Rozdział 8

3.9K 137 43
                                    

Katrina

Siedziałam w pokoju do piętnastej, gdy do " mojego pokoju" ktoś zapukał. W pierwszej chwili pomyślałam, że to któryś z chłopaków. Moje ciało się spięło, a na skórze pojawiła się gęsia skórka.

Cholera, piekło czas zacząć.

Pomyślałam. Nie mogąc powstrzymać, jedna łza spłynęła mi po policzku, a z ust wydobył się cichy szloch.

- Panienka Katrina? - usłyszałam głos Kelly.

- T... tak. - odpowiedziałam.

- Mogę wejść? - zapytała delikatnie.

- Proszę. - zaprosiłam kobietę, która już po sekundzie stała na progu pomieszczenia. - coś się stało?

- Nie. Po prostu przygotowałam obiad. - powiadomiła mnie Kelly.

- Dziękuje, ale nie jestem głodna. - skłamałam.

- Nalegam. Z tego co wiem nie jadła panienka śniadania. - prosiła mnie a ja już wiedziałam, że nie wiadomo co powiem, ona nie ustąpi.

- Eh... no dobrze. Za chwilę przyjdę, tylko jeszcze pójdę do łazienki.

- W porządku. - już miała wychodzić gdy zawróciła jakby sobie o czymś przypomniała. - dziś na obiad makaron carbonara. Mam nadzieję, że nie masz na nic uczulenia.

- Nie. A makaron uwielbiam.

- Bardzo mnie to cieszy. - uśmiechnęła się po czym opuściłam pomieszczenia.

Westchnęłam. Tak naprawdę nie musiałam do toalety, musiałam coś powiedzieć aby jak najbardziej opóźnić moje wyjście z pokoju. Musiałam przygotować się psychicznie na opuszczenie mojego chwilowego azylu.

Wzięłam kilka uspokajających wdechów, po czym z wielką nie chęcią opuściłam pokój. Powoli przemierzałam korytarz. Przechodząc obok pokoi mężczyzn, usłyszałam odgłosy dobiegające z pokoju, który miał być mój. Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam, że Iwan serio będzie robił ten remont. Sądziłam iż to oleje, powie, że nie mam wybrzydzać ewentualnie zacznie remont za kilka miesięcy. A tu proszę jaka niespodzianka. Byłam mile zaskoczona ale nie na długo, ponieważ przypomniało mi się co ja chciałam w pokoju.

Pewnie dlatego tak szybko chciał zacząć remont. Po prostu chciał zobaczyć jak tańczę na róże. 

Uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił. Postanowiłam szybko zejść na dół, zjeść i wrócić. Modliłam się jedynie, że nie będzie nikogo w kuchni ani jadalni. Weszłam na schody i w trybie ekstremalnym zaczęłam schodzić, uważając aby się nie potknąć. Nie patrzyłam przed siebie tylko na moje skarpetki. Byłam już na ostatnim schodku gdy wpadłam na umięśniony tors.

Uniosłam moje spojrzenie, bojąc się konsekwencji. Spojrzałam wzrokiem pełnym strachu na chłopaka przede mną. Miał oczy takie jak Iwan, czyli bardzo odznaczający się błękit. Włosy miał roztrzepane w kolorze blondu. Nos prosty a usta takie same jak Adrien. Patrzał prosto w moje oczy.

- Prz... przepraszam. - wybełkotałam. Bałam się co mi teraz zrobi. Ze strachu skuliłam się w sobie.

- Nic się nie stało, ale następnym razem uważaj. - powiedział dosyć przyjaźnie i spokojnie, co mnie zaskoczyło. Nie dawał, żadnych oznak ataku tak jak przypuszczałam.

- Do...dobrze. - znów bełkotałam i spuściłam wzrok na podłogę.

- Tak wogle, jestem Gabriel. - przedstawił się po czym podał mi rękę.

- Katrina. - odpowiedziałam trochę pewniej również podając rękę.

- Jak zgaduje idziesz na obiad? - zapytał, a ja skinęłam głową. - w takim razie będę ci towarzyszył. Będziemy mogli lepiej się poznać. - powiedział przyglądając mi się. Wiedziałam, że nie wygram więc bez słowa ruszyłam w stronę jadalni. Przechodząc przez kuchnię zobaczyliśmy Kelly która czyściła blat. - Kelly, możesz podać obiad dla Katriny?

Zaadoptowana przez mafiozówWhere stories live. Discover now