Wasza Wysokość /Edmund Pevens...

By Onryo0

87.3K 2.8K 2.4K

W chwili gdy po raz pierwszy ją ujrzałem chciałem zasypać ją pytaniami by jak najszybciej poznać. Gdy po raz... More

PROLOG
Rozdział 1 "Gdzie on się na Aslana podziewa?"
Rozdział 2 "Droga przez las"
Rozdział 3 "Lubi się rządzić"
Rozdział 4 "Atak"
Rozdział 5 "Bursztyny"
Rozdział 6 "Mój nieskończony smutek"
Rozdział 7 "Nie zepsuj sobie fryzury"
Rozdział 8 "Do samych gwiazd"
Rozdział 9 "Królowe na tronie"
Rozdział 10 "Kontrola"
Rozdział 11 "Plan"
Rozdział 12 "Nadzieja to za mało"
Rozdział 13 "Mimo wszystko, ale jednak nie"
Rozdział 14 "Przyśpieszyć czas"
Rozdział 15 "Strach"
Rozdział 16 "Ogień i woda, lód"
Rozdział 17 "Zimny wiatr"
Rozdział 19 "Przyszła Królowa"
Rozdział 20 "Szczera Przyjaźń "
Rozdział 21 "Idealna Księżniczka"
Rozdział 22 "Noc jeszcze młoda"
Rozdział 23 "Ostateczne Pożegnanie"
Rozdział 24 "Legenda"
Rozdział 25 "Skutki Tęsknoty"
Rozdział 26 "Pogrzebane Marzenia"
Rozdział 27 "Wyceniona Wolność"
Rozdział 28 "Armia Aslana"
Rozdział 29 "Zakochani"
Rozdział 30 "Niepewności"
Rozdział 31 "Silne Uczucia"
Rozdział 32 "Morderca Przyjaciela"
Rozdział 33 "Utracone zaufanie"
Rozdział 34 "Rozmowa"
Rozdział 35 "Zaklęcia"
Rozdział 36 "Przeznaczenie"
Rozdział 37 "Bezwzględny Żywioł"
Rozdział 38 "Błyszczące tęczówki"
Rozdział 39 "Kolorowe Niebo"
Rozdział 40 "Pierwszy Raz"
Rozdział 41 "Tajemnice Złota"
Rozdział 42 "Niebezpieczna Szczerość"
Rozdział 43 "Ramandu Wyspą Wyznań"
Rozdział 44 "Dwa Statki"
Rozdział 45 "Mrok Naszych Serc"
Rozdział 46 "Król i Jego Królowa"
Rozdział 47 "Najboleśniejsze co przeżyłam"

Rozdział 18 "Prosta śmierć"

1.3K 55 14
By Onryo0

POV. SOPHIA

Pustka...

Jedyne co czułam uśmiercając mojego wroga. 

Zero satysfakcji, ulgi, smutku czy złości. Po prostu nic.

Krew na moim ostrzu uświadomiła mi co w tym momencie zrobiłam. Ne zakończyłam wojny, nie uratowałam Narni, nie dałam pewności wygranej... Ja po prostu dokończyłam coś co było mi bardziej pisane niż zadanie przydzielone przez Wielkiego Lwa. 

Ottis i Telmarski władca nie mogą nic razem zdziałać. 

Być może to nie musiało się tak kończyć. Być może moglibyśmy po prostu wygrać.

Ale jednak jedno z nas musiało umrzeć z ręki drugiego.

Lub tak po prostu.

Pustka. Jedyne co czułam gdy zabiłam Miraza.

-Zdrada! Zabiła naszego pana!- i z głosem jednego z doradców umarłego władcy już wiedziałam że następna będę leżeć na ziemi. Po prostu umierać. Jednak może wtedy poczuję satysfakcję lub cokolwiek.  Głosy dookoła mnie były niczym klatka z której próbowałam się wyrwać. Stałam nadal z mieczem wysoko wyciągniętym, a na mojej twarzy... pustka. Kiedy odwróciłam się w stronę narnijczyków widziałam jedynie szok.

Piotrek prawdopodobnie zabijał mnie w myślach sądząc, że zdradziłam.

Zuzanna jakby straciła duszę.

Edmund... On był niby taki trudny do rozgryzienia, ale ja dobrze wiedziałam co o tym sądzi. Podobno zdradziłam, zabiłam i sama zginę.

Jedyną zagadkę stanowił teraz Kaspian. On przez ułamek sekundy się uśmiechnął, ale po chwili ten uśmiech zniknął. 

Opuściłam miecz i uśmiechnęłam się szczerze pokazując zęby. Znów zawiał wiatr rozwiewając mi włosy. Zeszłam z kamiennego podwyższenia. Widziałam, że Telmarowie się szykowali by nas wytępić, lecz pogrążona we własnych myślach kołysałam się na wietrze patrząc im prosto w oczy. 

-Coś ty do diabła zrobiła?- podbiegł do mnie wściekły Piotr wraz z resztą moich "przyjaciół". Nie spuszczałam wzroku bowiem później będę odpowiadać za te czyny. Jednak milczałam. Pustka zniknęła, a w jej miejsce w sercu zapanowała rozpacz. Samotna łza spłynęła mi po policzku niezauważona na bladej cerze, ale uśmiech nie schodził. 

-Odpowiedz mi!-szarpnął mnie za ramię. Zacisnęłam dłoń na rękojeści miecza jeszcze mocniej, czując, że zaraz go użyję. 

-Oni nas zaraz zabiją!- krzyknął jakiś faun, a ja nadal uśmiechałam się. 

-Odpowiesz?- zirytowany głos Edmunda był jak maska. Oboje bowiem wiedzieliśmy co dalej nas czeka, a złość miała ukryć strach i smutek. Teraz już nie miałam czasu na rozpacz, trzeba było pokazać światu w imię czego walczy Sophia Ottis. 

Złapałam Gromojara za rękę i poprowadziłam w stronę zwłok Miraza. Reszta by tego nie rozumiała. Nikt nam nie przeszkadzał bowiem żołnierze wroga byli zbyt zajęci przygotowaniami katapult. Kiedy staliśmy już nad obciętą głową wskazałam tłumiąc łzy na płaszcz z kapturem którym Miraz mnie okrył. Na widok dwóch bursztynowych tęczówek łzy znów po mnie spłynęły. Zabić wojownika to jedno, ale odebrać mu należny po śmierci honor to zupełnie coś innego. Coś co wywołało u mnie furię nie do powstrzymania, coś co sprawiło, że nie wahałam się ani sekundę. Coś przez co zginął Miraz.

Na widok przerobionego na odzienie brata centaur przystanął jakby czas się dla niego zatrzymał. Ukląkł i złapał zdartą skórę. Widziałam łzy w jego oczach. Obydwoje nie rozumieliśmy tego. Podał mi płaszcz, a ja go z całej siły przytuliłam.

-Przepraszam kochany... Za wszystko co cię spotkało.- puste słowa nic nie zdziałają, ale być może pewnego dnia gdy znów się spotkamy ich sens doda na sił. A ten dzień nadejdzie szybciej niż wszyscy myślą. 

Powolnym żałobnym krokiem podeszliśmy do reszty która ustawiła się przed kopcem. Po moich bladych i zziębniętych policzkach znów zaczęły spływać niewidoczne łzy których nawet nie starałam się ocierać. Mieliśmy minuty na wszystko, a pytań nikomu nie brakowało.

-Może wreszcie powiesz mi co się tu do cholery wydarzyło?- głos króla wielkiego złagodniał mimo, że nadal był zirytowany i podniesiony. Na mokrą twarz wdarł się niewinny uśmiech zdradzający największe cierpienie. 

I wtedy dostrzegli skórę niesioną przez Gromojara. Wszystkie obecne tu centaury natychmiast uklękły na widok swojego poległego dowódcy którego zhańbiono po prostej honorowej śmierci. 

-Przerobili naszych braci na odzienia.- starałam się by mój głos był wyniosły i dostojny, lecz coraz bardziej się łamał.

-I nie ważne ilu nas zginie będziemy walczyć puki ich honor nie zostanie odzyskany.- dodał Gromojar, a ja posłałam mu dziękczynne spojrzenie. Z Filem byli niczym bracia, był dla niego wsparciem gdy ja akurat nie mogłam pomóc. Razem dowodzili centaurami odkąd Gromojar dostał miano ich dowódcy. Mimo, że znali się o wiele krócej niż my to wiedziałam, że dla Filiasa jest on prawdziwym przyjacielem.

-Naprawdę z tego powodu wywołałaś bitwę?- Kaspian wydawał się zawiedziony moim postępowaniem.

-Tak.

-Co ci strzeliło do głowy?- jest nie tylko zawiedziony co również wściekły.

-Zhańbili nas, Miraz proponował mi układy...-zaczęłam lecz ten mi przerwał:

-Jak zwykle robiłaś tak by było jak najlepiej dla ciebie!

-Chciał bym się do niego przyłączyła! 

- Odszedł by i Narnia byłaby wolna!- kiedy do kłótni przyłączył się Piotr poczułam się naprawdę niedoceniona. 

-Ja odeszłabym z nim!

-Walczymy o to by Kaspian zasiadł na tronie!- a kiedy Zuza również zaczęła krzyczeć poczułam dziwne ukłucie w sercu które sprawiało nie tyle ból co zawiedzenie. Jakby oni wiedzieli o co JA walczę...

-Nie, to wy walczycie o to, ja walczę o wolną Narnię.- starałam się nie krzyczeć lecz jak tu się dogadać z tymi którzy są zbyt zapatrzeni we własne cele by dostrzec to co jest naprawdę ważne.

-I z tego powodu wywołałaś bitwę której mogliśmy uniknąć?! Dla dobra Narni?!- a ten sarkazm wydobył się z ust Edmunda poczułam się nie tyle niedoceniona i nierozumiana , co po prostu zrujnowana i zmieszana z porażką.  Gdyby tylko widzieli to co ja i umieli o to walczyć. Pragnęłam jedynie by ktoś znowu widział we mnie tą odważną Generał Ottis która walczy o to w co wierzy i nigdy nie daje za wygraną.

- Zrozumcie, tu nie chodzi tylko o wygraną, ale i o honor. Mój, wasz i tych którzy zginęli za Narnie.- i nie zamierzałam już tłumaczyć się dłużej. Posłałam Gromojarowi wszystko mówiące spojrzenie po czym weszłam na mojego konia i kłusem ruszyłam w stronę lasu. I nie było już bólu który narastał we mnie gdy czułam na sobie te spojrzenia. Pozostało jedynie uczucie, że nikt mnie nie zrozumie. 

-A ty dokąd?!- krzyki "przyjaciół" szumiały mi w głowie, a sama do końca nie znałam na nie odpowiedzi. Przez siebie? By walczyć... Za Narnie. 

                                                                                     ***

Łzy spływały po bladej cerze dzięki czemu nie były do końca widoczne, a jedyne co zdradzało mój płacz to zaczerwienione oczy.  Swoją drogą ciekawie musi to wyglądać... Zupełnie czarne tęczówki, blada cera, jasne włosy momentami porównywalne do białych i ta czerwień wokół oczu. Jeszcze dziwniej niż zazwyczaj.

Nie płakałam bo jestem słaba. Tylko dlatego, że czułam się niepotrzebna, niezrozumiana i winna. Tak, winna. Bo to w końcu ja zabiłam Miraza by mnie było lepiej. Może naprawdę było trzeba zgodzić się zostać jego królową... Namówiłabym go na uwolnienie Narni i wszystko było by dobrze. Może nawet Telmar i Narnia zawarły by pokój. Jednak nie, Sophia Ottis musi wszystko popsuć bo dalej chce bawić się w generała prawie już nieistniejącej armii. Możliwe, że to wszystko przez te uczucia które kieruje do Sprawiedliwego, że to dlatego nie chciałam przystać na tą propozycję. Nie. Przecież to wszystko co między nami było naprawdę nie powinno się wydarzyć. W takim razie dlaczego tak bardzo pragnę by był tu przy mnie i powiedział cokolwiek. Jeszcze chwilę temu załamałam się przez jego głos który kpił ze mnie. Wiadomo, że jest królem, ale choć przez chwilę myślałam, że chociaż on mnie zrozumie i wesprze. Wstawi się za mną. Okazało się jednak, że moje wyobrażenia są nierealne, a nadzieja złudna. 

Słyszałem kiedyś, że nigdy się nie poddajesz.- zadrżałam gdy usłyszałam ciepły głos który mógł należeć tylko do tej jednej jedynej osoby. Rozejrzałam się dookoła lecz nic nie zobaczyłam. Jedyne co było to drzewa otaczające mnie.

-Gdzie jesteś?- nadzieja nie znała w tym momencie granic. Choć dobrze wiedziałam, że to niemożliwe to w tym momencie wierzyłam w to niemożliwe jak jeszcze nigdy w nic.

W sercu kochana Sophie.

-Czyli już zwariowałam? Słyszę twój głos.- zaśmiałam się nerwowo znów rozglądając się dookoła. Nadzieja gasła lecz ten głos sprawił, że spokój mnie przepełniał choć łzy nadal się lały.

Już byłaś szalona jak cię poznałem.- teraz to on się śmiał. Naprawdę teraz byłam gotowa oddać wszystko by ten śmiech trwał wiecznie.  Oczywiście najbardziej pragnęłam ujrzeć właściciela ciepłego głosu który już nieraz złagodził ból w moim sercu.

-Brakuje mi tu ciebie, a oni chyba nie rozumieją, że ja muszę walczyć o twój honor.- posmutniałam bo czułam, że to co mówię nie ma sensu, a ja postąpiłam źle.

Walczysz o niego i będziesz walczyć, ale pamiętaj, że to o Narnie walczysz najdłużej...

-Już zostałam wykpiona i niezrozumiana.- westchnęłam kopią najbliższy kamień.- Nie jestem w stanie spojrzeć im teraz w oczy.- pojedyncza łza spłynęła naznaczając kolejny rozdział historii wylanej po moich bladych policzkach. Ile ich jeszcze będzie?

Przecież nie musisz na nich patrzeć.- poczułam ulgę w sercu czując, że właściciel głosu się uśmiecha. Ile bym dała by go teraz dotknąć. 

Ej, uśmiechnij się.- poczułam taką radość jak jeszcze nigdy. Uśmiechnęłam się szczerze bowiem radowałam się jak nigdy.  Tak jakby wszystko na nowo zyskało sens. Z drzew zleciały różowe i białe kwiaty które idealnie wpasowały się w scenerie. Nagle niespodziewanie poczułam okropne zimno w środku, ale ono co chwilę stawało się słabsze... Tak jakby coś się we mnie topiło. Miałam jedynie nadzieję, że to nie jest moja lodowa bariera która od lat skuwała lodem me serce i nie pozwalała nikomu do niego dotrzeć. Oprócz tej jednej osoby.

Właśnie, że to ona się topi.- i znów ten cudowny śmiech. Najpiękniejszy dźwięk świata. 

Wstałam z ziemi i odwiązałam konia od drzewa. Czułam się przepełniona spokojem który z każdą chwilą rósł w siłę i dodawał mi jej. Tak jakbym czerpała ją z mojej nieskończonej miłości do ojczyzny, przyjaciela i... nie. 

Czyż znów widzę Sophie Ottis jadącą na odsiecz Narni?

Continue Reading

You'll Also Like

6.5K 710 84
Inny tytuł; I Became the Male Lead's Adopted Daughter „Zamierzam adoptować dziecko". Impulsywna decyzja księcia Ferio Voreotiego zszokowała wszystki...
49.3K 3.6K 57
Deku to 16-sto letnia omega żyjąca w świecie 5 królestw. Królestwo z którego pochodzi deku jest na 4 pozycji pod względem siły więc by zapewnić sobie...
51.2K 3K 103
Inny tytuł; Baby Empress Dziecko z przepowiedni rodzi się, by zbawić świat. „Muszę się ożenić, żeby ratować ludzi...? Zawrę małżeństwo!" Cesarz jest...
181K 11.2K 107
Chłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je...