|Sezon 9 - Rozdział 20|

464 22 18
                                    

Cały ich plan poszedł w zapomnienie, kiedy Skylor z przerażeniem wymalowanym na twarzy dostała się do ich kryjówki, od razu zdradzając, że Mystake poległa.

– Nie udało mi się go dotknąć, przepraszam. – Skylor oparła głowę o drzwi.

Ledwo co złapała oddech i już mieli uciekać? Jak długo miało to jeszcze trwać? Jak długo mieli żyć nadzieją? Nya podbiegła do niej, chwytając ją w ramiona. Obydwie spojrzały na Lloyda, którego oczy aby na moment błysnęły zielonym blaskiem.

– Lloyd! – zawołały za nim, gdy ten wybiegł tylnymi drzwiami.

– Lloyd, do cholery. – krzyknęła Amber, po czym patrząc na pozostałą trójkę, oznajmiła. – Zostańcie tu, pójdę za nim.

Nie czekając na odpowiedź z ich strony, poszła w ślady blondyna, widząc z daleka jego zielony strój, który był już daleko do przodu. Cóż się dziwić, jeśli był najmłodszy i najzwinniejszy z nich wszystkich. Przeklęła chłopaka, jak i samą siebie w myślach, by ruszyć w pogoń za nim.

Gdy znalazła się na wieży opanowanej przez Garmadona, gdzie toczyła się nierówna walka między ojcem, a synem, pierwsze, co dostrzegła to Lloyda podnoszącego się po upadku, by po chwili znowu upaść poprzez moc Garmadona. Zauważyła Harumi, chcącą wkroczyć do ich pojedynku, wobec czego dogoniła ją, szarpiąc za jej włosy.

– Mam nadzieję, że tęskniłaś. – oznajmiła, przykładając swoją włócznię do jej gardła. – Tatuś ci nie pomoże.. Oh, zapomniałam, przecież obydwaj nie żyją.

Harumi wyszarpnęła się z jej uścisku, od razu ją atakując. Amber uśmiechnęła się, odpychając od siebie dziewczynę za pomocą włóczni. Białowłosa założyła swoją maskę, zyskując moce Oni, zmuszając tym samym Amber do użycia swojej mocy. Dziewczyna zablokowała jej drogę kryształami, jednak ich walka również zaliczała się do nierównych.

Killow odciągnął ją od Harumi, wyrzucając ją na krawędź budynku. Próbowała się złapać drugą ręką, ale była za daleko. Już miała spaść, gdyby nie czyjaś pomocna dłoń, łapiąca ją w ostatniej chwili.

– Jesteś idiotą, Lloydzie Garmadonie. – syknęła na niego, kiedy zobaczyła jego zatroskane spojrzenie, podczas, gdy złapał ją w talii i szybkim ruchem przeniósł ich na inny budynek. – Cholernym kretynem.

– Wszystko dobrze, Beams? – spytał, nie przejmując się jej wyzwiskami.

Dziewczyna spojrzała na niego krytycznym spojrzeniem, uderzając chłopaka w bark.

– A ty? Co z tobą? Nie możesz iść tam sam, kiedy my się martwimy. Kiedy ja się martwię.

Wtedy właśnie do niej dotarło. Ta sama sytuacja była w jej wizji. Blondwłosy uśmiechnął się na jej słowa, a widząc na twarzy nastolatki zmieszanie, spytał.

– Martwisz się?

Brązowooka spojrzała mu w oczy, które mimo pozbawienia ich mocy, nadal wyrażały tyle troski, co i chęci zemsty.

– Tak, czemu bym nie miała, dzieciaku? Potrzebuję cię. – wyznała po dłuższej chwili, czując mrowienie w brzuchu.

– Hej, towarzystwo. Co tak stoicie, chodźmy po tego olbrzyma. – Skylor zjawiła się obok nich, zakładając maskę na twarz.

Wymienili się spojrzeniami, by moment później z powrotem znaleźć się na wieży. Każdy z ich trójki walczył z przeciwną trójką. Lloyd z ojcem, Sky z wielkoludem, za to Amber ponownie zmierzyła się z Harumi.

Dzięki mocy ciemnowłosej, mogli zablokować każdego z nich chociaż na chwilę, by Skylor zdążyła dotknąć Imperatora i skopiować jego moc. Długo jednak nie mogli cieszyć się zwycięzctwem, gdyż rozwścieczony Garmadon użył stworzonego przez niego Olbrzyma, żeby ruszył w kierunku kryjówki Ninja, gdzie nadal byli ich przyjaciele.

Saga Mistrzów Where stories live. Discover now