20. Jesteś moim ognistym słońcem.

228 19 5
                                    

Siedzę na kanapie opatulona kocem aż po samą szyję i pije czerwone wino, które przyjemnie rozluźnia moje ciało. W tle cicho pobrzmiewają słowa piosenki "Love In The Dark". Przez ostatnie wydarzenia kompletnie odcięłam się od świata. Jestem tylko ja i stosunkowo puste mieszkanie. Sprawdzam godzinę i przy okazji dzisiejszą datę na telefonie. Jest godzina siedemnasta czterdzieści, dwudziesty piąty listopad. Ziewam nie zwracając uwagi, że już przez trzy dni nic nie robię.

Układam się na kanapie do snu po wypiciu jednej trzeciej butelki wina. Łzy, które przez ostatnie godziny, a nawet dnie lały się nieprzerwanie zasychają na moich policzkach. Oczy szczypią mnie niemiłosiernie, ale ból fizyczny jest z niczym w porównaniu z tym psychicznym. To uczucie pustki z chęcią wypełnienia jej bez jakichkolwiek chęci do robienia czegokolwiek. To jest jak studnia bez dna. Ciągle spadasz coraz głębiej wyczekując grunty pod nogami, który nie nadchodzi. Zagłębiać się w swoje myśli i odnajdujesz coraz mniej sensu w swoim dotychczasowym życiu. Tak się właśnie czuje. Jakby wszystko co do tej pory znałam obróciło się w proch i nie da się nic odczytać. Te wszystkie kłamstwa, intrygi i półprawdy, albo przytajone sprawy nakładają się jedna na drugą tworząc spustoszenie.

Leżę pogrążona w mroku nawet nie siląc się na zapalenie świeczki, bądź chociażby odsłonięcia długich ciemnoszarych zasłon. Mam dosyć myślenia już o śmierci mojej mamy, o tacie, który nagle sobie wymyśla, że zacznie mnie kontrolować i o Samuelu, który nie wiem jakim cudem okazał się nagle dilerem. Całe to odstawianie szopki stało się męczące i jedyne na co mam ochotę to chwila spokoju. Odcięcie się od świata, które możliwe, że trwa już chwilę za długo zdecydowanie mi nie sprzyja, ale mimo wszytko jest konieczne. Wzdycham z bezsilności. Naprawdę muszę wszytko zebrać do kupy i zacząć na nowo żyć. Przecież nie mogę spędzić reszty swojego życia ukrywając się w swoim mieszkaniu i popijając wina, prawda? No teoretycznie mogę. Ale wiem, że będzie lepiej gdy wszytko przemyślę. Od początku i tym razem do końca.

Wstaję powoli z kanapy i łapie za kule leżące na podłodze. Powoli idę w stronę wyspy kuchennej wcześniej zabierając ze sobą kilka białych kartek. Zapalam światło, które razi moje oczy odzwyczajone od jakichkolwiek jasnych promieni. Siadam na krześle barowym i zaczynam rozkładać wszytko na czynniki pierwsze.

Śmierć mamy.
Intryga Bartholomé.
Układ Samuela.

Wypisuje wszystkie punkty i po kolei zaczynam wylewać swoje uczucia i wszystkie emocje we mnie siedzące na kartce. To jak bardzo mi jej brakuje i wszystkie rzeczy, które chciałabym jej jeszcze powiedzieć. To o czym marzę, aby razem z nią przeżyć, nasze wszystkie plany, które zrealizuję i najważniejsze, nasze wspólne momenty, które są teraz najcenniejsze na świcie. Wiem, że mnie słucha i zawsze będzie przy mnie. Ocieram kolejne łzy płynące mi po policzkach i pociągam nosem. Następnym punktem jest intryga Bartholomé. Jak na razie to boli mnie najbardziej, ponieważ myślałam,że ten etap swojego życia już zamknęłam. Biorę głęboki wdech czując jak mój ojciec zaczyna przytłaczać mnie swoją osobą. Mam wrażenie, że skoro nie było go od trzech lat w moim życiu, a jednak wciąż się w nim przewija już nigdy się od niego nie uwolnię. Co zniknie z pola widzenia knuje coś nowego i powraca tak, że nie jesteś w stanie skapnąć się, że to on za tym stoi. Jest to jak ciągła gra w kotka i myszkę. On sobie pewnie nie zdaje teraz sprawy z tego co narobił, albo wie i jest z tego tytułu bardzo zadowolony. Wydycham głośno sfrustrowana powietrze. Nie chcę, aby był z czegokolwiek zadowolony, nie zasługuje na to. A tym bardziej nie kiedy w grę wchodzę ja i jest to moim kosztem. Łzy bezsilności kropka po kropli spadają na białą kartkę rozmywając tusz pióra. Ostatni miesiąc jest tak dobijający mentalnie, że już nie wiem co mam robić. Wiem, że w końcu będę musiała sobie jakoś poradzić, ponieważ mam w końcu tylko siebie. Ale czy naprawdę jest to warte aż tyle cierpienia? Co z tego jeśli teraz kolejny raz się podniosę, jak za kilka miesięcy znowu jakiś syf dosięgnie mojego życia? Co jeśli zabraknie mi już wtedy sił?

mira al cielo amor [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz