Akademia nadprzyrodzonych

By octavia1505

79.4K 4.2K 420

Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzi... More

Tajemnica
Pożegnanie.
Niespodziewanie
Pomoc
Początek
"Zostajesz"
Oprowadzanie
Niechciana
Łowca
Sparing
Lacrosse
Biblioteka
Atak
Lekcja
Adler
Niebezpieczeństwo
Walka
Zniknięcie Jennifer
Poszukiwania
Trup
Pierwsze Uczucia
Prezent
Druga Twarz
Nietypowy Sparing
Krew Lecząca Rany
Ucieczka
Wyjątkowa
Rozmowa
Życie Za Pieniądze
"kłamiesz"
Niespodziewane Spotkanie
Tristan
Wycieczka
Wina Starszego Brata
Tylko Jak Masz Dowody
Kaplica
Przemiana W Zwierze
Wyklęci
Druga Twarz 1
Druga Twarz 2
Rodzinna Historia
Droga Jak Z Horroru
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 1
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 2
Zniknięcie
Odwiedziny
Uprowadzenie
Wyjaśnienia
Pierwsze Wrażenie
Bitwa
Upadek Z Dachu
Epilog
Zapowiedź

Przeszukanie

1.2K 64 5
By octavia1505

Złapałam za klamkę, pchając drzwi. Nie mogłam się powstrzymać od zajrzenia do środka. Postawiłam pierwszy krok przed siebie, omiatając wzrokiem cały gabinet. Pusto. Miałam lekkie wątpliwości, lecz spokojnie, bez żadnego, zbędnego hałasu zamknęła za sobą drzwi. Szybkim tempem ruszył w stronę ozdobionymi frontami biurko z dopasowanymi uchwytami, masywną konstrukcją oraz gustownymi zwieńczeniami. Stanęłam za nim, a żołądek mi się ścisnął. Najbardziej bałam się jednego – wejścia Adlera. Gdybym wtedy nie natrafiła na Scotta, miałabym więcej czasu na przeszukiwanie pomieszczenia dyrektorskiego.
Rozejrzałam się po wszystkich półkach i szafkach.

Ostatnim razem Adler bardzo się zestresował, gdy podeszłam do jego dokumentów. Coś ważnego musiało być zapisane na tym papieże, coś co chciał ukryć.
Wyjęłam ciemnozielony segregator z półki. Na dolnej części regału były poukładane grube książki, a na górze segregatory i teczki.
Zaczęłam pospiesznie przeglądać je, przerzucając jedną kartkę za drugą.

Jeśli jest w spółce z organizacją, działającą na niekorzyść nadprzyrodzonych, powinien mieć jakąś umowę, bądź jakiś inny dowód.

Podeszłam do szafki z aktami. Pierwsze szuflady to wszystkie akta uczniowskie, ale druga wydaje się ciekawsza. Wyciągam ją, zaczynając przeglądać. Wydaje się, że jest wypełniony pewnego rodzaju wyciągami bankowymi. Niestety nie ma w tym nic niezwykłego. Otwieram dolną szufladę, a moją uwagę przykuło zdjęcie. Jeśli jest na wierzchu, musi często na nie patrzeć. Wzięłam je do ręki.

Zauważyć, że mężczyzna na zdjęciu jest moim ojcem, choć znacznie młodszym, niż go ostatnim razem widziałam. Wygląda na szczęśliwego. Lewą rękę ma położoną na barku kobiety. Pierwszy raz widzę ją na oczy, więc dlaczego uwidoczniony na fotografii z nią, jest mój ojciec? Uważniej przyjrzałam się nieznajomej. Kobieta o oliwkowej karnacji i jasnoniebieskich oczach wyglądała na bardzo szczęśliwą.
Miała blond włosy splecione w długi warkocz. Nie znałam jej, ale wydawała się miłą kobietą. Ubrana w żółtą, letnią sukienkę w kwiaty z odkrytymi ramionami. Siedziała na drewnianym krześle, a na rękach trzymałą niemowlę. To zdjęcie przypominało rodzinę. Czy mój ojciec miał kochankę i dziecko z nią? Może to był powód rozwodu z moją matką?

- W takim razie, chcę mieć to za dziesięć minut.

Uniosałam wzrok, słysząc głos Adlera za drzwiami. Ręce zaczęły mi się trząść, gdy odłożyłam zdjęcie na miejsce, zamykając szufladę.
Adler przekręcił klamkę i otworzył drzwi, stojąc bokiem do gabinetu. W jednej chwili myślałam, że zostałam przyłapana, ale w tym czasie rozmawiał z sekretarką. Wykorzystałam okazję i schowałam się za zasłoną przy oknie. Stałam prosto, nawet nie drgnęłam. Mimo stresu starałam się, żeby klatka unosiła się i opadała bardzo powoli.

