Akademia nadprzyrodzonych

By octavia1505

76.5K 4K 417

Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzi... More

Tajemnica
Pożegnanie.
Niespodziewanie
Pomoc
Początek
"Zostajesz"
Oprowadzanie
Niechciana
Łowca
Sparing
Lacrosse
Biblioteka
Atak
Lekcja
Adler
Niebezpieczeństwo
Walka
Zniknięcie Jennifer
Poszukiwania
Trup
Pierwsze Uczucia
Prezent
Druga Twarz
Nietypowy Sparing
Ucieczka
Wyjątkowa
Rozmowa
Życie Za Pieniądze
"kłamiesz"
Niespodziewane Spotkanie
Przeszukanie
Tristan
Wycieczka
Wina Starszego Brata
Tylko Jak Masz Dowody
Kaplica
Przemiana W Zwierze
Wyklęci
Druga Twarz 1
Druga Twarz 2
Rodzinna Historia
Droga Jak Z Horroru
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 1
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 2
Zniknięcie
Odwiedziny
Uprowadzenie
Wyjaśnienia
Pierwsze Wrażenie
Bitwa
Upadek Z Dachu
Epilog
Zapowiedź

Krew Lecząca Rany

1.3K 74 3
By octavia1505

W ostatniej sekundzie ktoś złapał chłopaka w pasie i rzucił go na matę. Zakryłam ręką usta. Palce natychmiast pokryło coś lepkiego i ciepłego. Smakowało jak krew. Z wahaniem przeciągnęłam językiem w środku ust, sprawdzając, czy nie straciłam żadnego zęba. Kiedy zorientowałam się, że nadal mam ich cały zestaw, wstałam z maty. Byłam wściekła, odczuwając chęć wydrapania chłopakowi oczy. Miałam już kilka walk z uczniami, ale jeszcze nikt nie chciał mnie wbić butem w ziemię. Podniosłam się, ale nie zrobiłam kroku, a szok niemal posłał mnie na kolana. Antonim zajmował się kto inny. Z początku sądziłam, że ten kto odciągnął chłopaka był trener, ale byłam w błędzie widząc wściekłego Killiana. Miał napięte mięśnie ramion, a na jego widok Antoni pobladł. Ból stopniowo ustawał, a nauczyciel podszedł do mnie pytając jak się czuję. „ A jak myślisz?! Jesteś trenerem, a gdyby nie twój uczeń byłoby ze mną źle” chciałam odpowiedzieć, ale powstrzymałam się i tylko machnęłam na niego. Zauroczona dziwnym połączeniem wdzięku i brutalności, przyglądałam się jak kapitan pociągnął Antoniego z maty za kołnierzyk koszuli. Killian rzucił nim, jak odrażającym przedmiotem o ziemię. Spadł na tyłek, ale szybko się podniósł, gdy mój przyjaciel chwycił go za gardło. Ich twarze dzielił zalewie centymetr. Nigdy nie widziałam Killiana tak wkurzonego. Nawet nauczyciel, który chciał interweniować, pod spojrzeniem Killiana skamieniał. W prawej dłoni ściskał mój wisiorek, a ja obawiałam się, że pod wpływem gniewu może go zniszczyć. Było to bardzo prawdopodobne, zwłaszcza jak jego palce pobladły.

- Nie tak ćwiczy się z partnerem. – Wycedził zimnym, cichym głosem. – I jestem pewien, że instruktor lepiej cię uczył. – Spojrzał gniewnie na trenera.

Oczy chłopaka zrobiły się niewyobrażalnie duże. Stał na koniuszkach palców, jego ręce wisiały po bokach. Dopiero jak postawiłam kilka kroków w ich stronę zobaczyłam, że krwawi mu nos i to gorzej niż moja warga. Ktoś go uderzył i to zapewne był Killian, w chwili, gdy odepchnął go ode mnie.

Puścił Antoniego, który upadł na kolana i złapał się za twarz. Killian odwrócił się i szybko ocenił wzrokiem moje ciało. Zwrócił się następnie do trenera mówić za cicho i szybko, bym ja czy klasa to usłyszała.

Zanim zorientowałam co się dzieje, Killian przemierzył matę i złapał mnie za rękę. Nie odzywaliśmy się, gdy wyprowadził mnie z sali.

- Moje rzeczy. – Zaprotestowałam.

- Wrócisz po nie później.

Na korytarzu złapał mnie za ramiona i obrócił. Jego bursztynowe oczy z ciemną obwódką stały się złociste, gdy wzrokiem opadły do mojej wargi.

- Instruktor nie powinien pozwolić, żeby zabrnęło to tak daleko.

- Tak, ale to Antonii przesadził.

