Wasza Wysokość /Edmund Pevens...

By Onryo0

87.2K 2.8K 2.4K

W chwili gdy po raz pierwszy ją ujrzałem chciałem zasypać ją pytaniami by jak najszybciej poznać. Gdy po raz... More

PROLOG
Rozdział 1 "Gdzie on się na Aslana podziewa?"
Rozdział 2 "Droga przez las"
Rozdział 3 "Lubi się rządzić"
Rozdział 5 "Bursztyny"
Rozdział 6 "Mój nieskończony smutek"
Rozdział 7 "Nie zepsuj sobie fryzury"
Rozdział 8 "Do samych gwiazd"
Rozdział 9 "Królowe na tronie"
Rozdział 10 "Kontrola"
Rozdział 11 "Plan"
Rozdział 12 "Nadzieja to za mało"
Rozdział 13 "Mimo wszystko, ale jednak nie"
Rozdział 14 "Przyśpieszyć czas"
Rozdział 15 "Strach"
Rozdział 16 "Ogień i woda, lód"
Rozdział 17 "Zimny wiatr"
Rozdział 18 "Prosta śmierć"
Rozdział 19 "Przyszła Królowa"
Rozdział 20 "Szczera Przyjaźń "
Rozdział 21 "Idealna Księżniczka"
Rozdział 22 "Noc jeszcze młoda"
Rozdział 23 "Ostateczne Pożegnanie"
Rozdział 24 "Legenda"
Rozdział 25 "Skutki Tęsknoty"
Rozdział 26 "Pogrzebane Marzenia"
Rozdział 27 "Wyceniona Wolność"
Rozdział 28 "Armia Aslana"
Rozdział 29 "Zakochani"
Rozdział 30 "Niepewności"
Rozdział 31 "Silne Uczucia"
Rozdział 32 "Morderca Przyjaciela"
Rozdział 33 "Utracone zaufanie"
Rozdział 34 "Rozmowa"
Rozdział 35 "Zaklęcia"
Rozdział 36 "Przeznaczenie"
Rozdział 37 "Bezwzględny Żywioł"
Rozdział 38 "Błyszczące tęczówki"
Rozdział 39 "Kolorowe Niebo"
Rozdział 40 "Pierwszy Raz"
Rozdział 41 "Tajemnice Złota"
Rozdział 42 "Niebezpieczna Szczerość"
Rozdział 43 "Ramandu Wyspą Wyznań"
Rozdział 44 "Dwa Statki"
Rozdział 45 "Mrok Naszych Serc"
Rozdział 46 "Król i Jego Królowa"
Rozdział 47 "Najboleśniejsze co przeżyłam"

Rozdział 4 "Atak"

2.4K 69 42
By Onryo0

POV. SOPHIA

Do naszego ataku na twierdzę Miraza została niecała godzina. Wszyscy chodzili jacyś poddenerwowani, poprawiali zbroje i ostrzyli miecze. Ja byłam tak zwaną Oazą Spokoju w tym tłumie nerwów. Ubrałam pełną zbroje oprócz hełmu. Nigdy go nie noszę. Wzięłam do ręki dwa miecze i zawiesiłam je przy pasie. Byłam gotowa.

Podczas mniejszej narady ustaliliśmy,że ja i Król Sprawiedliwy polecimy na gryfie by dać naszym oddziałom znak. Król Piotr, Kaspian i Królowa Zuzanna mieli również lecieć na tych fascynujących stworzeniach podobnie jak dowódcy poszczególnych oddziałów oprócz Filiasa i Gromojara którzy kierowali tymi co mają ukrywać się w lesie do czasu aż brama zostanie otwarta by mogli wbiec i nam pomóc.

Postanowiłam wyjść już z kopca i na polanie poszukać któregoś z władców by omówić ostatnie szczegóły. Niemal od razu natknęłam się na Króla Wielkiego.

-Słuchaj, idź do Edmunda i przygotujcie się, przypominam,że lecicie jako pierwsi.- powiedział nerwowo poprawiając pas.

-Dobrze. Niech wasza wysokość powie gryfom by się szykowały i znajdzie takiego co uniesie naszą dwójkę. - odpowiedziałam.

-O kwestię ciężaru się akurat nie martwię.- zmierzył mnie wzrokiem na co się zaśmiałam i ukłoniłam odchodząc. Kiedy szukałam Sprawiedliwego wiele stworzeń które zostawały w kopcu podchodziły do mnie życząc powodzenia. Wśród nich była sama Królowa Łucja. Do wyjazdu, a w moim przypadku wylotu pozostało dwadzieścia minut. Nagle zauważyłam tak dobrze znaną i uwielbianą przeze mnie postać. Mimo mroku i ciemności jakie panowały poznałabym go wszędzie.

-Filias- objęłam przyjaciela, a on odwzajemnił uścisk. Czułam się przy tym centaurze taka maleńka.

-Obiecaj,że będziesz na siebie uważać.- powiedział ciepło patrząc mi w oczy.  Czy ja mam mu to przyrzec?

-Tylko jeśli obiecasz mi to samo.- rzekłam i oboje się uśmiechnęliśmy.

-Obiecuję.-pocałował mnie po przyjacielsku w czoło.

-Obiecuję.

-Hej, Sophie!- obróciłam się i ujrzałam wysokiego bruneta o czekoladowych z lekkim odcieniem złota, tak niezauważalnym,że tylko ja go chyba dostrzegam. W skrócie stał za mną mój król. Przytuliłam Filiasa mam nadzieje,że nie po raz ostatni, a on ruszył w swoja stronę.

-Jesteś gotowa?- zapytał gdy podszedł do nas jakiś gryf.

-Jak zawsze.- moja szybka reakcja miała pokazać,że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

-Ej, wszystko będzie dobrze.- on jednak najwidoczniej wyczuł mój przecież tak dobrze ukryty lęk.

-Mam taką nadzieję, wasza wysokość.-zmarszczył brwi.

-Przecież prosiłem byś zwracała się do mnie po imieniu.- złapał mnie za rękę patrząc głęboko w oczy. Poddałam się chwili. Gapiłam się jak głupia w hipnotyzujące oczy króla które pochłaniały mnie całą . Wierciły dziurę w moich czarnych tęczówkach. Przybliżył się do mnie tak,że nasze twarze dzieliły centymetry i wtedy.... poczułam coś dziwnego.Coś jakby rozpychało się u mnie w środku, tylko co to jest i co do cholery we mnie robi?! Spuściłam wzrok i wyrwałam królowi moja dłoń.

-Najwyraźniej cię nie posłuchałam.

POV. EDMUND

Lecieliśmy trzymani przez gryfa... Ja i Sophia przytuleni do siebie gdy wielkie łapy stworzenia trzymały nas za boki. Dziewczyna cały czas unikała mojego wzroku i wyrywała mi się gdy próbowałem ją objąć, omal przy tym nie spadając. W końcu dostrzegliśmy zamek. Popatrzyłem na nią, a ona na moment spojrzała też na mnie i wyszeptała:

-Lądujemy.- na tą komendę gryf wylądował na dachu pobliskiej wieży sprytnie unikając wzroku strażników. Jednak jeden z wartowników stał na owej wieży nieświadomy,że jesteśmy nad nim. Zaczął się rozglądać najwidoczniej słysząc jakiś szelest lub po prostu nasz przyśpieszony oddech. Generał wychyliła się gdy ustawił się do nas plecami i popatrzyła jednoznacznie na naszego towarzysza.  Ten odpowiedział jej skinieniem głowy i w kompletnej ciszy złapał odwróconego Telmara wpierw zasłaniając mu łapą usta, a następnie gdzieś z nim poleciał. Nasz dwójka zeskoczyła z dachu i podeszła do krawędzi. Sophia oparła się o kamienną balustradę i zaczęła wypatrywać naszych. Ja chwyciłem moja latarkę którą miałem dawać sygnały.

-Daj naszym znak.-jej ciepły szept brzmiał  moich uszach jak anielki głos. Ale teraz nie o tym... Przytaknąłem i zaświeciłem latarką trzy długie razy. Po chwili ujrzeliśmy na niebie dziesięć stworzeń, a każde trzymało kogoś w łapach. Wszystko szło po naszej myśli. Zacząłem znowu świecić by wiedzieli gdzie mają lecieć, a inni wiedzieli,że mają się przygotowywać. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach.

-Niech wasza wysokość nie przerywa.- wyciągnęłam z pochwy jeden z mieczy i ruszyła w stronę wejścia na wieżę. Zauważyłem jak książę ląduje z jednym z gryfów na wieży i walczy z wartownikiem. Bałem się o Piotra i Zuzę, no dobra o Kaspiana też. Usłyszałem odgłosy jakie wydaje ostrze przy spotkaniu z innym. Po chwili ucichły, a ja obróciłem się i ujrzałem Sophie i telmara nabitego na jej miecz. Delikatnie go z niego zsunęła i uśmiechnęła się szeroko i zwycięsko.Zauważyłem Piotra walczącego z jakimś żołnierzem na pobliskiej wieży oraz Zuchona strzelającego do innych.  Schowałem latarkę mając nadzieję,że wszyscy są już na swoich pozycjach.

-Ja idę im pomóc.- powiedziała jasnowłosa i zanim zdążyłem zareagować wybiegła z wieży po schodach. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. Zrobi wszystko by wykonać zadanie.

POV. SOPHIA

Biegłam korytarzami tego cholernego zamku próbując ogarnąć ile razy już byłam w danym miejscu. Mimo,że byłam tu już po raz drugi to nadal jest to dla mnie istny labirynt komnat. Miałam wielką nadzieję,że wszystko idzie zgodnie z planem i Telmarowie nas nie odkryją (od autorki: To się zdziwisz) Nagle zobaczyłam znajomą postać pędzącą korytarzem.

-Kaspian?-podbiegłam do niego. Kiedy mnie zobaczył był najwyraźniej zmieszany jednak świetnie to maskował. - Co ty tu robisz? Nie powinieneś otwierać bramy?

-Sophie...-zaczął.

-No tłumacz się.

-Przepraszam, ale ja muszę poznać prawdę. - po tych słowach rzucił się biegiem w stronę jakiegoś korytarza. Nie czekając na nic pobiegłam za nim.

-Co? Jaką prawdę?

-Dowiedziałem się,że to Miraz zabił mi ojca.- z szoku jaki spowodowały jego słowa przestałam biec i stanęłam jak drzewo.

-Naprawdę poświęcasz cały nasz plan po to by załatwić swoje osobiste sprawy?- to jedyne co udało mi się powiedzieć w tej sytuacji.

-Przepraszam...- i straciłam go z oczu. Nie. Nie taki był plan. On miał otworzyć bramę razem z Piotrem Wielkim. Ja miałam pomóc Sprawiedliwemu, a następnie odszukać resztę królewskiego rodzeństwa w zamku i walczyć. Jak mógł? Czy naprawdę kolejny genialny atak na tą twierdzę musi skończyć się klapą. tyle,że ostatnim razem to było po prostu niepowodzenie, a tym razem to wina. Mam jedynie nadzieję,że tym razem nie będę miała okropnego przeżycia i poczucie winy które zostanie już ze mną na zawsze. A przynajmniej dopóki Miraz nie umrze.

Tłumiąc łzy rzuciłam się korytarzem w przeciwną stronę.

 Natknęłam się na żołnierza i z całą tą furią jaka we mnie się rodziła pociachałam go mieczami. Skoro i tak być może to wszystko niedługo się skończy... To po co się ograniczać?

-Sophie?- usłyszałam za sobą damski głos.

-Wasze wysokości.-skłoniłam się krótko przed Królem Piotrem i Królową Zuzanną. Obydwoje trzymali broń w gotowości.

-Widziałaś Kaspiana? Nie ma go przy bramie.- król wyglądał na bardzo zdenerwowanego. To ciekawe w jakim będzie nastroju gdy mu powiem gdzie jest książę\

-On... Pobiegł do Miraza. Mówił,że musi poznać prawdę.

-Zabiję go.-warknął król i wszyscy troje pobiegliśmy w kierunku gdzie jeszcze przed chwilą zmierzał Kaspian. Kiedy tak sobie biegliśmy korytarzem ujrzeliśmy do połowy otwarte drzwi do komnaty z której dochodziły odgłosy napinanej kuszy. Podeszliśmy bliżej.

-Odłóż miecz Kaspianie, nie zmuszaj mnie do tego.- te słowa wypowiedziane najprawdopodobniej przed kobietę wystarczyły byśmy ruszyli do akcji. Pierwsza do pokoju wbiegła Zuzanna Łagodna celując łukiem w jakąś babę leżącą na łóżku.

-A ty nie zmuszaj mnie!- krzyknęła, a ja rozejrzałam się po komnacie. Kaspian stał z mieczem skierowanym w stronę gardła Miraza.

-A zapukać to niełaska?-warknął zirytowany przywódca Telmarów zupełnie nie przejmując się swoim położeniem.

-Ty zwariowałeś?! Miałeś iść otworzyć wrota.- powiedział do księcia wściekły Król Piotr.

- Dobrze wiesz,że nie taki był plan.- zawtórowałam jego królewskiej mości patrząc z wyrzutem na księcia. Na moje słowa jego wuj który chyba nie zauważył wcześniej mojej obecności pobladł śmiertelnie i zaczął wpatrywać się we mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Przeszłość się kłania.

-Ottis?-wydukał.

-A kto inny przybyłby drugi raz do tego cholernego zamku by wreszcie po tylu latach uwolnić Narnie od Telmarów.-warknęłam bawiąc się przy okazji naprawdę świetnie. Moi towarzysze nie mieli pojęcia o co chodzi, ale to chyba nawet lepiej. Kiedyś im powiem. Nie doszyły król najwyraźniej się opanował i ukrył swoje przerażenie związane z moja osobą.

-Musisz się zdecydować żono.- super wrąbaliśmy się w sam środek kłótni małżeńskiej.- Czy nasz syn ma żyć jak król, czy jak Kaspian.- dodał widząc,że kobieta się waha.- Bez ojca!- w tym momencie ciotka Kaspiana i Królowa Zuzanna wypuściły strzały. ta pierwsza chybiła, druga już nie. Miraz wybiegł z komnaty za nim władcy i książę. Ja wiedząc, że trzeba pomóc naszym w zamku i,że ta trójka sobie poradzi wyskoczyłam przez otwarte okno. 

Wylądowałam na kamiennych schodach. Spoglądając w górę stwierdziłam,że zeskoczyłam z co najmniej pięciu metrów, ale nieważne. Wzięłam do ręki oba miecze i pognałam schodami na jakąś wieżę. Tam zastałam Króla Edmunda.

-Sophia?- mój widok tak go zaskoczył,że otworzył usta i nie umiał ich zamknąć przez dłuższy moment. W tym samym momencie usłyszeliśmy dzwony Telmarczyków... Biły na alarm.         Skoro i tak nas odkryli to trzeba walczyć. Bez zastanowienia wyskoczyłam z tej niziutkiej wieży czy co to w sumie było. Wylądowałam na równe nogi na jakimś kamiennym podwyższeniu i zaatakowałam pierwszego lepszego wartownika. Skoro zauważyli nas tak szybko jeszcze przed otwarciem bramy to koniecznie musimy się wycofać. Sprawiedliwy wyskoczył za mną i rzucił się z bronią na innego żołnierza który przyszedł koledze na pomoc. Obydwoje szybko ich załatwiliśmy . Widziałam,że wrogowie zaczynają się zbierać i w większości są gotowi do walki. Nagle nadbiegli inni strażnicy i w walce straciłam jego wysokość z oczu. Usłyszałam głos Piotra:

-Edek, daj naszym znak!

-Jasne, nie ma sprawy.- krzyknął do niego drugi król. Jego głos dobiegał z drugiej strony wieży, tak więc był niedaleko. Nie żebym się nim interesowała, po prostu jako narnijski rycerz moim obowiązkiem jest ochrona rodziny królewskiej. Szybkim ruchem zepchnęłam mojego przeciwnika z wieży i obiegłam ją dookoła. Natrafiłam na Sprawiedliwego który właśnie dawał strażnikowi "z główki", a ten stanął do mnie plecami więc odruchowo rozcięłam go mieczem na pół.

-Nie chce działać.-poskarżył się pokazując,że jego dziwny przedmiot którym miał dawać sygnały się popsuł.

-I co ja mam z tym zrobić?- zirytowałam się.- Pierwszy raz widzę coś takiego na oczy!- dodałam i dopiero po chwili dotarło do mnie jak ja się odzywał do swojego władcy. To coś zwanego latarką jednak w dalszym ciągu nie chciało dawać światła. Osobiście preferuje sygnały dymne.

Edmund to znaczy król nakazał mi iść pomóc Piotrowi Wielkiemu który najwyraźniej nie radził sobie z otwieraniem bramy. Tylko po cholerę on ją otwiera. Telmarowie nas odkryli! To koniec!

Jednak posłusznie do niego podbiegłam i gdy tylko ujrzałam jego walkę z brama krzyknęłam:

-Wasza wysokość, trzeba odwołać atak puki jeszcze można!- w tym samym momencie nadbiegli Kaspian i Królowa Łagodna.

-Nie! Może się jeszcze udać, pomóżcie mi.- wywróciłam oczami i westchnęłam. Ja wiem,że to król, ale królowie czasem mają naprawdę głupie pomysły. Jednak ja tu nie mam nic do gadania. Mimo,że jestem generałem to on jest królem i muszę go bezwarunkowo słuchać.  Razem z pozostałą dwójką pomogliśmy mu w otwieraniu tej upartej bramy. Ze wszystkich stron zaczęli nadbiegać Telmarowie. A co jeśli nam się nie uda?

Mimo,że w to w tej chwili nie wierzyłam, to brama zaczęła się otwierać , a tym samym most zwodzony pozwolił naszym towarzyszom do nas dołączyć.

Na dziedziniec wbiegł Filias  i reszta rycerzy. Hmm, latareczka zaczęła świecić.

-Za Narnie!- krzyknął Piotr Wielki i cała czwórką dobyliśmy broni. Ruszyłam z mieczami wysoko wyciągniętymi w górze na pierwszego śmiałka który odważył się mnie zaatakować. Był istnym olbrzymem w porównaniu do mnie. Tak oto rozpoczęła się bitwa na terytorium wroga.               Wiedziałam jedno... Robimy to dla Narni.

Po dłuższej walce pokonałam tego mutanta i ruszyłam na następnego żołnierza. W tej samej chwili jednak wróg ustawił łuczników na wieżach zamkowych. Jeśli czegoś nie zrobimy to ich strzały nas wszystkich pozabijają. Schowałam pośpiesznie miecze i wyrwałam kusze jakiemuś Telmarowi przy okazji nabijając go na wbitą w ziemię włócznie. Napięłam ją i wycelowałam strzałę w pierwszego lepszego łucznika. Upadł na ziemię. Kontem oka zauważyłam Edmunda Sprawiedliwego spychającego następnego z wieży. Pozostali łucznicy skierowali swe kusze ku niemu patrząc z wrogością. Aslanie...

Po chwili straciłam króla z pola widzenia i skupiłam się na walce. Zauważyłam Filiasa który odważnie cwałował wśród wrogów wywijając dwoma mieczami. Pożałowałam,że nie mam konia. Uświadamiając sobie,że jestem w samym środku bitwy i w każdym momencie mogę zginąć. Szybko wbiłam miecz w jakiegoś strażnika tym samym ratując życie faunowi którego ów telmar chciał zabić. Ten spojrzał na mnie z wdzięcznością i wrócił do walki. Zrobiłam to samo. Poczułam jak moje długie jasne włosy zasłaniają moją twarz przeciwnikom. To lepsze niż hełm.   Po pokonaniu jeszcze paru żołnierzy zauważyłam,że stoję przy stajni. Bez chwili namysłu do niej wbiegłam i pootwierałam najbliższe boksy. Tylko jak wejść na konia? Na końcu korytarza stały małe przesuwane schodki. Genialny wynalazek. Stały tuż przy przywiązanym do boksa  koniu. Nie wyglądał on jednak zwyczajnie. Był to bez dwóch zdań narnijski ogier możliwe,że złapany przez kłusowników. Poklepałam go po grzbiecie. Dostrzegłam w jego oczach pozwolenie na to bym go dosiadła.  Skłoniłam się przed nim lekko i nie wiem czy to możliwe, ale wydawało mi się,że odwzajemnił ukłon.

-Jak cię zwą?- zapytałam odwiązując go od boksu.

-Mam na imię Artur.- odpowiedział. Tak, to jest narnijski koń. I to jeden z nielicznych które jeszcze potrafią mówić. Szybki krokiem weszłam po schodkach i już bez większego problemu go dosiadłam. Starał się nawet współpracować.

-Odwrót!-usłyszałam krzyk Króla Piotra. - Odwrót! Wszyscy do bramy!- popędziłam konia i po chwili znalazłam się na dziedzińcu. Do bramy było jednak daleko. Zanim się do niej skierowałam zaczęłam rozglądać się za kimś kto może potrzebować podwózki. Jednak wszyscy już biegli do bramy lub byli zajęci walką. Moje oczy nagle wypatrzyły inne piękne bursztynowe tęczówki wśród tej ciemności. Mój przyjaciel właśnie zakończył walkę z jakimś Telmarem, a gdy mnie ujrzał natychmiast do mnie podbiegł.

-Sophio! Słyszałaś rozkaz, wycofujemy się.- krzyknął Filias i razem pognaliśmy przez dziedziniec. Złapałam wodze jedna ręką, a druga wyciągnęłam miecz by dalej móc walczyć tyle,że konno w czym byłam zdecydowanie lepsza.

-Już niedaleko.-popatrzyłam na przyjaciela, a on posłał mi zaniepokojone spojrzenie.

-Jakbyśmy się już nie spotkali to wiedz,że zaszczytem była walka u twojego boku Sophio Ottis, cieszę się,że mogę nazwać cię przyjaciółka.- mówiąc to nie przerywał galopu.

-Ej, wyjdziemy z tego razem. Pamiętasz? Jesteś na mnie skazany do końca.- zaśmiałam się nerwowo popędzając rumaka. W tle wciąż słyszałam krzyki króla, a wszyscy kierowali się do bramy która podtrzymywał dzielny mionotaur.

-Do końca.-powtórzył Fil i skupił się na biegu. Wiedziałam,że bez niego nie śmiałabym wracać, bo to on pomógł mi w tym zadaniu. To on był dla mnie wsparciem w każdej chwili. To on ocierał moje łzy. To on był moim przyjacielem przez ponad 1300 lat.

-Szybciej!-słyszałam jak krzyczał do nas Kaspian. On razem z Piotrem Wielkim i Zuzanna Łagodną stali już za bramą patrząc na to wszystko z niemałym przerażeniem. Łucznicy Miraza zaczęli strzelać trafiając naszych i swoich.
Ja nadal pędziłam z Filiasem, a oboje walczyliśmy o życie.

I nagle wydarzyło się coś strasznego...













Continue Reading

You'll Also Like

39K 2.9K 61
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...
429K 19.9K 198
To jest opowieść o. pewnej dziewczynie z białymi włosami i fioletowe oczy to Leslie Sperado. I mieszka z rodziną Sperado,którzy mają posiadającą taje...
1M 36.1K 49
- Ty.. ty.. - nie skończyłam, zaczęłam jak najszybciej potrafię biec do drzwi. Chciałam uciec, najdalej jak tylko się da. Gdy już trzymałam zimną kla...
1.8K 155 10
Lloyd po starciu z Rasem, jego armią i jednym członkiem Zakazanej Piątki Lloyd miewa problemy z jego psychiką, lecz największym problemem byli nowi m...