Rozdział 30

32.2K 868 1.7K
                                    

David's Pov:

Zamknąłem za sobą drzwi od domu i nawet dobrze się nie rozebrałem, a już usłyszałem na jakiś temat głośną wymianę zdań moich rodziców. Ich krzyki było słychać prawie na cały dom, więc rzuciłem plecak na podłogę i odrazu dołączyłem do nich w kuchni.

-Możecie się uspokoić? Słychać was w całym mieszkaniu.- spojrzałem na ich oboje, a gdy zobaczyli, że wróciłem to obydwoje na szczęście zamilkli.

-Nie moja wina, że do twojego ojca nie dociera fakt, że każdy ma prawo decydować o swoim życiu.- warknąła matka, powracając do układania misek na stole.

-Dociera, ale wolałbym, żeby te decyzje były słuszne i przemyślane.- odpowiedział jej stanowczym tonem, pochodząc do stołu.

-To akurat już nie powinno cię obchodzić, więc łaskawie przestań się wtrącać w nie swoje sprawy.- była wyraźnie poirytowana.- Siadajcie do stołu, bo obiad jest już gotowy.

Spojrzałem na ojca, próbując dowiedzieć się o co chodzi, ale ten jedynie wzruszył ramionami. Nie chciałem już zagłębiać się w tą sprawę, bo nawet już na to nie mam chęci. Podszedłem do zlewu i umyłem dokładnie ręce, a następnie tak jak moi rodzice zająłem miejsce przy stole.

Gdy jedliśmy to pomiędzy nami panowała kompletna cisza, bo oni z tego co usłyszałem o coś się pokłócili, a ja nie miałem żadnej ochoty na rozmowę. Nie chciało mi się jeść, więc powoli grzebałem w jedzeniu i moje myśli cały czas powracały do niej. Jestem cholernym idiotą, że wymyśliłem ten pojebany zakład. Od zawsze widziałem w Veronice coś wyjątkowego, więc powinnienem załatwić to w inny sposób. Nawet jak na początku się kłóciliśmy i mnie cholernie wkurwiała to i tak podobały mi się te wszystkie nasze kłótnie, a teraz jest już wszystko stracone. Zraniłem ją i nie dziwię jej się, że nie chce mnie już znać.

-Czyli już na dobre rozstaliście się z Veronicą?- matka zaczęła temat.

-Chyba tak.- westchnąłem.- Nie wyszło nam i muszę to, w końcu zaakceptować.

-Szkoda, bo bardzo chcieliśmy ją poznać. Widać było, że jak byliście razem to byłeś szczęśliwszy bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej.- dołączył do rozmowy ojciec.

-Możliwe, ale nie chcę o tym gadać.- odparłem, próbując jak najszybciej zmienić temat.- O co się pokłóciliście?- zapytałem, a wtedy obydwoje wymienili się spojrzeniami. Zauważyłem, że matka próbowała przekonać go wzrokiem, żeby nic mi nie mówił, ale ten odrazu odwrócił od niej głowę i przestał jeść. Położył swoją łyżkę obok miski i rozsiadł się wygodniej na krześle, więc już wiedziałem, że musiało być to coś naprawdę poważnego.

-Mój stary znajomy w dalszym ciągu przechowuje dla ciebie miejsce na jednym z najlepszych uniwersytetów w Londynie. Cały czas czeka na twoją decyzję w tej sprawie i musi wiedzieć, czy masz zamiar tam jechać, bo za chwilę powinien mieć pełną listę kandydatów.

Przewróciłem oczami, bo mój ojciec ostatnio cały czas mnie o to męczy. Cały czas powtarzam mu, że nie mam zamiaru stąd wyjeżdżać, ale on nadal swoje. Rozumiem, że chce dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę opuszczać tego miasta. Podobno załatwił mi po znajomości miejsce na jednej z najlepszych uczelni w Londynie, ale będzie musiał się rozczarować, bo w dalszym ciągu nie mam zamiaru zmieniać mojej decyzji.

-Przecież mówiłem wam już tyle razy, że nigdzie nie jadę. Zostaję tutaj i nie obchodzi mnie wasze zdanie na ten temat.- powiedziałem podniesionym głosem, żeby w końcu to zrozumieli.

-Już twojemu ojcu próbowałam przemówić do rozsądku, ale podobnie jak ty jest on uparty i nic do niego nigdy nie dociera.- powiedziała matka, dokańczając jeść obiad.

Hateful LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz