/15 •Że co kurwa?!•

161 9 4
                                    

- Rozpoczynamy pierwsze tegoroczne zebranie wszystkich członków gangu Tokyo Manji! - Krzyknął Draken. Nowy rok.. więc musiało się odbyć spotkanie - Od bardzo dawna Toman posiadał zatargi z Black Dragonem, ale zgodziliśmy się na ugodę - Tak.. takie lekkie zatargi mieliśmy z nimi - Jednakże została ona zerwana z powodu konfliktu między braćmi

No tak.. Hakkai chciał zabić Tajiu żeby w ten sposób ochronić swoją siostrę. Całe szczęście nie doszło do tego

- Wicekapitan Drugiej Dywizji, Hakkai'em Shibą, oraz przywódcą Black Dragona, Tajiu Shibą - Wpatrywałam się na Kena a później na Mikey'ego który nic nie mówił jak na razie - Następnie dzięki interwencji podjętej przez dwóch przywódców Pierwszej Dywizji, kapitana Drugiej Dywizji Mitsuyi oraz ostatecznie Mikey'a i mnie udało nam się pokonać Tajiu Shibę i cały gang Black Dragona

Mój wzrok powędrował do Kisakiego zaciskając pięść. Ten śmieć powinien już dawno być wywalony z Tomanu

- Niektórzy członkowie chcieliby zabrać głos w tej sprawie. Najpierw Hakkai Shiba! Wystąp! - Hakkai zacząć iść wchodząc po schodkach i odwrócił się w naszym kierunku

- Zaczęło się od mojego samolubnego kłamstwa. By potrzymać to kłamstwo wciągnąłem w to moją drugą rodzinę, was. Sprawy wymknęły się spod kontroli i przeobraziły w wojnę pomiędzy Tomanem a Black Dragonem. To moja wina - Chłopak opuścił delikatnie głowę - Ludziska. Przepraszam was! - Ukłonił się, ja wpatrywałam się na niego bez emocji.

- Hakkai.. - Usłyszałam głos mojego brata, mój wzrok powędrował do niego, lepiej wyglądał. I z tego się cieszyłam. Usłyszałam jakieś konserwację innych członków Tomanu

- Spokojna twoja, Hakkai - Spojrzałam się na Pan-hana - Bez względu na przyczynę konfliktu...po jego zażegnaniu nie ma to znaczenia

- Poza tym pokonaliśmy Black Dragona. Dobrze się skończyło - Odezwał się później Nahoya. Dobrze się skończyło.. całe szczęście - Co nie, ziomy? - Wszyscy się z nim zgodzili. Uśmiechnęłam się delikatnie gdy Hakkai się podniósł

- Chłopaki.. - Usłyszałam po chwili głos Takaskie'go który zrobił dwa kroki do przodu

- Hakkai. Nadal będziesz pełnił stanowisko Wicekapitana Drugiej Dywizji Tomanu. Wszystkim pasi, prawda? - Mistuya się odwrócił do nas a każdy krzykną zadowolony. Zrobiłam głęboki wdech, poczułam dłoń na swoim ramieniu. To był Chifuyu

- Wszystko dobrze? - Zapytał się, ja pokiwałam głową na tak. Nic mi nie jest, po prostu cieszę się, że wszystko się dobrze skończyło. Zaczęli go wiwatować - Warto było stawić czoła Black Dragonowi, by ocalić Hakkai'a, co nie Risa? - Zapytał się nagle

- Oczywiście, że tak. Nikt nie ucierpiał i to jest najważniejsze - Spojrzałam się na Chifuyu a później na Takemichi'ego. Hakkai zszedł nagle

- Następnie, Seishu Inui oraz Hajime Kokonoi, wystąpcie! - Gdy usłyszałam znajome imię i nazwisko spojrzałam się szybko na Drakena. Że co kurwa?!

Mój wzrok powędrował do chłopaka którego w życiu bym się nie spodziewała, że go tutaj spotkam. O co kurwa chodzi?!

- Jestem Seishu Inui z 11 pokolenia Black Dragona - Moje serce przyspieszyło, co oni tutaj robią? Co robi tutaj Koko? Przecież mówił mi wyraźnie że nie dołączy.. zmienił kurwa zdanie?!

- A ja jestem Hajime Kokonoi z tego samego gangu - Nasze wzroki spotkały się. Był uśmiechnięty. Nie oderwaliśmy wzroku od siebie. Nie mogę w to uwierzyć. Wszyscy zaczęli szeptać niedowierzeniem - Dziesiąte pokolenie Black Dragon przegrało z Tomanem. Nasz przywódca Tajiu Shiba przeszedł na emeryturę - Zacisnęłam pięść, odwrócił wzrok ode mnie i patrzył się na innych członków Tomanu - Przejęliśmy jedenaste pokolenie Black Dragona

ENEMIES | Tokyo Revengers √ Kokonoi x OCWhere stories live. Discover now