Początki współpracy Doflamingo i Caesara były... może nie trudne. Męczące. O, to tak. Dla jednej strony w każdym razie. Irytujące, niewątpliwie. Oraz nade wszystko wprawiające w dezorientację. Kilka dni z życia pary nieprzystosowanych społecznie katastrof stylistycznych, ich wzajemne perypetie i rozwijająca się w interesującym, nie koniecznie ściśle profesjonalnym kierunku relacja.