Od tego momentu wszystko zdawało układać się w jedną logiczną całość. Szczegóły, na które wcześniej nie zwróciliśmy uwagi okazały się kluczowymi elementami. Naturalnie, nie wszystko okazało się być takie proste. Wciąż mieliśmy wiele niewiadomych, a czas wciąż uciekał, niczym piasek przez palce.
- To jedyne rozwiązanie. - upierała się Mia.
- Nie wiesz co mówisz. - próby czarnowłosej kobiety zdawały się na nic gdy w grę wchodził upór Johnathana Blake'a. Skrzyżował ręce na piersi, a usta zacisnął w wąską linię. Rodgers powtórzyła jego ruch, jednak chwilę później wyrzuciła ręce w powietrze przeklinając przy tym rudowłosego mężczyznę.
- Dzięki temu złapiemy mordercę i...
- Nie! - Strażnik podniósł głos. Widząc, że się wzdrygnęłam Liam pod stołem ujął moją dłoń kreśląc przy tym delikatnie nieznane mi wzory. Posłałam szatynowi lekki uśmiech, a następnie spojrzałam na kłócącą się dwójkę.
- Myślę, że Mia ma rację. - odezwałam się po raz pierwszy od początku rozmowy. Blake spojrzał na mnie z niedowierzaniem zaprzeczając przy tym ruchem głowy.
- Julianne, nie...
- Inaczej do niczego nie dojdziemy. - puściłam dłoń Liama i wstałam z krzesła po czym stanęłam obok mojego towarzysza, Lee Christmasa.
Po mojej wypowiedzi nastała cisza. Każdy analizował wagę moich słów zbierając w głowie mocne i słabe strony pomysłu Mii.
- A co z twoim bezpieczeństwem? - ciągnął Johnathan.
- Potrafię o siebie zadbać. Poza tym zawsze ktoś ze mną będzie, prawda? Czy nie to ustaliliśmy?
W moim przekonaniu odniosłam wtedy małe zwycięstwo. Postawiłam w końcu na swoim.
- Jules nie rób tego. Niepotrzebnie się narażasz. Powiedzcie jej! - Johnathan przesunął spojrzeniem po każdej osobie znajdującej się w salonie Mii, a jego oczy spoczęły na Zaynie.
Zayn od zawsze wywierał na mnie ogromny wpływ. W liceum bardzo liczyłam się z jego zdaniem. Ba, było to dla mnie ważniejsze niż opinia mojej matki, z którą nigdy nie miałam lekko. Malik to tak na prawdę jedyna osoba, która prawdziwie mnie poznała. A Strażnik miał nadzieję, że Mulat nadal ma taką moc, by móc zmienić moją decyzję.
- Jules zawsze stawiała na swoim, Blake. Jeśli tego chce, to powinniśmy ją w tym wspierać. - powiedział i przeczesał dłonią swoje kruczoczarne włosy.
- Jestem za. - poparła go Mia. Po chwili usłyszałam też przychylne słowa Christmasa.
Spojrzałam wyczekująco na Liama, który jeszcze przez długi czas wstrzymywał się z odpowiedzią.- I tak nie zdołalibyśmy cię powstrzymać. - mruknął Payne. - Dobrze, jestem z tobą.
Uśmiechnęłam się słysząc ostatnie słowa szatyna. To samo powiedział mi poprzedniej nocy. W noc, w którą oglądaliśmy horror, a ja tak potwornie się bałam. W noc, w którą otoczył mnie swoją troską i czułością spychając moje lęki na samo dno. W noc, w którą staliśmy się jednością...
▶▶▶▶
- Cofam moje słowa, nie podoba mi się ten pomysł. - wyszeptał Liam przyciskając mnie do swojego boku.- Nie musisz się bać, Li. Nic nie ma prawa pójść nie tak. - pogłaskałam go delikatnie po policzku, a mój głos rozniósł się echem po korytarzu.
- Czuję, że będę tego żałował... - usłyszałam jeszcze w chwili gdy drzwi, pod którymi staliśmy otworzyły się gwałtownie.
- Julianne. - wyszeptał blondyn, który nie zważając na stojącego obok Liama pociągnął mnie w swoją stronę i mocno przytulił.
CZYTASZ
Imposture • Payne
FanfictionW jednej chwili po sali przeszedł cichy pomruk, a w następnej wszyscy zamarli w oczekiwaniu. Nadszedł czas na wyrok sędziny. Audrey Castile rozejrzała się po niewielkim pomieszczeniu, a spojrzenie jej fiołkowych oczów zatrzymało się na oskarżonym. L...