-Co? - spytał głupio ślizgon. Przełknęłam gulę w gardle i przetarłam mokre od łez oczy.
-Będziesz ojcem - powiedziałam trochę pewniejszym głosem. Chłopak pobladł więc z jego jasną skórą wyglądał jakby był biały. Zaczął kręcić przecząco głową.
-To nie jest śmieszne - wydukał.
-Nie kłamię! Czy ja mogłabym w takiej sytuacji kłamać?! - wydarłam się uderzając w jego pierś moją małą piąstką. Zupełnie nie obchodził mnie już Flich i jego zapchlona kotka pani Norris.
-Uwierzę ci jeśli wypijesz veritaserum.
Możemy iść nawet teraz wkraść się do składzika Snape'a.
-W takim razie chodźmy - powiedziałam i ruszyliśmu w stronę lochów. Ja też bym na jego miejscu tak zrobiła.
°°°
Podał mi butelkę której zawartość wypiłam. Zadał pytanie od razu:
-Czy to prawda że jesteś w ciaży? - głos mu zadrżał.
-Tak - odpowiedziałam bez wachania.
-Na pewno ze mną? - spytał.
-Tylko z tobą spałam.
Jego wzrok wyrażał skrajne przerażenie.
-I co teraz? - tym razem to ja spytałam.
-Nie wiem Granger. Jutro porozmawiamy - powiedział ochrypłym głosem i ruszył w swoją stronę.
Postanowiłam więc to samo i ruszyłam do swojej sypialni położyć się spać.
°°°
Wstałam i powitałam ranek kolejną falą mdłości.
Po wymiotowaniu i przygotowaniu się na lekcje, ruszyłam wpierw na śniadanie. Przywitałam się z przyjaciółmi i nałożyłam sobie jajecznicę. Spojrzałam na stół Slytherinu i ujrzałam przerażoną parę szarookich oczu Dracona, posłałam mu równie zmartwione spojrzenie. Wzięłam herbatę i posłodziłam 2 kostkami cukru.
Podstawiłam kubek do nosa delektując się zapachem pomarańczy i goździków.
Wypiłam błyskawicznie zawartość kubka i ruszyłam do dormitorium po torbę z ksiażkami na Transmutację.
Na lekcji nie mogłam się skupić. Bałam się rozmowy z Draconem. Mam nadzieję że chodź raz zachowa się dojrzale.
-Panno Granger! - ryknęła Mcgonagall.
Zdezorientowana popatrzyłam na profesorkę. Cała klasa na mnie patrzyła.
-Tak? - spytałam.
-Zadałam pytanie. Jak ma się transmutacja międzyludzka do transmutacji techniczno-biologicznej? - łypnęła groźnie.
-Ja....nie wiem - powiedziałam cicho ze wstydem opuszczając głowę. Dosłownie słyszałam jak wszystkim opadają szczęki.
No bo Hermiona Granger nie zna odpowiedzi na pytanie?
Ciszę przerwał dzwonek na kolejną lekcje którymi były eliksiry. Szybko spakowałam swoje rzeczy i opuściłam salę skręcając do lochów. Zaraz podeszli do mnie przyjaciele z zszokowanymi minami.
-Wszystko w porządku? - spytała Gin z troską.
-Tak wszystko w porządku. Po prostu zaczęłam czytać książkę i jej treść tak mnie zaciekawiła że przez całą transmutację myślałam jakie będzie zakończenie - to z jaką lekkością wypowiadałam kłamstwa przerażało mnie.
Nie zdążyli odpowiedzieć gdy Snape kazał nam wejść do klasy. Rozpakowałam się i czekałam na instrukcje.
-Otwórzcie podręczniki na stronie 127 i uwarzcie mi eliksir przeciwbólowy. Do roboty!
Otworzyłam Eliksiry dla średnio-zaawansowanych (poziom 6) i otworzyłam na odpowiedniej stronie i poszłam po potrzebne składniki.
Zaczęłam odpowiednio warzyć eliksir. Krok po kroku. Odprężało mnie to i zapominałam na chwilę o zmartwieniach. Jednak takie chwile zawsze coś musi zaburzyć. Obok mojego kociołka pojawił się zwitek pergaminu. Sięgnęłam po niego i zaczęłam czytać.