- Rozumiem dyrektorze. – Odezwała się sekretarka, a zaraz potem słychać było tylko jej obcasy, z każdym krokom coraz mniej słyszane.

Na szybko starałam się wymyślić powód, dla którego się tu zakradłam, jeśli Adler mnie znajdzie. Żaden nie być dość wiarygodny. Do cholery, jak można wyjaśnić wkradnięcie się do gabinetu?! Teraz mogę jedynie liczyć na odrobinę szczęścia.
Poczułam dziwne uczucie na przedramieniu, jakby coś po mnie łaziło. Z całych sił musiałam powstrzymać się od gwałtownych ruchów na widok pająka. Nienawidziłam tych stworzeń, wywoływały u mnie odrazę. Pajączek szedł wzdłuż mojej ręki i nawet się nie zatrzymała, gdy poruszyłam delikatnie łokciem. Miałam ochotę go zwalić bądź pacnąć dłonią. Te jego kończyny... Fuj!

Usłyszałam odgłos odsuwanego krzesła i szuflad. Raczej nie zostawiłam po sobie bałaganu, wszystko pozostawiłam na swoim miejscu. Poczekałam jeszcze kilka minut w milczeniu, aż nareszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. W końcu. W życiu się nie cieszyłam tak bardzo, na dźwięk kończący lekcje, a w mojej obecnej sytuacji ukrywanie.

Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami byłam pewna, że Adler wyszedł, a ja na reszcie wyszłam za zasłony i strząsnęłam z siebie pająka.
Mój brat powinien częściej sprzątać, jeśli nie chcę mieć małych, nieoczekiwanych pajęczaków w gabinecie. Ostatni raz wchodzę, za tą zasłonę. Nadal czuję na sobie wstręt, szarpnęłam za klamkę i omal nie uderzyłam czołem o drzwi. Okazały się zamknięte.
Pchałam ze wszystkich sił, drapiąc paznokciami wzdłuż krawędzi, ale nie drgnęły nawet o milimetr. Odetchnęłam głęboko, zachowując resztki spokoju. Wyjęłam telefon z kieszeni wybierając numer do Killiana. Odczekałam chwilę, ale nie odebrał, podobnie jak Heyden. Z nerwowo zaczęłam stukać palcami o drzwi, pokładając całą nadzieję w Colinie. Jedynie on mi został.

- Helo? – Odezwał się.

Dzięki Bogu, chociaż jeden raczył odebrać.

- Colin, przyjdź najszybciej jak możesz, pod gabinet dyrektora. – Powiedziałam szybkim, błagalnym tonem.

- Meyer? Skąd masz mój numer? – Zapytał zdziwiony.

- Od Killiana, ale to teraz nie jest ważne. Po prostu chodź. – Byłam coraz bardziej zdenerwowana, chodząc wokół pomieszczenia. Trzymałam w prawej dłoni telefon i uderzałam go o lewą.

Szybciej, szybciej...
Odczekałam kilka sekund, aż ktoś z drugiej strony zaczął pociągać za klamkę. Ustałam w miejscu.

- Lysa? – zapytał Colin.

- Tutaj! – Uderzyłam otwartą dłonią w drzwi.

- Czemu jesteś w gabinecie dyrektora? Jeśli coś chciałaś, to teraz otwieraj.

- Nie mogę. Zamknął mnie. – Uderzyłam raz jeszcze.

- Co? – Roześmiał się.

- To wcale nie jest śmieszne! – Zdenerwowałam się. W każdej chwili Adler może wrócić. – Otwórz drzwi!

- Jak? Mam je wyważyć? Za Chiny tego nie zrobię.

- Nie wyważyć... Otworzyć, ale bez uszkodzeń. Nigdy się nie włamywałeś? – Rozejrzałam się po gabinecie.

Podeszłam do biurka i po kolei otwierałam szuflady w poszukiwaniu czegoś małego z ostrym zakończeniem. W trzech pierwszych szufladach niczego nie znalazłam, ale po otwarciu kolejnej moją uwagę przykuł mały, srebrny przedmiot.

- Wyglądam Ci na włamywacza?

- Trochę. – Odgięłam spinacz. – Spróbuj tym. – Położyłam spinacz na podłodze i kopnęłam w niego, żeby przeleciał przez małą szparę pomiędzy podłogą a drzwiami.

- Serio? – Zapytał niepewnie.

- Tak serio, chyba że masz lepszy pomysł.

- Spróbować nie zaszkodzi, chociaż nie lepiej zawołać Adlera? – Słyszałam, jak majsterkuje przy drzwiach. – Ma klucze.

- Ani się waż! – Krzyknęłam.

Czas, w którym Colin pracował nad wydostaniem mnie, ciągnął się w nieskończoność. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam na zimną podłogę, obejmując kolana rękoma. W myślach liczyłam tykanie zegara. Zadzwonił dzwonek, a chłopakowi nadal nie udało się mnie wypuścić. Żałowałam, że w ogóle weszłam do gabinetu. Teraz będę musiała się tłumaczyć, a żadne kłamstwo nie było dość wiarygodne, żeby Adler w nie uwierzył. Jakby tego było mało przygnębiał mnie fakt, że nie udało mi się znaleźć dowodów, które wskazywałyby nieczyste zagrania dyrektora. Zamknęłam powieki, wsłuchując się w zamek, po którym jeździł spinacz, aż nagle... Nie wierzę. Udało się! Zamek puścił, a drzwi stanęły otworem.

- Powiesz mi, co tam robiłaś? – Dumny z siebie, stał przy futrynie, bawiąc się spinaczem.

- Nie pytaj. – Wyszłam z widoczną ulgą na twarzy. – Skoro jesteś taki dobry w otwieraniu, to zajmij się ponownym zamknięciem. – Poklepałam go po ramieniu i ruszyłam na schody.

- Co ty kombinujesz?

.....

Podałam nauczycielce pracę, którą miałam jej donieść na lekcji.
Kobieta zmierzyła mnie ostrym wzrokiem, po czym otworzyła zeszyt, przekładając jedną kartę mojego zeszytu, za drugą.

- Dlaczego nie dałaś mi pracy, w trakcie lekcji? Najwidoczniej źle zrobiłam, wypuszczając cię w trakcie ważnego tematu zajęć. Mogłam od razy wpisać ci jedynkę. – Usiadła na krześle przed biurkiem, kładąc przed sobą mój zeszyt.

- Bardzo Przepraszam, ale kiedy wracałam na zajęcia zatrzymała mnie pani Valdes. Poprosiła mnie, żebym jej coś przyniosła. – Skłamałam, ale powiedzenie prawdy postawiłoby mnie w niekorzystnej sytuacji.

Splotłam ręce za plecami, czekając, że nauczycielka wyprosi mnie z sali. Sądząc po jej minie, nasuwało jej się jeszcze jedno pytanie, a może i więcej.

- Co było tak ważnego, że zajęło Ci to całą lekcje?

Nie zastanawiałam się nad wytłumaczeniem, tylko powiedziałam pierwszą myśl, co przychodziła mi do głowy.

- Niosła jakieś szklane buteleczki i bała się, że mogą się potłuc, dlatego poprosiła mnie, żebym kilka od niej wzięła i zaniósł do sali od chemii. Nie wiem, co było w środku, nie pytałam.

Jeśli Nauczycielka się dwie, że każde moje słowo było kłamstwem, będę miała przerąbane.

- No dobrze. Skoro pani Valdes, cię poprosił, nie grzecznie było odmówić. – Pokiwała głową.

- Właśnie.

- Sprawdzę twoją pracę, a na następnej lekcji powiem Ci ocenę. – Przekręciła się na krześle.

Milczałam.

- Możesz odejść.

- Do widzenia. – Posłałam jej sztywny uśmiech.

Nauczycielka odprowadziła mnie wzrokiem do końca sali.

Continue Reading

You'll Also Like

225K 9.1K 28
Shosuke, to delikatny, chorujący na astmę*** 18-latek. Gdy wraca ze szkoły, zostaje porwany, a następnie sprzedany. Gdy jedzie do nowego właściciela...
21.8K 683 31
17-nastoletnia Olivia, w końcu uwalnia się od ojca i zaznaje spokoju. Przeprowadza się brata mieszkającego na drugiej stronie kontynentu. Jednak spok...
121K 4.3K 47
Życie w Brighton School, szkole dla bogatych i rozpuszczonych dzieciaków, dla których każdy dzień to pokaz mody i luksusowych przyjemności. Valentine...
101K 7.2K 23
Wszystko wokół się zmienia, my również a nasze poglądy rzadko pozostają takie same. Jeśli z początku trudno nam w coś uwierzyć , oznacza to że do gł...