|Sezon 9 - Rozdział 15|

444 25 20
                                    

Jak bardzo się mylili, myśląc, że na dzisiaj to już koniec wrażeń? Powyżej skalę. Synowie Garmadona wraz z Harumi na czele najechali na ich bazę, od razu atakując swoich przeciwników.

– Tęskniłam Lloyd. – odezwała się Harumi z założoną maską nienawiści, przez co jej moc mogła równać się z Ninja.

Zaatakowała blondyna, powalając go na ziemię, aczkolwiek została odciągnięta od niego poprzez Amber, która stanęła przed Lloydem.

– Znowu ty. – rzuciły obydwie w tym samym czasie, mierząc się spojrzeniami.

– Nya bierz swoje nowe dziecko i uciekajcie. – poleciła brunetce Amber, wyciągając z tylu pleców swój miecz.

Młoda Smith kiwnęła jej zgodnie głową i odpychając od siebie dwójkę przeciwników, wskoczyła do nowo zrobionej przez nią samą maszyny, ciągnąc za sobą Lloyda.

– Czekaj, a mama? – duet spojrzał na Misako, którą otoczono z każdej strony.

Lloyd już chciał wyjść, by obronić kobietę, lecz powstrzymała go przed tym Amber, pozbywająca się kilku facetów, którzy atakowali Misako.

– Ja zostanę, Skylor jedź z nimi. Pilnujcie go, jest najważniejszy. – zadecydowała, wpychając rudowłosą do pojazdu.

Posłała im uśmiech, po czym znów odparła atak od nieprzyjaciela. Widocznie Harumi uznała ją za interesującą, gdyż ponownie stanęła z nią do walki. Na szczęście Nya była znakomitym kierowcą i wyjeżdżając z bazy, nie zapomniała uderzyć w białowłosą wariatkę.

– Poradzą sobie? – spytał Lloyd, gdy przystanęli na chwilę po Daretha.

– Znasz Amber. – Nya uśmiechnęła się w jego stronę z matczyną empatią.

Nagle ziemia się pod nimi zatrzęsła, przez co Nya zerknęła w boczne lusterko, stwierdzając.

– Mamy towarzystwo.

Ogromny gigant stworzony przez Garmadona siedział im na ogonie, niebezpiecznie się do nich zbliżając. Nie mieli szans z olbrzymem, dlatego szybko skończyli przygnieceni przez jego stopę, która powoli naciskała na ich pojazd coraz mocniej.

– Zmiażdży nas. – powiedziała Skylor.

Nya ze wszystkich sił próbowała się mu wyrwać, jednak bezskutecznie. Lloyd wpatrywał się prosto w olbrzyma przez szparę, prosząc ojca o zmiłowanie się nad nimi, lecz olbrzym nadal naciskał na nich swoim ciężarem. W tym momencie myśleli, że to ich koniec, jednak niespodziewana siła odepchnęła olbrzyma w tył.

Cała czwórka równo spojrzała przez niemałą szparę na widok przed nimi. Z ziemi wystawały różowe kryształy, jakie pozbawiły olbrzyma równowagi.

– Mogę liczyć na podwózkę? – usłyszeli dobrze znany im głos Amber, dzięki której udało im się przeżyć.

Nya jak najszybciej otworzyła tył pojazdu, a Lloyd podał dziewczynie rękę, by ta mogła wejść na pokład.

ᥫ᭡

Wszystkich Buntowników aresztowano, zatrzymując ich w Kryptarium, natomiast Synowie Garmadona przeczesywali wszystkie dzielnicę, kamień po kamieniu, w poszukiwaniu Zielonego Ninja, którego chciał mieć Garmadon. Dlatego też pozostała piątka ukryła się w jednej z dzielnic, chcąc obmyślić jakiś sensowny plan.

– Muszę to zrobić? – spytał Lloyd, trzymając w rękach swój strój Zielonego Ninja.

– Dla dobra wszystkich, Lloyd.

Nya poklepała go po plecach, za to Amber uśmiechnęła się pocieszająco. Blondyn zacisnął palce na materiale, po czym wrzucił go do palącego się w pudle ognia.

– Jesteście głodni?

Skylor wraz z Darethem podali im torby pełne jedzenia.

– Okradliście kogoś? – zapytała półśmiechem Amber, zakładając ręce na piersi.

– Uważaj na słowa, rozmawiasz z królową klusek. – ostrzegł ją Dareth, zajadający się makaronem.

– Są jeszcze życzliwe dla nas osoby. – ruda pokiwała w stronę mężczyzny z budki naprzeciwko. – Chodźcie, musimy się ukryć.

– Tak, chowanie się w kanałach ze szczurami brzmi bardzo romantycznie. – westchnął zrezygnowany Lloyd.

Stojąca obok niego Amber szturchnęła go w bok i śmiejąc się, powiedziała.

– Z odpowiednimi osobami wszystko jest romantyczne.

Ich oczy znów spotkały się na równej linii, przez co uśmiechnęli się do siebie, a stojące z boku Nya i Skylor wymieniły się ciekawskimi spojrzeniami. Niestety bądź stety ten moment musiał przerwać Dareth, który z miotłą w ręku ruszył na stojącego przed nimi szczura.

– Hej, gdzie z tymi łapami?

Wszyscy utkwili wzrok w szczurze, który właśnie do nich przemówił.

– Czy mam już halucynacje, czy ten szczur... – zaczął lekko niespokojnym tonem Lloyd.

– Nie nawdychaliśmy się oparów? – spytała retorycznie Amber.

– Ah, ciągle zapominam, że ludzie boją się szczurów, co powiecie na taką formę?

Razem ze słowami gryzonia, ten zmienił swój wizerunek na Mystake. Nya zamrugała kilka razy, Skylor zmarszczyła brwi, patrząc na chowającego się za nią Daretha, za to Amber zamknęła otwartą buzie stojącego obok Lloyda.

– Wydaję mi się, że mam wam coś do powiedzenia. – odparła staruszka, lecz zauważając w ich rękach małe paczuszki, dodała. – Ale najpierw jedzenie!

ᥫ᭡

– Dobrze, koniec tego siorbania. – zażądał Lloyd, wyrywając kubek herbaty z rąk Mystake, kiedy razem z innymi siedzieli w nowej kryjówce.

– Spokojnie, młody Garmadonie. Ktoś musi zapanować nad twoim temperamentem. – nie wiedząc czemu, Amber odniosła wrażenie, że kobieta patrzy właśnie na nią.

– Powiesz wreszcie, proszę, jak zmieniłaś się w szczura?

– Szczur to jeszcze nic. – kobieta przybrała postać Mistrza Wu, śmiejąc się.

– Kurwa, jesteś Oni. – stwierdziła Amber, cofając się do tyłu. – Jak Pierwszy Mistrz Spinjitzu..

– Jesteś naprawdę błyskotliwą osobą, Amber. – kobieta powróciła do swojego wyglądu. – Myślicie, że dlaczego Mistrz Wu i Garmadon żyją już tak długo? Są synami Pierwszego Mistrza, mają w sobie cząstkę Oni. Ta cząstka jest też w tobie, młody Garmadonie.

Mystake zaczęła opowiadać o początkach i o tym, jak trafiła do Ninjago. W tym czasie Amber znów doznała uczucia znużenia i wraz z błyskiem w oczach, wyłączyła się od słuchania, ponownie lądując pod drzwiami. Rzymska dwójka podświetlała się na różowo, natomiast ona tylko popchnęła drzwi do przodu, a przed jej oczami pojawił się obraz złączonych ze sobą rąk. Następnym obrazem były pozbawione mocy Lloyda oraz sama ona, wypowiadająca słowa „Kiedy ja się martwię".

– Beams, zbieramy się. Musisz się ocknąć. – poczuła lekkie potrząsanie jej ramionami, wobec czego przymknęła powieki, by już po chwili otworzyć je z powrotem, łapiąc oddech.

Lloyd patrzył na nią tym samym zatroskanym spojrzeniem, co wcześniej, a serce dziewczyny zatrzepotało zdecydowanie mocniej, niż powinno.

– Trzymaj się Nyi, dobrze?

Chłopak rzucił jej zmartwiony wzrok, aby moment później zostawić ją pod opieką Nyi.

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz