Rozdział 30

3.5K 137 100
                                    

Adriena

Do Iwana, Gabriela i Adriena:

Chuj wam w pizdę, kłamcy, mordercy zasrani! Nie nawidzę was całym, swoim serduszkiem. Zniszczyliście mi życie. W tak młodym wieku. Powinniście dostać Oskara za to. Nawet nie próbujcie mnie szukać. I jeśli czytacie to podczas śniadania, to smacznego, (udławcie się ♥)

Od kochanej Kat.

Kończę czytać tekst na głos, a potem patrzę na moich braci.

Iwan ma podniesione brwi i tępo wpatruje się w podłogę, jakby się wyłączył. Natomiast Gabriel... Gabriel siedzi na kanapie i wygląda, jakby miał się zaraz popłakać z bezsilności.

- I co tym myślicie? - pytam w końcu. Oboje podnoszą na mnie leniwe spojrzenia, a potem blondyn wzrusza ramionami.

- Nie wiem... opłaca się jej szukać? I tak ucieknie... - powiedział, a potem znów wrócił wzrokiem w poprzednie miejsce.

- Niby tak, ale... - zaczynam, chociaż nie do końca wiem, co chce powiedzieć.

- Ale co? - dopytuje.

- Ale... nie wiem. - mówię i spuszczam wzrok.

Pojebana akcja.

- Iwan, weź chociaż zadzwoń do sierocińca, zapytać, czy bezpiecznie dotarła - polecił Gabriel, patrząc teraz na najstarszego brata. On jedynie skiną głową i wyciągnął telefon. Wybrał numer a chwilę potem dał na głośno mówiący, i położył urządzenie na wyspie kuchennej.

Po kilku sygnałach w końcu ktoś odebrał.

- Tak, słucham. - usłyszeliśmy kobiecy głos.

- Dzień dobry, z tej strony Iwan LaQueen, czy Katrina dotarła cało? - zapytał, jakby od niechcenia.

- Katrina miała przyjechać? - było słychać ewidentne zdziwienie, więc od razu się wyprostowaniem, podobnie jak moi bracia.

- Tak, pojechała koło szóstej, więc powinna już być. - mówił dalej, jednak zmienioną historię.

Nie mogliśmy jej przecież powiedzieć, że stoimy za morderstwem jej rodziny, dlatego prawie się zabiła, a teraz dodatkowo uciekła i nie wiadomo gdzie jest. Odebraliby całej trójce prawo do opieki, nad jakimkolwiek dzieckiem. Dodatkowo mielibyśmy spore problemy z policją, a problemy z nimi, to jedyne czego jeszcze nam brakuje.

- A tak, jej znajomi po nią poszli, jakiś czas temu, więc pewnie zaraz przyjdzie. - oznajmiła, a kamień spadł mi, jak i chłopakom, z serca. Widać było wyraźną ulgę w ich oczach.

Jednak ona nie trwała długo.

- Dziękuje bardzo, proszę mnie poinformować, jak przyj... - zaczął Iwan, jednak kobieta mu przerwała.

- Nie ma takiej potrzeby, widzę jej znajomych biegnących tu. - powiedziała. - Co się stało? I gdzie jest Katrina?! - krzyknęła.

- Mieliśmy się spotkać w parku, ale jej tam nie było! Jeszcze telefonu nie odbiera! - usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki dochodzące z telefonu, które należały do młodej dziewczyny. Chyba przyjaciółki Kat.

Gabriel na te słowa stanął wyprostowany, Iwan bardziej profesjonalnie, jakby zaczął łączyć kropki, a ja starałem się cokolwiek zrozumieć.

- Czy ja dobrze słyszę? Nie było Katriny na miejscu spotkania? - spytał poważnie ciemnowłosy.

- O Boże! Trzeba zadzwonić na policję! - zawołała kobieta w telefonie.

Zaadoptowana przez mafiozówWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu