Rozdział 26

41.7K 983 2.4K
                                    

Poczułam, że tak jak zawsze światło przez zasłony zaczęło razić mnie prosto w oczy. Zakryłam jakąś leżącą poduszką obok mnie oczy i chciałam przekręcić się już na drugi bok, ale coś mi to umożliwiło. Otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam na Davida, który przylegał do mnie całym swoim ciężarem. Jego ręka opinała mnie w pasie, a jego głowa leżała na mojej piersi.

Odrazu wszystkie wspomnienia z wczorajszej nocy do mnie wróciły. W dalszym ciągu nie docierało do mnie to, że to nie był sen, tylko cholerna rzeczywistość. Jeszcze dla pewności rozejrzałam się po pokoju i tak jak przepuszczałam znajdowaliśmy się w jego sypialni.

Nie widziałam co powinnam zrobić. Mój wzrok przykuła szafka nocna stojąca obok nas, na której znajdował się mój telefon. Musiałam sprawdzić, która była godzina, więc wyciągnęłam po niego rękę, tak żeby nie obudzić Davida leżącego na mnie. I na szczęście bez trudu udało mi się go dosięgnąć, bo zobaczyłam na ekranie kilka nieodebranych połączeń i wiadomości od Hazel, Jacoba i mamy. Właściwie nawet w nie nie kliknęłam tylko spojrzałam na godzinę i otworzyłam szeroko oczy, kiedy zobaczyłam, że dochodziła już ósma.

Od wszystkich wczorajszych emocji oderwałam się od tego świata i kompletnie zapomniałam, że dzisiaj jest poniedziałek. Jak widać David też stracił poczucie czasu i zapomniał, że musimy jak najszybciej jechać do szkoły. Jakbym mogła to najchętniej przeleżałabym dzisiaj cały dzień z nim w łóżku, ale gdyby moja mama dowiedziała się, że nie byłam w szkole to by mnie chyba zabiła. Zgadzała się na większość rzeczy, ale dla niej szkoła i nauka były najważniejszymi aspektami życia.

-Ej, wstawaj.- dotknęłam jego ramienia i lekko je potrząsnęłam, ale to i tak nic nie dało.- Musimy jechać do szkoły.

-Ver, nie odchodź ode mnie.- mruknął głosem połączonym z lekką chrypką i wtulił się bardziej w mój brzuch, w którym czułam teraz miliony motylków.

-Nie odejdę, ale musimy jechać do szkoły.- powtórzyłam, próbując go delikatnie zepchnąć z mojego ciała.

-A nie możemy dzisiaj zostać?

-Nie, bo moja mama mnie zabije jak dowie się, że zrobiłam sobie wagary.

Próbowałam ponownie go zepchnąć, ale chłopak ani drgnął. Nie wskazywał żadnych chęci na wstanie, więc przewróciłam oczami i użyłam wreszcie całej siły, żeby go z siebie zepchnąć. Na szczęście udało mi się to zrobić, bo nie był przygotowany na taki radykalny ruch z mojej strony. Jęknął, gdy ja wstałam na nogi, a on opadł na pusty materac. Zauważyłam na podłodze leżącą naszą stertę ubrań. Byłam całkowicie naga, więc podniosłam moje wczorajsze ubrania z podłogi i zaczęłam jak najszybciej się ubierać. Wiedziałam, że i tak spóźnię się na lekcję, bo David zapewne nie pojedzie dzisiaj do szkoły, więc będę musiała czekać jeszcze dodatkowo na ten przeklęty autobus.

Założyłam bluzę przez głowę, i gdy byłam już ubrana przeczesałam włosy palcami i spojrzałam jeszcze raz w stronę chłopaka. O dziwo już nie spał tylko przyglądał mi jak się ubieram, nadal leżąc na łóżku. Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć i jak się pożegnać. Chciałabym teraz cholernie do niego podbiec i przytulić się na pożegnanie, ale boję się, że wyjdę na kompletną kretynkę, bo nie mam pojęcia co on sobie myśli. Mam dziwne przeczucie, że to co było wczoraj pomiędzy nami zniknęło, a teraz nadal będziemy tacy jak kiedyś.

Nie miałam czasu już dłużej zastanawiać się co powinnam zrobić, więc nie myśląc odwróciłam od niego wzrok i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze sypialni. Stanęłam przy drzwiach i już miałam nacisnąć klamkę, ale nagle usłyszałam skrzypienie łóżka, co oznaczało, że David z niego wstał. Nie mam pojęcia czemu, ale nie odwróciłam się w jego stronę tylko stałam nieruchomo w miejscu. I nawet nie minęła chwila, a moje serce zabiło milion razy szybciej, gdy poczułam jego obecność za swoimi plecami. Miałam wrażenie, że zaraz zwariuję, gdy objął mnie od tyłu w talii, złapał za mój brzuch i przyciągnął do siebie.

Hateful LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz