/6 •Nie ręczę za siebie!•

210 9 9
                                    

Szłam z Takemichim i Chifuyu przed siebie. Przez ten cały czas nie odzywałam się do nich słowem, mimo, że oni tam sobie gadali o jakiś pierdołach. Ja myślałam cały czas o tej rozmowie z Kokonoi.. naprawdę chciał zapomnieć, że kiedykolwiek przyjaźniliśmy się. Poczułam znajome ukłucie w sercu

Pozostaniemy już wrogami do końca naszego życia.. nic z tym nie mogę zrobić. Chyba, że.. zmuszę go, żeby odszedł z Black Dragona! Tylko to nie będzie takie łatwe.. Po chwili zatrzymał mnie głos mojego brata. Spojrzałam się tam

- Gdy wyszłaś z tego pokoju po Hajime, nie odezwałaś się ani słowem.. co ci powiedział? - Wiedział, że się z nim przyjaźniłam.. pocieszał mnie codziennie w nocy gdy Koko mnie zostawił. W tamtym czasie mojego życia Takemichi był wymęczony codziennym pocieszaniu mnie.

- Powiedział, żebym zapomniała o nim - Wzruszyłam ramionami, Chifuyu podszedł i położył dłoń na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się delikatnie wzdychając - Ale wszystko jest w porządku, chłopaki! Naprawdę!

Brat podszedł i mnie objął, ja odwzajemniłam uścisk przymykając powieki. Czułam od niego ciepło. Kochałam go. Po chwili usłyszeliśmy znajomy głos

- Risa! - Odwróciłam się widząc Hakkai. Podniosłam brew

- O co chodzi, Hakkai? - Zapytałam się nagle chowając dłonie do kieszeni. Pokazał nam gestem głowy żebyśmy poszli za nim. Spojrzałam się na chłopaków, czekali na wyjaśnienie ode mnie. Ja wzruszyłam ramionami dając im tym znać, że nie mam pojęcia o co mu chodzi

Zaczęliśmy iść za nim. Zatrzymał się w miejscu gdzie była zjeżdżalnia. Chifuyu od razu tam wszedł, zaśmiałam się cicho. Takemichi usiadł na schodach, Hakkai na ławce a ja stałam przed niebiesko włosym chłopakiem

- Powiedźcie Tace, że mu dziękuję. Już nie będę mógł tak często się z nim widywać - Powiedział Hakkai

- Pewnie - Odparł Takemichi a później Chifuyu. Ja kiwnęłam głową mając cały czas dłonie w kieszeniach

- Bo wiecie.. Moja rodzina jest całkiem nienormalna - No.. to już wiedziałam akurat. Trudno było by się nie domyślić - Nie mamy matki. A ojca nie było w domu, praktycznie odkąd pamiętam. Dlatego to zawsze Tajiu, najstarszy, był głową rodziny - Powiedział chłopak

Kurwa, ten chuj? To już wiadomo wszystko. Gdyby nie on to wszystko było by ekstra wagancko, a tak?

- Od dziecka jest "szefem". Rozmiarem b większy od innych i ogólnie miał więcej siły. Ale przede wszystkim bym ekspertem w zdobywaniu uznania ludzi - Japierdole.. jak można tego kogoś uznawać? - Wszyscy jego kumple naprawdę to podziwiali

- Za to, że umiał przypierdolić swojemu rodzeństwu? No to faktycznie jest co podziwiać - Prychnełam nagle zaciskając zęby.

- Niestety. Używał przemocy.. i to idealnie jako narzędzia. Nie bił ludzi na pół gwizdka. Bił aż do nieprzytomności - Wyciągnęłam ręce z kieszeń żeby zacisnąć pięść. Gdy pomyślę, że gdyby my mielibyśmy brata który bił by Takemichi'ego, krew mnie zalewa od środka - Nas, swoje rodzeństwo, traktował tak samo, że miłość powinna być bolesna

- Chyba w chuj! Może i miłość jest bolesna.. ale nie fizyczna. Swoje rodzeństwo powinno się bronić! A nie bić i gnębić! - Krzyknęłam nagle zaciskając jeszcze mocniej pięść. Kurwa!

- Tak mnie wychował.. - Spojrzał się nagle na mnie - Zawsze tak było. Ale Taka wywrócił mój świat do góry nogami - Uśmiechnęłam się delikatnie. Mitsuya Takashi, tak to w jego stylu, zdecydowanie - Powinien się bawić, ale zamiast tego zajmował się dwójką dzieci

No tak.. Mitsuya ma dwie siostry, opiekował się nimi zamiast korzystać z dziedziństwa.. Znałam jego historię jak mało kto

- Wydawało się, że miał ciężkie życie w domu. Ale on zawsze miał uśmiech na twarzy - Takashi.. tyle przeżył ale faktycznie prawie zawsze się uśmiechał - Kiedy jadłem jedzenie zrobione przez Takę.. to sam nie wiem dlaczego, ale łzy leciały mi z oczu - Uśmiechnęłam się delikatnie - Wiecie, co mi powiedział? "Używaj siły tylko do chronienie innych"

ENEMIES | Tokyo Revengers √ Kokonoi x OCKde žijí příběhy. Začni objevovat