Rozdział 24

37.2K 885 812
                                    

Nawet nie wiem kiedy przestałam o nim myśleć i przez ile czasu tkwiliśmy w naszym przyjacielskim uścisku, ale musiałam się ogarnąć, bo nie mogłam pokazywać, że jestem krucha, przez człowieka, który już nic dla mnie nie znaczy. Zebrałam w sobie ostatki sił i wyswobodziłam się od ich uścisku, który znaczył dla mnie więcej, niż mogłabym to sobie wyobrazić.

-Już lepiej się czujesz?- zapytała Hazel z troską.

-Zdecydowanie.- posłałam jej blady uśmiech.-Chciałam was przeprosić za to, że nie powiedziałam nic o spotkaniu z Neilem.

-Nie ma sprawy, ale następnym razem mów nam o wszystkim, bo to może naprawdę źle się skończyć.- powiedział Jacob, na co przytaknęłam mu racją.

-Dobra, w takim razie koniec tych smętów. Przynieśliśmy twoje ulubione wino, które z pewnością poprawi ci humor.- Hazel wyjęła ze swojej torebki butelkę czerwonego wina.

-A skąd masz te kwiaty i czekoladki?- spojrzał na stolik zdezorientowany Jacob, więc mój wzrok odrazu poleciał w tym kierunku.

-Neil przyniósł. Kwiatów się pozbędę, ale czekoladek za nic nie wyrzucę, nawet jak są od niego.-podniosłam lekko kąciki ust, na co zdezorientowani wymienili się spojrzeniami.

Tak jak powiedziałam podeszłam do stolika i wzięłam bombonierkę czekoladek oraz bukiet czerwonych róż do ręki. Weszłam do kuchni i odrazu kwiaty wyrzuciłam do kosza, a czekoladki otworzyłam. Wyjęłam jeszcze trzy kieliszki do wina oraz słony popcorn. Zrobilam go w mikrofalówce i wsypałam do dużej miski, po czym z tymi rzeczami wróciłam do salonu. Hazel i Jacob rozsiedli się na kanapie, ale na szczęście była duża, więc zmieściłam się razem z nimi.

-Przyniosłam jeszcze popcorn i kieliszki do wina.-postawiłam wszystkie rzeczy na stoliku przed nami.

-Świetnie, w takim razie co oglądamy?- brunet sięgnął po pilota i zauważyłam, że Hazel już otworzyła usta, żeby mu coś odpowiedzieć, ale nagle jej telefon wydał z siebie dźwięk wibracji. Dziewczyna westchnęła i wyjęła go ze swojej torebki, spoglądając na wiadomość.

-Kto to?- Jacob zaciekawiony pochylił się nad jej telefonem.

-Louis pyta czy mam czas się teraz spotkać, bo chce spędzić ze mną trochę czasu. Tylko, że teraz jestem z wami, więc odpiszę mu, że jestem zajęta.- zakomunikowała, po czym zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze.

-Jak chcesz to możesz go przecież do nas zaprosić. Mojej mamy nie ma, więc mamy cały dom dla siebie.- powiedziałam.

-Ale nie będzie wam to przeszkadzać?- zapytała, na co obydwoje pokiwaliśmy jej przecząco głową.- Dobra, w takim razie napiszę mu, żeby przyjechał, bo jestem u ciebie.

Czarnowłosa napisała wiadomość i wrzuciła telefon z powrotem do swojej torebki, a Jacob otworzył wino i polał nam je do kieliszków. Przez chwilę zastanawialiśmy się co obejrzeć, ale jednogłośnie zdecydowaliśmy się na obejrzenie jakiegoś horroru, bo we trójkę uwielbialiśmy ten gatunek filmu. I ledwo co zaczął się on, a nagle rozległo się mocne pukanie do drzwi. Zaskoczyłam się, że tak szybko Louis przyjechał, ale jako iż był to mój dom podeszłam mu otworzyć.

Uchyliłam drzwi i zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego blondyna, ale jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam również stojącego obok niego Davida. Automatycznie zeskanowałam go wzrokiem. Miał na sobie czarną bluzę, która idealnie opinała jego idealnie zbudowane ciało, a do tego wszystkiego jego lekko kręcone włosy były ułożone w nieładzie, co powodowało, że wyglądał cholernie pociągająco.

Kurwa.

-Wpuścisz nas, czy będziesz się tak gapiła?- zapytał z ironią w głosie, więc odrazu otrząsnęłam się i otworzyłam szerzej drzwi, wpuszczając ich do środka. Gdy weszli to zaprowadziłam ich do salonu, w których zastali Hazel i Jacoba. Niestety nie było dla nich już wolnych miejsc na kanapie, więc usiedli na osobnych fotelach, które stały obok.

Hateful LoveWhere stories live. Discover now