Zaklął.
Chciałam coś powiedzieć. Podziękować mu za uratowanie mojej buźki, ale przez silne emocje widoczne na jego przystojnej twarzy, zgadywałam, że niezbyt by to docenił. Był wściekły. Jako jedyny rzucił mi się na pomoc, kiedy reszta klasy przyglądała się dalszym wydarzeniom.

- Co za idiota z tego Antoniego. – Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego dłoni palcami. Killian od razu oddał mi mój wisiorek, który schowałam w kieszeni spodni.

Omiotłam wzrokiem jego twarz. Serce zabiło mi szybciej, kiedy zdałam sobie sprawę jak martwił się o mnie. Może i był moim ochroniarzem, ale na zajęciach odpowiedzialność za mnie ponosił nauczycieli, na co w przypadku trenera nie mogłam liczyć. Wysoki facet na dodatek napakowany jak po sterydach, a nie daje sobie rady z rozdzieleniem uczniów. Mogę polegać tylko na Killianie. Nagle, nawet jeśli bolały mnie usta, chciałam go dotknąć.

Położył dłoń na moich łopatkach i skierował do małego gabinetu medycznego. Miałam ochotę dotknąć wargi, aby sprawdzić jak było źle. Tak właściwie potrzebowałam lusterka, bo nie czułam, żeby rana się goiła.

- Na stół.

Spełniłam polecenie.

- Dlaczego się nie goi? – Zapytałam Killiana.

- Nie wiem. Powinnaś już wyzdrowieć.

Lekarka wzięła butelkę z czymś niebieskim i kilka wacików.

- Kiedy walczyłam poczułam coś dziwnego. Na początek napływ siły, który złagodził ból głowy, ale trwało tak tylko kilka sekund. – Powiedziałam leżąc sztywno, kiedy lekarka zbliżała do moich warg nasączony niebieskim płynem wacik.

- Teraz nic nie mów. – Powiedziała kobieta. – Powstrzymaj się również od mówienia, póki nie przekonam się, że warga nie jest uszkodzona w środku.

- Jeśli zostanie blizna, poważnie się wkurzę.

- Przestań mówić – Polecił Killian, opierając się o ścianę. Lekarka uśmiechnęła się do niego, co spowodowało u mnie zazdrość. Nie wyglądała wcale staro. Była ładną, zadbaną kobietą ze śnieżnobiałą cerą, blond włosami upiętymi w kok i okularami. Postukałam palcem wzdłuż ciała o stół, żeby z powrotem zwrócić jej uwagę. Udało się.

Boże! Do czego to doszło, żebym była zazdrosna o chłopaka.

- Może zapiec. – Położyła wacik do mojej wargi. Zapiekło? Nie, cholernie paliło. Niemal zeskoczyłam ze stołu.

Tęskniłam, za szybkim uzdrawianiem dzięki wampirzej krwi.

- To środek odkażający. – Powiedziała patrząc współczująco. – Musimy dopilnować, by nie wdała się żadna infekcja.

Pieczenie? Jakoś się z nim uporam. Lekarka potrzebowała kilku minut, aby oczyścić ranę. Czekałam niecierpliwie na diagnozę.

- Skoro się teraz nie goi... – Patrzyła uważnie. – To warga będzie opuchnięta i obolała. – Odchyliłam moją głowę i delikatnie jej dotknęła. – Postaram się ci ją zaszyć, ale ostrzegłam, że jeszcze nigdy tego nie robiła.

- Przecież jest pani lekarzem. – Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Tak, jestem, ale nie ludzi.

- To ja podziękuję. – Chciałam wstać, ale złapała mnie za ramiona i mocno przycisnęła z powrotem do stołu.

Do kitu z wargą, teraz przez kobietę boli mnie tył głowy. Do delikatnych to ona nie należy.

Nie stawiałam oporu, tylko skrzywiłam się, gdy nacisnęła dolną wargę. Nie okazuj bólu. Nie okazuj bólu. Nie okazuj bólu...
Lekarka zanurzyła palce w brązowym słoiczku i ścisnęła razem skórę. Pisnęłam, gdy pieczenie rozeszło się spod wargi na całą moją twarz.

Killian ruszył do przodu, ale zatrzymał się, najwyraźniej uświadomiwszy sobie, że nie mógł nic zrobić. Opuścił ręce do boków i popatrzył mi współczująco w oczy.

- Jeszcze troszkę – Powiedziała kojąco kobieta – i zaraz będzie po wszystkim.

Ponownie ścisnęła skórę. Tym razem nie wydałam dźwięku, ale zamknęłam mocno oczy, poczułam jak zbierają mi się pod nimi łzy. Nastrój poprawiłby mi tylko widok Antonii z obitą twarzą.
Lekarka podeszła do szafek. Wróciła z mokrym gazikiem i zaczęła ścierać krew.

- Następnym razem, gdy będziesz ją trenował, musisz bardziej uważać. Jest młoda i piękna, więc szkoda jak zniszczy to blizna.

- Ale... – Spojrzałam na Killiana, żeby wyjaśnić, że nie ma z tym nic wspólnego.

- Tak, proszę Pani. – Przerwał mi i posłał srogie spojrzenie. Zapatrzyłam się na niego.

Lekarka westchnęła, ponownie kręcąc głową.

- Masz jeszcze jakiś obrażenia?

- Nooo chyba, nie. – Mruknęłam.

- Tak. – powiedział Killian. – Proszę sprawdzić jej lewy bok.

- Nie jest tak źle... – Urwałam, gdy lekarka pociągnęła za brzeg mojej koszulki.
Przyciągnęła palce do moich żeber i powiodła nimi po całym boku.

- Nic nie jest złamane, ale to... – Zmarszczyła brwi i przysunęła się. Odetchnęłam mocno, puściła moją koszulę i spojrzała na Killiana. Wydawało się, że potrzebowała chwili, aby wziąć się w garść. – Żebra nie są połamane, ale obite. Przez kilka dni nie powinnaś się wysilać. Musisz też ograniczyć mówienie, póki szwy nie zostaną zdjęte.

Killian wyglądał, jakby zamierzał się roześmiać na ostatnie zlecenie. Kiedy przytaknęłam, lekarka pospiesznie wyszła z pomieszczenia.

- Dlaczego pozwoliłeś, by uważała, że ty to zrobiłeś?

- A ty nie powinnaś ograniczać mówienia? – Uniósł brwi, przypominając.

Przewróciłam oczami.

- Czyżby zatrzymanie gojenia się rany było spowodowane tym uczuciem, które miałam na sparingu? – Spojrzałam na koniuszki palców. Nic. Żadnego śladu.

- A co wtedy czułaś? – Podszedł i oparł się o blat stołu medycznego.

- Coś... – Zbierałam myśli. – Ciężko to wyjaśnić, ale poczułam się silna.

- Silna? – Powtórzył.

- Tak, ale to nie wszystko. Towarzyszyło mi jeszcze jedno uczucie, które poczułam najpierw w palcach, a później w całej dłoni. To dlatego tak łatwo powaliła na matę Antoniego.

- Teraz to rozumiem... – Przeciągnął, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

- Bardzo śmieszne. – Zaczęłam się uśmiechać, ale szybko przypomniałam sobie, aby tego nie robić.

- A tak poważnie, to nie jest normalne. – Spoważniał. – Powinnaś już dojść do siebie. To się tyczy też bóli głowy.

- Killianie, nic na to nie poradzę. Nie życzę, sobie przecież tego.

- Wiem. Wiem. Jednak nie rozumiem tego. Powinniśmy pogadać o tym z dyrektorem.

Pogłaskał kciukiem mojej skóry, unikając zranionego miejsca. Taki był właśnie Killian. Z pozoru twardy i oschły, ale gdy się go lepiej pozna można dostrzec wrażliwość. A może tylko w stosunku do mnie taki jest? Nie wiem tego, ale nie spytam się. Wypytam trochę Colina w końcu są współlokatorami i znają się dłużej.

- Nie, ma wystarczająco pracy, poza tym wątpię, żeby się tym przejął.

Pamiętam, jak zaczęłam rozmawiać o śmierci Jennifer z Adlerem. Nie wyglądał na zaniepokojonego, ale widać było, że niepokoi go coś innego.

- Czemu? Jesteś jego siostrą.

Nie wiedziałam jak zaragować, wzruszyłam ramionami. Z jednej strony dostałam od niego telefon, ale z drugiej codziennie traktował mnie jak zwykłą uczennice.

- A tak w ogóle, to dzięki za powstrzymanie Antoniego.

Jego twarz przybrała groźny wyraz.

- Dopilnuje, że od teraz nawet cię palcem nie tknie.

Ostrożnie dotknęłam podbródka i się skrzywiłam.

- Co zamierzasz zrobić?

Killian otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym samym czasie drzwi stały otworem. Wszedł Heyden, patrząc szeroko otwartymi oczami. Przesunął wzrokiem od mojej wargi do miejsca, w którym Killian trzymał dłoń.

Nie wiem, co się między nimi wydarzyło, ale od ponad tygodnia zaczęli się dziwnie zachowywać. Praktycznie nie gadali ze sobą i nie chcieli zdradzić mi powodu, gdy się pytałam. W pewnym sensie to jest ich prywatna sprawa, więc jak nie chcą mi powiedzieć, to trudno. W każdym razie oboje są moimi przyjaciółmi. Jeśli o to chodzi to najmniej zmienił się Colin. Pozostał taki sam – czasem wkurzający, ale dało się go lubić.

- Co tu się stało? – Zapytał, podchodząc.

Ustał po mojej prawej stronie, kiedy Killian stał po lewej.

- Walczyła na treningu. – Killian założył ręce na klatkę piersiową.

- Z Kim walczyłaś?

- To nic takiego. – Podtrzymałam się na rękach i zsunęłam ze stołu.

- Nie tak mi to wygląda. – Zmrużył oczy.

Powiedziałam mu to samo, co Killianowi – moje odczucia w czasie sparingu. Słuchał uważnie, ale również nie wiedział skąd się to wzięło. Skoro wilkołak, który dawał korepetycje Colinowi z większości przedmiotów w tym matematyki, nie wie, to wątpię, że ktokolwiek inny może mieć pojęcie na temat tego, co mnie spotkało.

- Nie zamierzasz nic zrobić? – Spytał pretensjonalnym tonem Heyden, kierując swoje słowa do Kiliana.

Sytuacja zaczęła robić się napięta.

- O co ci chodzi? – Zmarszczył brwi.

Ich konflikt coraz bardziej mi się nie podobał. Gdybym znała przyczynę, może udałoby mi się coś zaradzić.

- Bądź Co bądź Lysa to człowiek. Może twoja krew już się... – Wzruszył ramionami. – nie wiem. Wyczerpała?.

- Pff jeszcze czego. – Skrzywił się. – To absurd, krwi się nie da wyczerpać.

- To spójrz na nią. – Wskazał na mnie palcem. – Masz inne wytłumaczenie?

Killian pokręcił głową, przyglądając mi się z niezrozumieniem.

- Warto spróbować. – Objął mnie ramieniem, a drugą rękę zbliżył do ust.

Co on chce zrobić? Zaskoczyła mnie jego reakcja. Nie jestem jakąś zabawką, którą można naprawiać krwią, do cholery! Może to tylko tymczasowe.

Odwróciłam głowę, kiedy Killian przegryzł sobie żyłę w nadgarstku. Widok, a nawet sam odgłos był w sobie taki okropny i obrzydliwy, że żołądek mi się ścisnął.

- Nie. – Odepchnęłam jego rękę, nie mogąc patrzeć na krew skapującą z niej.

Killian syknął i szybko podłożył mi swój nadgarstek pod usta. Walczyłam z nim, próbując się uwolnić. Nie chcę, kolejny raz czuć tego metalicznego smaku. Odwracałam głowę raz na jedną stronę, a raz na drugą, kiedy przytykał mi rękę do twarzy. Próbowałam wstać, ale był zbyt silny, żebym się choćby ruszyła. Gdy złapał mnie jeszcze mocniej, poczułam mieszane uczucia. Na raz serce zabiło mi szybciej, ale nie mogłam przestać się wyrywać. Na moje nieszczęście byłam bezsilna, kiedy za ręce złapał mnie Heyden. Wytrzeszczyłam oczy, gdy moje usta wypełniła ciepła ciecz, płynąca z nadgarstek wampira. Nie minęło kilka sekund, aż moja głowa zaczęła tak boleć, jakby zaraz miała wybuchnąć. Z każdej strony wbijały mi się tysiące małych, niewidzialnych igiełek, a straszliwy ból narastał z każdą chwilą. Myślałam, że oszaleje. W końcu zaczęłam dławić się krwią i ją wypluwać.

Killian zabrał rękę, a Heyden oddalił się, puszczając mnie. Splunęłam krwią na stół przed sobą, kaszląc i nabierając łapczywie powietrza. Co za straszny dzień! W gardle zaczęło mnie piec, a w nogach straciłam czucie. Chciałam zejść, ale nie mogłam. Zaczęłam panikować i oglądać się zdezorientowana na wszystkie strony.

- Lysa? – Usłyszałam niewyraźny głos Killiana, który poniósł się w mojej głowie echem.

Wszystko dookoła stawało się niewyraźne. Zaczęłam krzyczeć, złapałam się za głowę z przerażającego uczucia.

- Lysandra! – Krzyknął Heyden, ale słyszałam go dużo ciszej, niż powinnam.

Widziałam ich przerażone twarze wpatrzone we mnie. Oni też nie wiedzieli co się ze mną dzieje. Wcale mi się to nie podobało. Czułam się jak w jakiś horrorze, w którym powoli gasną światła. Koloru zaczęły mi się zlewać, ale widziałam, że Killian coś do mnie krzyczy. Nie słyszałam tego. Nie słyszałam nic. Cisza i ból. Poczułam się słaba i... Przed oczami zrobiło mi się ciemno.

Continue Reading

You'll Also Like

125K 7K 31
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
76.5K 4K 54
Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzie uczą się bać istot nadprzyrodzonych pr...
67.3K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...