Rozdział 10

44.3K 897 1K
                                    

Poprosiłam Louisa, żeby wysadził mnie na przestanku, który znajdował się kilka minut od mojego domu. Była dzisiaj bardzo ładna i słoneczna pogoda, więc miałam ochotę przejść się po świeżym powietrzu i pomyśleć na spokojnie o różnych sprawach.

-Dzięki za podwózkę.- podziękowałam, gdy zatrzymali się.

-Napewno nie chcesz, żebym podwiózł cię pod sam dom?- Louis spojrzał na mnie w przednim lusterku.

-Przejdę się, to przecież nie daleko.- otworzyłam drzwi auta.- W takim razie do jutra.- pomachałam im na pożegnanie, wychodząc z samochodu.

Gdy odjechali to odrazu wyjęłam z plecaka słuchawki i telefon. Włączyłam moją ulubioną playliste i po chwili, poprawiając plecak na plecach ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu. Gdziekolwiek bym nie była uwielbiałam słuchać muzyki, bo zawsze się nią pasjonowałam. Sprawiała, że mogłam przynajmniej na chwilę oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości i poczuć pełnie życia. Spojrzałam na błękitne niebo i dostrzegłam, że nie było dzisiaj na nim ani jednej chmurki. Słońce grzało już na dobre, więc zaczynało mi być trochę gorąco w tej grubej, czarnej bluzie, którą na sobie miałam.

-Veronica?- odskoczyłam nagle na bok, kiedy poczułam na swoim ramieniu czyjś delikatny dotyk. W ekspresowym tempie zdjęłam słuchawki z uszy i spojrzałam na jakiegoś mężczyznę, który stał przede mną i uważnie mi się przyglądał. Odrazu zeskanowałam go wzrokiem. Posiadał krótkie, ścięte siwe włosy oraz tego samego koloru brodę, przez którą było widać, żeby był już w podeszłym wieku. Na sobie założoną miał jakąś czarną poszarpaną koszulkę z dziurami oraz podobne do koszulki spodnie.

Świetnie, jakiś żul mnie zaczepił.

-Nie mam żadnych pieniędzy przy sobie.- starałam się go jak najszybciej pozbyć.

-Veronica, to naprawdę ty.- na jego niezadbanej twarzy pojawił się zaskoczony, ale za to szczery uśmiech.

-Skąd zna pan moje imię?- zapytałam zdezorientowana, a zarazem lekko przerażona.

-Minęło kilkanaście lat, a ty już tak wydoroślałaś i stałaś się jeszcze piękniejsza.- mężczyzna nie odpowiedział mi na pytanie, tylko nadal wpatrywał się we mnie z uśmiechem na twarzy, tak jakby właśnie nie dowierzał, że naprawdę przed nim stoję.

Na gołe oko widać było, że ten mężczyzna coś pił lub brał i ma teraz jakieś omamy związane ze mną. Istnieje też możliwość, że mnie z kimś po prostu pomylił. Przekonana, że tak właśnie jest obdarowałam go ostatni raz krzywym spojrzeniem, a następnie założyłam słuchawki z powrotem na uszy i ruszyłam w kierunku domu, więc po kilku minutach stanęłam już pod samym domem. Ta droga minęła mi niezmiernie szybko, bo rozmyślałam cały czas o tym mężczyźnie, który mnie przed chwilą zaczepił, ponieważ wydawał mi się on dziwnie znajomy.

Weszłam do środka. Zdjęłam buty i słuchawki z uszu, a następnie po upewnieniu się, że mama była nadal w pracy opadłam na kanapę w salonie, włączając odrazu kolejny odcinek mojego ulubionego serialu. Jeszcze zanim zaczęłam oglądać przypomniałam sobie o jednej ważnej rzeczy, którą miałam zrobić, a mianowicie rozmowa z Liamem. Wyjęłam telefon ponownie z plecaka i odrazu wykręciłam numer do Liama, bo obiecałam mu, że porozmawiamy, a chciałabym zrobić to jak najszybciej.

-Hej, dzwonię bo mieliśmy porozmawiać.- na szczęście chłopak po kilku dzwonkach odebrał.

-Szczerze to nie spodziewałem się telefonu od ciebie, bo myślałem, że wytrzymasz z tą rozmową do jutra.- usłyszałam śmiech z jego strony.

Hateful LoveWhere stories live. Discover now