oczy i przejechała spojrzeniem po każdym z nas. W jej oczach coś mignęło, niemal mogłam dojrzeć błysk złości. Nagle rzuciła się na Perrie, chwyciła ją za gardło i podniosła do góry.

- Powiedziałam, żebyście mnie stąd uwolnili - syknęła. 

Perrie nie mogła nabrać oddechu, stalowy uchwyt wampirzycy jej to uniemożliwiał. Próbowała walczyć z silną ręką napastniczki, ale nie dawała rady.

- Zostaw ją! - wystraszyłam się.

- Najpierw mnie wypuśćcie.

- Ale nie potrafimy! My nie mamy nic z tym wspólnego!

- Nie obchodzi mnie to. Macie coś zrobić albo wasza koleżanka zginie - zagroziła chłodno.

- Angelica! Proszę, zostaw ją! Co się z tobą stało?! - Liam popatrzył na nią z przerażeniem.

- Mówiłam, że się zmieniłam. Ba, po prostu czegoś nauczyłam: nie można ufać ludziom. Aby przetrwać, należy dbać tylko o siebie - oznajmiła śmiertelnie poważnie. Puściła Pezz, a ta wylądowała na ziemi ciężko dysząc. Niezwłocznie podbiegłam do niej i ją objęłam, odciągając jak najdalej od wampirzycy. - Macie czas do dzisiejszego wieczora. Jeżeli nie uda wam się czegoś wymyślić, zacznę wybijać was po kolei, zaczynając od tej uroczej blondyneczki. A to na znak, gdybyście myśleli, że nie jestem do tego zdolna.

W wampirzym tempie podbiegła do Liama, obróciła go i wbiła się w jego szyję. Po kilku sekundach (niemożliwe długich) odepchnęła go na ziemię i wytarła usta wierzchem dłoni. Wyglądała przerażająco z rozmazaną krwią na twarzy oraz ręce, a także z żądzą mordu w oczach.

- Dziś wieczór - przypomniała słodko, uśmiechnęła się złośliwie i odeszła, kierując na piętro. Kiedy przechodziła obok mnie i Pezz, automatycznie mocniej przytuliłam blondynkę, napinając wszystkie mięśnie. Byłam gotowa działać w razie wypadku.

- Nic ci nie jest? - wystraszyła się Jesy i kucnęła obok Liama.

- Nie. Tylko trochę krwawię - powiedział, zaciskając zęby z bólu. 

Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy dotknął rany na szyi. Krew przepływająca mu przez palce sprawiła, że zrobiło mi się nie dobrze. Jak ona mogła to zrobić swojemu przyjacielowi? Może i byłemu, ale jednak. Jakim potworem ona musiała być, by się zdobyć na coś takiego?

- Perrie? Wszystko w porządku? - Zayn kucnął obok nas i spojrzał na blondynkę ostrożnie. 

- Mówiłam, aby jej tu nie wpuszczać! - warknęła, kaszląc. Na jej szyi już się pojawiały ogromne, czerwone plamy.

- Oh, a tak w ogóle to wszystko słyszę! - zabrzmiał głos Angeliki z pokoju na górze.

- To co teraz? - zapytała z przejęciem Eleanor, starając się opatrzyć ranę Liama. Nie zauważyłam, kiedy zdążyła wyciągnąć apteczkę z kuchni.

- Trzeba zadzwonić do Harry'ego i Nialla, a oni muszą się dowiedzieć od Avalon jak wypuścić stąd Angelicę.

- Ale ona nam wtedy nie pomoże, a zdecydowanie wie coś na temat klątwy Amorów. Ucieknie przy pierwszej okazji, a jeśli będzie musiała, to zabije każdego na swojej drodze - westchnęła ze smutkiem Jesy.

- Cóż, musimy spróbować. - Zayn wzruszył ramionami, przeglądając coś w telefonie.

- Zayn, to poważna sprawa. Mógłbyś teraz nie smsować? - zdenerwował się Louis. 

Malik tylko uciszył go gestem ręki, po czym pokazał nam ekran telefonu. W notatkach zapisał wiadomość:

Musimy się od niej dowiedzieć, czemu próbowała uciec. Na 100% ma ważne informacje.

Przytaknęliśmy wszyscy i rozeszliśmy się po mieszkaniu. Ja zostałam z Liamem, Perrie oraz El, aby pomóc im dojść do siebie po napadzie wściekłości wampirzycy, a reszta zaczęła obmyślać plan.
Miałam nadzieję, że wszyscy wyjdziemy z tego bez szwanku.
_____________________________________________________________

Dajcie znać, co myślicie x

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz