Rozdział 20

2.7K 105 28
                                    

-Jesteście podłe. - mruknął Draco siedzący obok mnie na kanapie. Zakryłam usta dłonią by stłumić parsknięcie śmiechu. Gdy godzinę temu Narcyza przyprowadziła Dracona który wyglądał jakby go porażono prądem, opowiedziałyśmy mu ze szczegółami nasz plan działania. Z początku siedział z lekko otwartą  buzią wgapiając się w nas jak w jakieś wariatki, potem zaczął wywodzić się jakie to nie jesteśmy. 

-Och, przestań już tak przeżywać. - machnęła ręką matka blondyna. Ślizgon podniósł wzrok na swoją rodzicielkę i zmroził ją wzrokiem.

-Łatwo ci mówić. - zaczął ponownie. - To nie ty prawie zeszłaś na zawał widząc... - urwał patrząc nieobecnie po ścianach szukając słów. - Widząc to co widziałem. - dokończył ogólnie i sięgnął po herbatę stojącą na stoliku kawowym. 

Przypatrywałam się temu wszystkiemu z rozbawieniem, przerzucając wzrok raz na Draco i raz na Narcyzę. 

-Skończ już. - zarządziła arystokratka wpatrując się w syna.

-Nie, nie skończę! - podniósł głos.

-Naprawdę przestań już. - odezwałam się w końcu. - Owszem, to było trochę podłe, ale wyluzuj i nie psuj atmosfery. 

Jego twarz ze złoszczonej zmieniła się w oburzoną. Wstał gwałtownie i wyszedł z salonu, dało się słyszeć tylko trzask zamykanych drzwi od sypialni. Wtedy zrozumiałam że przegięłam. Przecież on tylko martwił się o swoje dzieci, i... o mnie. A ja zachowałam się jakby popełnił jakąś zbrodnię.

-Przesadziłyśmy, tak? - spytała cicho Narcyza grzejąc dłonie kubkiem napełnionym gorącym latte. Pokiwałam twierdząco głową i westchnęłam patrząc na zamknięte po drugiej stronie korytarza drzwi sypialni.

***

Do wieczora siedziałam w salonie ucząc się nowych zwrotów po norwesku. Narcyza wyszła około pół godziny po obrażeniu się Draco, który do tej pory nie wyszedł z pokoju, nawet po to by się napić, zjeść coś czy pójść do łazienki. Ja, czułam się głupio z powodu naszej sprzeczki, więc do tej pory nie miałam odwagi do niego pójść. Przemogłam się jednak. Zamknęłam podręcznik od norweskiego i ruszyłam do kuchni. Wpierw, nasypałam trochę suchego pokarmu do miski Krzywołapa, a do drugiej wlałam świeżą wodę. Po  zaspokojeniu pragnień rudego kocura, zabrałam się za kolację, a z racji że oboje nie jedliśmy obiadu, musiała to być wielka kolacja.

Wyciągnęłam szynkę, cebulę i jajka by zacząć robić ogromną jajecznicę, a do tego dużo kanapek, ale do głowy wpadł mi lepszy pomysł. Uśmiechnęłam się do siebie i pochowałam składniki. Jak najciszej zgarnęłam portfel z komody  i podreptałam po korytarzyku. Szybko ubrałam się w ciepłe ciuchy, i jak najciszej obchodząc się z drzwiami, wyszłam na korytarz, zmierzając do wyjścia z bloku. 

Po przejściu pół kilometra, znalazłam się przy celu mojej krótkiej podróży. Stanęłam przy niedużej przyczepie z dużym, pomarańczowym szyldem  ,,Hurtigmat" co nie znaczyło nic innego, jak zwykły ,,Fast Food".

Podeszłam bliżej do uśmiechającego się do mnie Norwega, który miał na oko z trzydzieści lat. Zamówiłam dwie zapiekanki XXL z serem, pieczarkami, cebulą, kurczakiem i dodatkowymi sosami.

Po dziesięciu minutach zamówienie było gotowe, a ja z uśmiechem na twarzy zapłaciłam za jedzenie i ruszyłam szybko do domu nie chcąc by zapiekanki się ostudziły od zimnego, lutowego powietrza.

Droga powrotna zajęła mi mniej niż dziesięć minut, z czego bardzo się cieszyłam, gdyż kusząco pachnące zapiekanki nie zdążyły ostygnąć. Weszłam do mieszkania, szybko rozebrałam się z ciuchów wyjściowych i z lekkim stresem zakorzenionym w środku mnie, otworzyłam drzwi od sypialni. Widok który tam zastałam rozczulił mnie do granic możliwości. Przykryty kołdrą blondyn spał przytulony do poduszki. Jego twarz wyglądała jak u jakiegoś anioła. Prawie białe kosmyki włosów wpadały na opuszczone powieki, usta miał minimalnie uchylone, a jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. Niestety musiałam zaburzyć tą spokojną scenerię. Zapiekanki odłożyłam na szafkę nocną i lekko szturchnęłam chłopaka w ramię. Otworzył leniwie oczy i zmarszczył brwi. Patrzył na mnie tak może z dwie sekundy po czym zerwał się do siadu.

-Coś się stało? Coś nie tak z dzieckiem? - spytał nerwowo. W tej chwili poczułam się jeszcze bardziej winna tej sytuacji która miała miejsce parę godzin wcześniej. 

-Nic się nie stało. - westchnęłam i usiadłam na łóżku biorąc do rąk zapiekanki. - Po prostu nic nie jedliśmy. - wyciągnęłam zapiekankę w jego stronę. - No i chciałam cię przeprosić.

-Przeprosiny przyjęte. - powiedział i odebrał jedzenie z mojej ręki. Ugryzł i przeżuwając zaczął co raz bardziej marszczyć brwi. Przestraszyłam się że coś jest nie tak. - Czy ty... poszłaś sama na dwór? Po ciemku?!

Draco! - podniosłam głos. - Nie zapominaj że jak cię nie było tygodniami to sama wszędzie chodziłam. - przypomniałam mu i wgryzłam się w zapiekankę. Była obłędna.

-Wcale mi się to nie podoba. Na szczęście teraz będę z tobą przez najbliższy miesiąc. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem. - Z wami. - poprawił się i skierował swój wzrok na sześciomiesięczny brzuch ciążowy. - Wiesz? Czasami nadal nie mogę uwierzyć że będę tatą. Trochę się tego boję. - wyznał nadal patrząc na brzuch.

-Czego konkretnie się boisz? - spytałam łagodnie. Sama się bałam. W końcu oboje mamy tylko szesnaście lat, a o tym że będziemy mieć dzieci wie tylko mama blondyna, lekarka, oraz spotkani ludzie na norweskich ulicach.

-Nie chcę stać się tyranem. - powiedział cicho i oderwał swoje oczy od brzucha i skrzyżował je z moim wzrokiem. - Takim jakim był mój ojciec. 

-Nigdy się taki nie staniesz. - powiedziałam i czułam że to co mówię jest stuprocentową     prawdą. - Gdybyś był taki jak on nigdy nie martwiłbyś się o mnie i o nasze dzieci. Gdybyś był taki jak on nigdy byś się tą sprawą nie zainteresował. Gdybyś był taki jak on nigdy nie był byś szczęśliwy z powodu że będziesz mieć dzieci z mugolaczką. Nie jesteś taki jak twój ojciec Draco.

Popatrzył na mnie z takim wyrazem twarzy którego nie byłam rozszyfrować. Po chwili nachylił się nade mną i szepnął:

-Cieszę się że tak myślisz. - Po czym mnie pocałował. Na początku tylko lekko musnął moje usta swoimi,  by następnie pogłębić pocałunek. Jego wargi były przyjemnie chłodne i smakowały zapiekankami.

WPADKAWhere stories live. Discover now