Rozdział 31

4.4K 128 77
                                    

UWAGA! Ten rozdział i kolejny, zawiera opis gwałtu! Jeśli jesteś wrażliwy, nie czytaj. (Z góry przepraszam osoby, które ostrzegłam za późno)

Katrina

Dyszę ciężko, kiedy fala orgazmu przetoczyła się, po moim ciele. Spojrzałam na ojca z nienawiścią.

- Nie patrz tak na mnie. Wiem, że ci się to podobało - uśmiechnął się, nie spuszczając ze mnie wzroku. -  A teraz słoneczko, dojdziesz do siebie, bo potem będzie druga runda, jednak tym razem, to ja się spuszczę - powiedział, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Zaczęłam płakać. Znowu.

Mimo, że nie nawidziłam tego robić, teraz stałam się nagle wrażliwa i chciałam ryczeć o wszystko. O to, że tu jestem, że jest tu syf, że znów  trafiłam w jego ręce. 

Miałam dosyć. Chciałam magicznym sposobem, znaleźć się obok Inez i chłopaków, oglądając film, jedząc popcorn i żartując, a nie być gwałcona przez niego,albo, tak jak powiedział, innych.  

Nagle do pomieszczenia, wszedł wysoki, umięśniony facet, który miała ranę na twarzy. Szrama przechodziła mu od brwi, do policzka. Gdyby był młodszy, albo ja starsza, poleciałabym na niego, jednak tak nie jest, a dodatkowo domyślam się , po co tu przyszedł.

Drugą rundę czas zacząć.

Jego wzrok utkwił na moich, rozłożonych udach, a kiedy jego oczy pociemniały podnieceniem, wiedziałam, gdzie teraz patrzył. Na moją  mokrą od śliny ojca, kobiecość. Zacisnęłam usta w wąską linię. Chciałam złączyć uda, jednak sznurki wokół kostek, skutecznie mi to uniemożliwiały.

Jednak nie chciałabym z nim być.

Mężczyzna wziął krzesło, którego wcześniej nie zauważyłam i usiadł na nim, teraz patrząc mi prosto w oczy. Było mi wszystko jedno, więc odwzajemniałam jego spojrzenie.

- Jak masz na imię? - spytał zachrypniętym głosem. Nie odpowiedziałam, tylko dalej na niego patrzałam, z tym samym, pustym spojrzeniem. - Odpowiedz - zażądał ostrzej, jednak nie zrobiło na mnie to żadnego wrażenia. - Tak chcesz się bawić? Dobrze - powiedział i podszedł do mnie. Zamachnął się, ale zamiast w policzek, dostałam w brzuch, przez co zgięłam się w pół. Oczywiście najbardziej jak mogłam, bo dalej miałam związane ręce, z tyłu oparcia. - Mów, chyba że chcesz dostać jeszcze raz.

- Ka... Katrina - westchnęłam, a zaraz po tym skrzywiłam się z bólu.

- No widzisz, chcesz to potrafisz. - zaśmiał się złowieszczo, przez co znów poleciała mi łza. - Nie płacz kochanie, zaraz się tobą zajmę, przy okazji zastępując twojego tatuśka. Tak też masz się do mnie zwracać. Zrozumiałaś, suczko? - spytał, podnosząc mój podbródek.

- Mhm...

- Słowami - powiedział ostro.

- Tak...

- Tak, kto? - spytał, patrząc na mnie wyczekująco.

- Tak... tatuśku... - czułam się upokorzona, wymawiając te słowa.

- Grzeczna dziewczynka- mruknął, wstając z krzesła. - Twój ojciec pojechał po gumki, bo mamy tylko jedną, którą ja zamierzam teraz wykorzystać. - oznajmił, obchodząc krzesło, na którym siedziałam i zaczął odwiązywać najpierw nogi, przy okazji dając mi całusa na tyłku, a potem nadgarstki.

-Nie chce...-szepnęłam, zakrywając jak najbardziej, moją dupę.

- Nie pytałem czy chcesz, czy nie. Jakoś średnio się tym przejmuję. - oznajmił lekceważąco, po czym podniósł mnie i przerzucił przez ramię, przez co pisnęłam zaskoczona. -Oszczędź sobie krzyków, bo teraz ci się przydadzą. - powiedział, dając mi klapsa w odkryty tyłek.

Zaadoptowana przez mafiozówWhere stories live. Discover now