Pokój Życzeń o 23.00
Nie musiałam się zastanawiać od kogo jest. Zgniotłam świstek i wrzuciłam go do kieszeni szaty.
Wzięłam się ponownie za eliksir mając nadzieję że przyjaciele nic nie zauważyli.
Niestety los znów był przeciw mnie.
-Od kogo ten list? - spytał półszeptem Harry obawiając się Snape'a.
-Od takiej dziewczyny z Ravenclawu, napisała do mnie w sprawie W.E.S.Z.
-Oh, to super.. - zająknął się wybraniec. Wiedziałam że nie będzie chciał poruszać tego tematu.
Skończony eliksir przelałam do fiolki z moim nazwiskiem. Odstawiłam buteleczkę na biurko profesora a ten oznajmił że mogę wyjść.
Poszłam więc na kolejne lekcje.
°°°
O umówionej godzinie czekałam pod ścianą Pokoju Życzeń. Już zaraz pojawiła się też platynowa czupryna chłopaka. Przeszedł trzy razy pod ścianą i ukazały nam się drzwi, otworzył je i przepuścił mnie. Nie zwrociłam uwagi na wygląd pomieszczenia. Usiadłam tylko na kanapie i wpatrywałam się w chłopaka siedzącego naprzeciw mnie.
Bałam się tej rozmowy.
Siedzieliśmy w krepującej ciszy unikając swojego wzroku. Po jakimś czasie zauważyłam jak otwiera usta więc postanowiłam mu przerwać.
-Chcę żebyś wiedział, że nie mam zamiaru usuwać tego dziecka. Chodź dowiedziałam się o nim dopiero wczoraj już zdążyłam je pokochać. - wyrzuciłam na jednym oddechu. Znowu moje oczy zaszły łzami.
-Ja natomiast chciałem ci powiedzieć, że bezwzględu jaką decyzję podejmiesz, będę cię wspierał. W końcu to my zawiniliśmy, a nie dziecko. - powiedział cicho patrząc w moje zapuchnięte brązowe oczy.
Nie sądziłam że zachowa się tak dojrzale.
-Myślałam że będziesz kazał mi je usunąć - zaszlochałam. Niepewnie przesiadł się na kanapę obok mnie i delikatnie objął moje ciało. Wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową i zaczęłam głośniej płakać.
-Kiedy zacznie widać brzuch, trzeba będzie cie ukryć - zaczął cicho - Jeśli Śmierciożercy dowiedzą się że przyjaciółka Pottera jest w ciąży staniesz się głównym celem.
-Co ja powiem przyjaciołom? - zmartwiłam się. Nie mogłam przecież po prostu tak ich zostawić.
-Nie wiem Granger, myślenie zostaw mnie. Zajmę się wszystkim, i pamiętaj że masz się nie stresować bo źle to wpłynie na dziecko. - mówił.
Zaśmiałam się przez łzy.
-Widzę że się zaangażowałeś, martwisz się o mnie? - otarłam oczy i pociągnęłam nosem.
-To jest moje dziecko tak? Więc będę się martwił - westchnął.
-Sądziłam że będziesz panikować jak mała dziewczynka - ziewnęłam.
-Nie jestem jak widać taki na jakiego wyglądam. - uśmiechnął się szczerze.
Wytrzeszczyłam oczy. - No co?
-Ty umiesz się uśmiechać - szepnęłam totalnie wmurowana.
-Bardzo śmieszne Granger. Powinnaś iść spać gryfoneczko. Jak wymyślę jakiś plan to wyślę ci sowę. Dobranoc Granger.
-Dobranoc Malfoy... - szepnęłam i skierowałam się do wieży gryfonów.
°°°
Stojąc pod gorącym strumieniem wody myślałam nad tym Czy będę dobrą matką? Czy Malfoy rzeczywiście mi pomoże? Czy zniosę poród? Jak uda mi się utrzymać to w tajemnicy przed przyjaciółmi? Chłopczyk czy dziewczynka? Jakie imię? Co ja będę robić w ukryciu? Co jeśli ktoś mnie znajdzie?
I najważniejsze
Czy jeśli wojna nadejdzie to czy ja i moje dziecko będziemy bezpieczni?