Piórka
- Jade, gdzie jesteś? - słyszałam wołanie Perrie.
Podciągnęłam tylko nogi pod samą brodę i objęłam je ramionami. Najgorsze było to, że nic nie czułam. Ciągle nic. Tylko tę przeklętą pustkę! Powinnam płakać, prawda? Nie mogę być z kimś, kto był mi przeznaczony. Albo ja jemu. Ugh, to wszystko było takie pogmatwane, nic z tego nie rozumiałam.
- Tu jesteś - odetchnęła z ulgą Pezz. - Jak się czujesz?
Blondynka usiadła obok mnie i ostrożnie się przysunęła.
- Nic nie czuję - odpowiedziałam ze wzrokiem wbitym w ziemię.
- Na pewno jeszcze znajdziemy jakieś rozwiązanie... - zaczęła Perrie, ale jej przerwałam.
- Proszę cię, skończ z tym pocieszaniem, okej? Nie jestem smutna, nie jestem szczęśliwa. Moje uczucia są zablokowane, a myślenie o Harry'm wywołuje u mnie coraz większy ból. Co mam robić? Przecież Avalon mówiła, że klątwa będzie coraz bardziej starała się nas odepchnąć od siebie. Skoro zwykła myśl o nim rozsadza mi głowę, to co będzie następne?
- Nie wiem. Ale jestem pewna, że Harry nie dopuści do tego, aby coś ci się stało. Ba! Znajdzie rozwiązanie, aby w końcu wszystko było dobrze. - Objęła mnie ramieniem.
- Ale jakim kosztem? Przecież Avalon nie może wykonać tego rytuału, bo to ją zabije. Nie możemy nakazać jej popełnienie samobójstwa! - uniosłam się.
Może to i straszna wiedźma (dosłownie i w przenośni), ale i tak nie zasłużyła na śmierć. Nikt nie zasłużył. Nie będę jej się odwdzięczać tym samym, co mi zrobiła. Byłam ponad to.
- Skoro z rytuałem nie wyszło, to może jest inny sposób? Jade, myśl pozytywnie. Będzie dobrze. - Spojrzała mi prosto w oczy.
Przytaknęłam jej tylko lekko głową i wtuliłam się w nią. Dało mi to chwilkę ukojenia, choć nie uwierzyłam w jej słowa.
***Niall***
- Um... Można? - Zapukałem do drzwi.W prawdzie, były otwarte na oścież, ale i tak wolałem zapukać. Na wszelki wypadek.
- To wasz dom - mruknęła Avalon, nie odwracając się w moją stronę.
Siedziała na łóżku przodem do okna i wypatrywała przez nie. Czułem, jak niekomfortowo się czuła, jak bardzo się bała. Zrobiło mi się jej żal. W końcu rozumiałem jej agresywne działania i desperackie próby ucieczki, ale czy nie byłoby o wiele łatwiej, gdyby od razu nam powiedziała, co wiązało się z rytuałem?
Usiadłem obok niej i spróbowałem jej dać choć chwilę wytchnienia od przytłaczających ją emocji. Przymknęła powieki, nabrała powietrza do płuc i ze świstem je wypuściła.- Dziękuję. - Spuściła głowę.
- Nie ma sprawy. - Uniosłem lekko jeden kącik ust.
Siedzieliśmy w ciszy. Słychać było tylko nasze niespokojne oddechy. Nie za bardzo byłem pewien, co tam robiłem. Może powinienem sobie pójść?
- Dlaczego Harry poprzez zauroczenie jeszcze nie nakazał mi wykonać rytuału? - odezwała się.
- Przecież mówiłaś, że to cię zabije – zdziwiłem się.
- Tak. I co z tego? Dla niego to przecież nie ma znaczenia.
- Nawet tak nie mów. Harry bardzo pragnie Jade, najbardziej na świecie, ale nie każe ci się zabić, aby mógł być szczęśliwy twoim kosztem - oburzyłem się, kręcąc głową.
CZYTASZ
Rozśpiewana Historia
FanfictionWitajcie w opowieści pełnej muzyki, tańca, śpiewu i co najważniejsze- magii. Świat nie jest taki, jaki nam się wydaje. Wszędzie są istoty magiczne, z nadnaturalnymi zdolnościami. Pewnie słyszeliście o wampirach, wilkołakach, wróżkach czy elfach. Jed...