06. Prisoner - part 1

175 9 3
                                    

Kiedy dostajesz pierwsze ostrzeżenie - nie specjalnie się przejmujesz. Lecz gdy ktoś wysyła ci kolejne groźby tego samego dnia - coś musi być na rzeczy.

W ciągu kolejnych kilku dni przyszło mi jeszcze 10 sms'ów podobnej treści. Doszłam do wniosku, że nie mogę ich ignorować, bo osoba, która mi je wysyłała wiedziała o mnie więcej niż myślałam. Nie chciałam popadać w paranoje, ale niepokojące było, że dręczyciel cytował mi słowa bohaterów książki, którą w danym momencie czytałam.

Za oknem utrzymywała się deszczowa pogoda. Nie napawało mnie to entuzjazmem i nie chciałam ruszać się z domu, jednak musiałam zwlec się z łóżka i iść do pracy.

W kancelarii spędziłam kilka niekończących się godzin, w ciagu których nie wydarzyło się nic ciekawego poza kilku sekundową rozmową z Christmasem - moim sprzymierzeńcem.

Po całej tej udręce przyjechał po mnie James. Wsiadłam z nim do samochodu, uprzednio przytulając na powitanie. Blondyn odpalił silnik i manewrował zwinnie czarną maszyną po mokrych ulicach.

Uznałam, że warto wybaczyć mojemu narzeczonemu. Miałam już dość katowania go swoim milczeniem, a dodatkowo to ja go sprowokowałam, więc nie miałam prawa zachowywać się w ten sposób.

W pewnym momencie odczułam charakterystyczne wibrowanie w lewej kieszeni mojej kurtki. Wyciągnęłam białe urządzenie i z przestrachem spojrzałam na wyświetlacz, lecz po chwili wypuściłam wstrzymane powietrze z głośnym świstem.

Johny
Uzyskałem kilka niezbędnych informacji od naszego Strażaka. Napisz mi jak się ogarniesz. To sprawa nie cierpiąca zwłoki xx

Odczytałam litery, a na moich ustach uformował się lekki uśmiech. Postęp w sprawie, to było to czego potrzebowaliśmy.

- Komu mam podziękować? - głos Jamesa wyrwał mnie z przemyśleń.

- Co?

- Komu mam podziękować? Ktoś w końcu sprawił, że się uśmiechnęłaś. Chociaż... myślę że powinienem dopuścić do głosu tą zazdrosną część mnie, bo to ja powinienem cię rozweselić. - Zaśmiałam się na jego słowa i to był szczery śmiech. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą, że James się tak o mnie troszczył. Wszystko byłoby idealnie, gdybym tylko nie musiała mieć przed nim tajemnic...

❇❇❇

- Powiesz mi gdzie idziesz? - usłyszałam tuż przy uchu, gdy naciągałam na nogi czarne rurki.

- Nie mogę ci powiedzieć. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nawet nie wiedziałam gdzie się wybierałam. Założyłam granatowy sweter, mieniący się cekinami i zaczęłam ubierać odzież wierzchnią.

- Julianne, kochanie. Muszę to wiedzieć. A jak stanie ci się coś niedobrego? Jak ja ci wtedy pomogę? - Przekonywał mnie ukochany. Kurczę, James naprawdę się zmienił po tym małym incydencie.

- Słuchaj, ja... - W pół zdania przerwał mi dzwonek do drzwi symbolizujący przybycie gościa. - Otworzysz?

Mężczyzna z cichym westchnieniem oddalił się, a ja wskoczyłam w ukochane kawowe botki, które pasowały do mojego brązowego szala. Skierowałam się do przedpokoju, gdzie mój narzeczony otwierał drzwi.

- Blake. - Odezwał się blondyn i zacisnął dłoń na klamce.

- Ashford. - Powiedział mój przyjaciel tym samym chłodnym głosem. Obaj nigdy za sobą nie przepadali. James uważał, że Johny ma na mnie zły wpływ, a Johny... że James to skończony dupek.

- Hathaway. - Zwróciłam na nich swoją uwagę tym samym przerywając ich walkę na spojrzenia. Przecisnęłam się obok prokuratora, a ten złapał mnie za przedramię.

Imposture • PayneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz