Akademia nadprzyrodzonych

By octavia1505

76.4K 4K 417

Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzi... More

Tajemnica
Pożegnanie.
Niespodziewanie
Pomoc
Początek
"Zostajesz"
Oprowadzanie
Niechciana
Łowca
Sparing
Lacrosse
Biblioteka
Atak
Lekcja
Adler
Niebezpieczeństwo
Walka
Zniknięcie Jennifer
Poszukiwania
Trup
Pierwsze Uczucia
Prezent
Druga Twarz
Nietypowy Sparing
Krew Lecząca Rany
Ucieczka
Wyjątkowa
Rozmowa
Życie Za Pieniądze
"kłamiesz"
Niespodziewane Spotkanie
Przeszukanie
Tristan
Wycieczka
Tylko Jak Masz Dowody
Kaplica
Przemiana W Zwierze
Wyklęci
Druga Twarz 1
Druga Twarz 2
Rodzinna Historia
Droga Jak Z Horroru
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 1
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 2
Zniknięcie
Odwiedziny
Uprowadzenie
Wyjaśnienia
Pierwsze Wrażenie
Bitwa
Upadek Z Dachu
Epilog
Zapowiedź

Wina Starszego Brata

1.1K 66 4
By octavia1505

Lysandra

Patrzyłam na Killiana starając się go ostrzec, by nie zbliżał się do mnie. To się źle skończy. Nagle przed nim pojawił się mój porywacz i uderzył go z całej siły w nogę kijem do bejsbola łamiąc zarówno kość, jak również kij. Killian krzyknął z boku, padając na plecy i łapiąc się za nogę. Z rany zaczęła lecieć krew, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Jak się zachować? Napastnik był wampirem, poruszał się z taką samą niewyobrażalną szybkością i zwinnością.
Gdy już myślałam, że odszedł, pojawił się z powrotem, tym razem z beczką śmierdzącą benzyną. On chyba, nie zamierza... Serce zaczęło walić mi ze strachu, ale nie o siebie a w obawie o przyjaciela. Nieznajomy zaczął oblewać go benzyną, a Killian patrzał na niego z morderczym błyskiem w oku. Co najdziwniejsze próbował się podnieś, ale nie mógł. Jego rana wcale się nie goiła, a nawet gorzej, z krwi zaczął wydobywać się dym, a skóra wydawała odgłos gniotącej foli. To nie było normalne, w tym kiju coś musiało być.

- Nie! - Krzyknęłam z całych sił.

Napastnik był wampirem, z którym rozmawiała barmanka przy stoliku. Moje przypuszczenia były słuszne, wampir nie był stąd.

Spojrzałam w dół kontenera i dostrzegłam mała, zardzewiałą drabinę, która miała tylko kilka szczebelek. Trudno, nie mam innego wyjścia. Postawiłam stopy i dłonie na drabinie, tak szybko jak tylko mogłam, zaczęłam z niej schodzić.

- Kim jesteś? - Zapytał ochrypłym głosem Killian, mimo bólu szykując się do ataku. Nieznajomy uniemożliwił mu wstanie, wbijając koniec roztrzaskanego kija w ranę. Po minie przyjaciela widziałam, że cierpi.

- Super, nie masz pojęcia. - Powiedział przez zaciśnięte mocno zęby i morderczym wyrazem twarzy.

- O co Ci chodzi? - Spytałam, podbiegając, ale szybko się zatrzymałam, gdy napastnik odwrócił się do mnie przodem, pokazując czerwone oczy i kły, jako ostrzenie. Miałam się nie zbliżać, nawet o krok.

- Heledin zabił moją dziewczynę. To zemsta, na nim, a co innego bardziej go zaboli, niż utratą jedynego brata.

- Nic nie rozumiem. - Krzyknęłam, trzymając się na odległość, gdy napastnik coraz mocniej zaczął wbijać odłamek ostrego drewna w ranę.

- Była w ekipie Heledina, do czasu aż ten łajdak nie postanowił jej zabić. - Na jego twarzy pojawił się smutek i tęsknota za zmarła osobą. Cierpiał, ale krzywdząc Killiana, nie odzyska jej.

- Ale Killian, nie ma z tym nic wspólnego! Nie obwiniaj go za błędy brata!

Napastnik wyjął z kieszeni ozdabianą zapalniczkę, wahając się nad użyciem.

- Heledir jest najgorszą istotą, jaka kiedykolwiek chodziła po świecie. Bawi się życiem. Zabije każdego choćby z nudów, poza jedną osobą. - Spojrzał na Killiana. - Bratem.

- Jaka ona była? - Spytałam, nie mogąc nic innego zrobić, niż porozmawiać.

- Kochała mnie. - Spuścił głowę. - Była dobra i jedyną osobą na świcie, na której mi zależało. Powtarzałem jej wielokrotnie, żeby trzymała się z dala od Heledina, ale ona mu ufała. I skończyła martwa.

Odpalił ogień i wyciągnął rękę, żeby rzucić zapalniczkę prosto na ciało Killiana, który w sekundę by zajęło się ogniem w zetknięciu z benzyną.

- To musiało być dla ciebie straszne, ale proszę, nie krzywdź go. - Powiedziałam błagalnie, złączając ręce. - Proszę.

- Nie do was chowam urazę. - Zwrócił się do mnie.

- Ona cię kochała. Była dobra, więc ty też, nie rób tego. - Próbowałam go przekonać i chyba z rezultatem, bo coraz bardziej zaczął się wahać. - Błagam. Zabiciem niewinnej osoby, nie przywrócisz jej do życia, a tylko narazisz się Heledinowi. Nie zniżaj się do jego poziomu. Proszę - Zacisnęłam mocno zęby, a po twarzy zaczęły spływać mi łzy.

Mężczyzna zgasił ogień i rzucił małym przedmiotem o ziemię. Jego oczy przybrały barwę czerwieni. Podniósł Killiana za bluzkę rezygnując z zabójstwa, jednak gdy patrzył na niego, na jego twarzy dostrzec można było odrazę i wstręt. Nigdy nie wybaczy zabicia ukochanej, nigdy też nie zapomni jej. Będzie chciał się zemścić na Heledinrze, ale nie kosztem czyjegoś życia.

Z łatwością rzucił Killianem o ceglany mur, na którym chłopak pozostawił krwawy ślad przed spadnięciem na ziemię. Killian wydał z siebie odgłos przepełniony bólem, jednak przeżył.

Mężczyzna ze smutnymi oczami obrócił się do mnie, przybierając ludzki wygląd.

- Dziękuję. - Powiedziałam, ocierając policzki z łez.

Miał uniesione ku górze wewnętrzne kąciki brwi i otwarte usta, chcą coś powiedzieć. Szczerze współczułam mu, bo wiedziałam, że będzie żył wieczność w bólu i tęsknocie.
Miłość łatwo nie przemija, a ja prawie straciłam kogoś bliskiego, na kim mi bardzo zależy.

- To nie dla ciebie. - Powiedział wolno i niższym głosem rozluźniając mięśnie, po czym postawił dwa kroki i zniknął.

Podbiegłam do Killiana i uklękłam przed nim, patrząc na obrażenie. Wyglądało wstrętnie, kiedy wyjmował z niego odłamki zakrwawionego drewna. Kiedy wyjął ostatni, odetchnął z ulgą, a skóra stopniowo wracała do normalnego, porcelanowego odcienia.

- Co to było?

Rana Killiana zagoiła się natychmiastowo, więc chłopak wstał, wyrzucił daleko odłamki drewna i otrzepał ubranie.

- Tak właśnie działa werbena w połączeniu z drewnianymi przedmiotami. - Obrócił mnie ku sobie łapiąc mocno za ramiona. Nasze spojrzenia się spotkały, a twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Dziękuję. - Powiedział wdzięcznie. - Uratowałaś mi życie.

- Wiem. - Uśmiechnęłam się.

- Muszę jeszcze z kimś porozmawiać.

.....

- Wyjeżdżamy. - Jego ton stał się ostry. - Wypadałoby się pożegnać.

Weszliśmy do Baru, z którego goście zdążyli wyjść, a ostatnią osobą, jaka została była barmanka nalewająca sobie alkoholu. Stała za barem, za którym spędzała większość czasu i topiła smutki w mocnej wódce, od której kręciło w nosie.

- Tak. - Spuściła głowę.

Atmosfera w powietrzu stawała się coraz bardziej napięta.

- Powiesz mi, dlaczego razem z tamtym wariatem, chcieliście mnie zabić?

- Zaraz, co? - Nie do końca rozumiałam słowa Killiana.

- Tą martwą dziewczyną była Zolerin, prawda? Chcieliście zabić mnie, żeby zemścić się na moim bracie, dlatego zadzwoniłaś do niego, poinformować, że tu jestem.

- Zolerin była moją przyjaciółką, nie zasługiwała na śmierć.

Odwróciła się do nas plecami, ale Killian nie zamierzał kończyć rozmowy. Pojawił się w wampirzym tępię przed nią, z kamiennym wyrazem twarzy.

- Mógłbym cię zabić bez problemu, ale nie zrobię tego. Nie jestem zabójcą jak mój brat, więc oszczędzę cię.

Złapałam Killian za przedramię i pociągnęłam w stronę wyjścia. Przez chwilę stał nieruchomo niczym posąg, ale po chwili objął mnie ramieniem i wyszliśmy w ciemną noc.

- Mam do ciebie prośbę.

Chwyciłam za klamkę samochodu stającego pod lampą i weszłam do środka.

- Jaką? - Mimo że miałam na sobie kurtkę Killiana zrobiło mi się przerażająco zimno, więc objęłam się rękoma.

- Nie wspominaj ani słowem Heydenowi. - Odpalił samochód i ruszyliśmy z miejsca, prosto do Akademii.

- Dobrze, a Colinowi mogę?

- Mu raczej też nie. Jak się dowie, codziennie będzie mi wypominał fakt, że uratował mnie człowiek.

Roześmiałam się.
Co prawda, nie tak wyobrażałam sobie ten dzień, jednak życie jest pełne niespodzianka zarówno tych dobrych, jak i złych. Nigdy nic nie wiadomo, co przyniesie los i kto stanie nam na drodze, natomiast jedną go jestem pewna - nie jestem sama. W szkole są nadprzyrodzeni, którzy się o mnie martwa z wzajemnością, dlatego nigdy nie chciałabym, żeby ich również spotkała krzywda.

Continue Reading

You'll Also Like

25.4K 782 20
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
1.4M 5.2K 11
Wrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne...
7.2K 561 26
Nic dodać nic ująć Bóg krwi ma córę (Wiem że było już coś takiego tu, ale przez pewien postęp wydarzeń musiałam zrobić to znów)
630K 17.1K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...