14. So close.

90 6 0
                                    

Od tego momentu wszystko zdawało układać się w jedną logiczną całość. Szczegóły, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi okazały się kluczowymi elementami. Naturalnie, nie wszystko okazało się być takie proste. Wciąż mieliśmy wiele niewiadomych, a czas wciąż uciekał, niczym piasek przez palce.

- To jedyne rozwiązanie. - upierała się Mia.

- Nie wiesz co mówisz. - próby czarnowłosej kobiety zdawały się na nic gdy w grę wchodził upór Johnathana Blake'a. Skrzyżował ręce na piersi, a usta zacisnął w wąską linię. Rodgers powtórzyła jego ruch, jednak chwilę później wyrzuciła ręce w powietrze przeklinając przy tym rudowłosego mężczyznę.

- Dzięki temu złapiemy mordercę i...

- Nie! - Strażnik podniósł głos. Widząc, że się wzdrygnęłam Liam pod stołem ujął moją dłoń kreśląc przy tym delikatnie nieznane mi wzory. Posłałam szatynowi lekki uśmiech, a następnie spojrzałam na kłócącą się dwójkę.

- Myślę, że Mia ma rację. - odezwałam się po raz pierwszy od początku rozmowy. Blake spojrzał na mnie z niedowierzaniem zaprzeczając przy tym ruchem głowy.

- Julianne, nie...

- Inaczej do niczego nie dojdziemy. - puściłam dłoń Liama i wstałam z krzesła po czym stanęłam obok mojego towarzysza, Lee Christmasa.

Po mojej wypowiedzi nastała cisza. Każdy analizował wagę moich słów zbierając w głowie mocne i słabe strony pomysłu Mii.

- A co z twoim bezpieczeństwem? - ciągnął Johnathan.

- Potrafię o siebie zadbać. Poza tym zawsze ktoś ze mną będzie, prawda? Czy nie to ustaliliśmy?

W moim przekonaniu odniosłam wtedy małe zwycięstwo. Postawiłam w końcu na swoim.

- Jules nie rób tego. Niepotrzebnie się narażasz. Powiedzcie jej! - Johnathan przesunął spojrzeniem po każdej osobie znajdującej się w salonie Mii, a jego oczy spoczęły na Zaynie.

Zayn od zawsze wywierał na mnie ogromny wpływ. W liceum bardzo liczyłam się z jego zdaniem. Ba, było to dla mnie ważniejsze niż opinia mojej matki, z którą nigdy nie miałam lekko. Malik to tak na prawdę jedyna osoba, która prawdziwie mnie poznała. A Strażnik miał nadzieję, że Mulat nadal ma taką moc, by móc zmienić moją decyzję.

- Jules zawsze stawiała na swoim, Blake. Jeśli tego chce, to powinniśmy ją w tym wspierać. - powiedział i przeczesał dłonią swoje kruczoczarne włosy.

- Jestem za. - poparła go Mia. Po chwili usłyszałam też przychylne słowa Christmasa.
Spojrzałam wyczekująco na Liama, który jeszcze przez długi czas wstrzymywał się z odpowiedzią.

- I tak nie zdołalibyśmy cię powstrzymać. - mruknął Payne. - Dobrze, jestem z tobą.

Uśmiechnęłam się słysząc ostatnie słowa szatyna. To samo powiedział mi poprzedniej nocy. W noc, w którą oglądaliśmy horror, a ja tak potwornie się bałam. W noc, w którą otoczył mnie swoją troską i czułością spychając moje lęki na samo dno. W noc, w którą staliśmy się jednością...

▶▶▶▶
- Cofam moje słowa, nie podoba mi się ten pomysł. - wyszeptał Liam przyciskając mnie do swojego boku.

- Nie musisz się bać, Li. Nic nie ma prawa pójść nie tak. - pogłaskałam go delikatnie po policzku, a mój głos rozniósł się echem po korytarzu.

- Czuję, że będę tego żałował... - usłyszałam jeszcze w chwili gdy drzwi, pod którymi staliśmy otworzyły się gwałtownie.

- Julianne. - wyszeptał blondyn, który nie zważając na stojącego obok Liama pociągnął mnie w swoją stronę i mocno przytulił.

Imposture • PayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz