Akademia nadprzyrodzonych

By octavia1505

76.4K 4K 417

Świat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzi... More

Tajemnica
Pożegnanie.
Niespodziewanie
Pomoc
Początek
"Zostajesz"
Oprowadzanie
Niechciana
Łowca
Sparing
Lacrosse
Biblioteka
Atak
Lekcja
Adler
Niebezpieczeństwo
Walka
Zniknięcie Jennifer
Poszukiwania
Trup
Prezent
Druga Twarz
Nietypowy Sparing
Krew Lecząca Rany
Ucieczka
Wyjątkowa
Rozmowa
Życie Za Pieniądze
"kłamiesz"
Niespodziewane Spotkanie
Przeszukanie
Tristan
Wycieczka
Wina Starszego Brata
Tylko Jak Masz Dowody
Kaplica
Przemiana W Zwierze
Wyklęci
Druga Twarz 1
Druga Twarz 2
Rodzinna Historia
Droga Jak Z Horroru
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 1
Kiedy Żyjemy W Kłamstwie Cz. 2
Zniknięcie
Odwiedziny
Uprowadzenie
Wyjaśnienia
Pierwsze Wrażenie
Bitwa
Upadek Z Dachu
Epilog
Zapowiedź

Pierwsze Uczucia

1.4K 77 10
By octavia1505

Killian w ciszy odprowadził mnie do pokoju. Przez całą drogę myślałam nad jego słowami, i byłam mu za nie bardzo wdzięczna. Sądziłam, że niezwracanie uwagi na przykrość, jaką uczniowie mi sprawiają, jest najlepszym wyjściem. Myliłam się. Z nimi trzeba było porozmawiać, zamiast siedzieć cicho i nic nie robić. W końcu by im się znudziło, ale pytanie: kiedy? A może byliby dla mnie wredni do momentu, aż nie opuściłabym Akademii. Mam nadzieję, że po przemowie Killiana chociaż trochę zmienią swoje nastawienie i zrozumieją, że nie jestem ich wrogiem. Wiem, że nie wszyscy chcą pokoju z ludźmi, ale Adler do tego dąży, a jak będzie trzeba to mu pomogę.

Szarpnęłam za klamkę i weszłam do pokoju.

- Dobranoc. – powiedziałam patrząc przez chwilę Killianowi w oczy, stojąc przy futrynie.

- Dobranoc Lysa. – odwrócił się i odszedł.

Czyżbym zaczęła coś czuć do Killiana? Zamknęłam drzwi. Podeszłam do łóżka, wyciągnęłam z pod pościeli piżamę i się w nią przebrałam wieszając marynarkę na oparciu krzesła, a białą bluzkę i spodnie poskładałam na biurku. Słońce już zaszło, a za oknem widać było tylko ciemność i korony drzew, który oświetlał księżyc. Noc była spokojna, cicha i bez porywistego wiatru, który męczył mnie przez pół dnia. Przeczesałam włosy szczotką, a zaraz potem zaplotła w ciasny warkocz. Gdy uchyliłam delikatnie okno, zgasiłam lampkę i nie zostawiając zbyt dużego bałaganu w pomieszczeniu, podeszłam do łóżka, ale zatrzymałam się przy lustrze patrząc w odbicie. Czy Killian może coś czuć do mnie, więcej niż przyjaźń? A może uważa mnie tylko za osobę, którą musi chronić? Nie rozmawiałam z nim na takie tematy, ale mimo swojej powalającej urody, nie zwraca uwagi na dziewczyny, które patrzą się na niego zalotnie. Nie jednej dziewczynie się podobał, mimo to nie poświęcał im uwagi. W sumie to się cieszę.

.......

Następnego dnia każdy mówił tylko o śmierci Jennifer. Uczniowie byli zaniepokojeni incydentem w lesie, a przede wszystkim łowcą. Przynajmniej osoby które mijałam na korytarzu, patrzyły na mnie z mniejszą pogardą.

- Teraz najczęstszym tematem do rozmów będzie Jennifer, ale po kilku tygodniach przestaną. – Heyden oparł wygodnie plecy na twardej, drewnianej desce.

Siedziałem z Killianem i Heydenem na ławeczce w ogrodzie, niedaleko fontanny, gdzie słychać było szum wody i śpiew ptaków, przelatujących nad krzakami. Według mnie pogoda jest dzisiaj wręcz idealna: ani za ciepło, ani za zimno.
Heyden założył ręce za głowę i zamknął oczy, a promyki słońca przedarły się przez gałęzie drzewa, które rzucało na nas cień, a Killian całą uwagę miał skupioną na ekran telefonu.

Odwróciłam głowę i zobaczyłam Olivie, jak idzie w naszą stronę z grubą książką w dłoni. Widziałam ją siedzącą pół godziny temu, pod drzewem wiśni czytającą powieść, w milczeniu i pełnym skupieniu. Szturchnęłan Heydena łokciem, na co tylko zmarszczył czoło i wydał z siebie pomruk. Trąciłam go raz jeszcze, ale nie zareagował.

- A gdzie jest policja? – Stanęła kilka kroków przed nami, z łagodnym spojrzeniem, które widzę na jej twarzy pierwszy raz.
Strata przyjaciółki, pewnie mocno ją zabolała.

Wzruszyłam ramionami w niewiedzy.

- Nie obchodzi ich to. – odezwał się Killian chowając telefon do kieszeni spodni. - Są szczęśliwi, że kolejny nadprzyrodzony nie żyje.

- Spodziewałaś się czegoś innego, Olivia? – Heyden otworzył leniwe jedno oko.

- Tak! Przecież to morderstwo! – odezwałam się wyprzedzając Olivie.

Dziewczyna była załamana. Zazwyczaj nosiła wyprasowany mundurek, dopięty na ostatni guzik. Teraz jednak jak na nią patrzę, nie widzę tej samej osoby, jaką była. Miała zaczerwienione oczy od płaczu i wory pod nimi, a na dodatek nie ubrała mundurku, tylko różową koszulkę z granatowymi spodniami i buty sportowe. Najbardziej jednak u dziewczyny zdziwił mnie brak makijażu. Olivia zawsze nakładała na siebie dużo podkładu, przez co często się błyszczała, zwłaszcza po treningach. Prawie jej nie rozpoznałam. Stała się również dużo spokojniejsza, pewnie po lekach jakie dała jej pielęgniarka na uspokojenie.

- Ponieważ to jest rzeczywistość, a nie bajkowy świat w twojej głowie. Nadprzyrodzeni i ludzie się nienawidzą. – powiedział Killian.

- Świat ludzi i nadprzyrodzonych w harmonii o którym marzę nie jest niemożliwy. Jeszcze sam się przekonasz.

- Jestem nieśmiertelnym, więc może tego dożyję, ale co do ciebie wątpię.

- Jak na razie mam dziewiętnaście lat, a moim celem jest pokój między wampirami, wilkołakami i ludźmi.

- Rozejrzyj się. – Ruchem ręki pokazał szkołę, ogród i wszystko co nas otaczało. – To jest świat, który gardzi nadprzyrodzonymi i będzie to robił jeszcze bardzo długo.

- To, że teraz tak jest, nie znaczy, że zawsze tak będzie.

Naszej rozmowie w milczeniu przyglądał się Heyden i Olivia.

- Zobaczymy. – zaśmiał się krótko. – Na razie kochanie, sama wiesz jak jest: ludzie twarzą o nas paskudne, fikcyjne opowieści i przekazują sobie nieprawdziwe opowieści.

Na słowo „kochanie" moją twarz oblał gorący rumieniec. Zasłoniłam policzki dłońmi, na co Heyden uniósł jedną brew. Nie chciałam mu się tłumaczyć, dlaczego tak reaguje na słowo Killiana, zwłaszcza jak siedzi obok. Nie wspominając o dziewczynie. Pokręciłam głową i oparłam się mocno o oparcie ławki, żeby Killian nie zobaczył mojej twarzy. Na szczęście pomiędzy nami siedział Heyden, który swoim umięśnionym ciałem zakrywał moje.

- Morderca jest gdzieś tam. – Olivia wskazała podbródkiem na las. – Nic nie robiąc tylko czekamy, aż on po nas przyjdzie, jak po moją przyjaciółkę. Kto będzie następny? Ja? Killian? Heyden? A może mój mate? To może być każdy z nas! – podniosła głos z nerwów. – Jak możemy tak żyć?!

Do oczu zaczęły napływać jej łzy, które starła rękawem i odeszła w stronę budynku.

- To morderstwo ma wszystkich na krawędzi. – Heyden pochylił się w zamyśleniu, a Killian oparł policzek na deskę i wbił spojrzenie we mnie. Zdjęłam dłonie z twarzy czując, że po słowach Olivii się uspokoiłam.

- A czego się spodziewałeś? Olivia ma rację, trzeba coś z tym zrobić. – Killian wstał i stanął przede mną i Wilkołakiem.

- Złapać łowce? Ty już raz próbowałeś i omal zawału Lysa wtedy nie dostała. – zaśmiał się pokazując palcem na mnie.

Chciałam go uderzyć i to porządnie za naśmiewanie się, ze mnie. Oczywiście, że się bałam o Killiana, ale nie tylko ja jedna.

- Przecież to ty nie chciałeś zamknę głównych drzwi szkoły, kiedy Killian zniknął w lesie! A poza tym wystraszył mnie ten strzał. - zwróciłam się do wampira. - Myślałam, że zostałeś ranny.

Killian uśmiechnął się do mnie chytro, mrużąc delikatnie powieki.

- Widzisz. Martwiła się. Może teraz mówi, jakby...

- Heyden! – zamknęłam mu usta dłonią. Wolałam nie słyszeć tych głupot, które chciał powiedzieć.

Killian spojrzał na mnie lekko zaskoczony, nie przestając się uśmiechać. Czułam jak Heyden chce wybuchnąć śmiechem, ale próbuje się powstrzymać.

- Jak mówi? – powiedział delikatnym, uwodzicielskim głosem Killian, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Heyden złapał moją rękę i odsłonił swoje usta. Niestety nie miałam tyle sił co on, a już się bałam co zamierza powiedzieć.

- Jakby jej nie zależało, a było inaczej. – powiedział bardzo szybko, żebym mu nie przerwała, śmiejąc się przy tym.

- Nosz do cholery, Heyden! – przeciągnąłem jego imię pretensjonalnie.

- A co było dalej? – dalej zadawał pytania.

- Co dalej? – zapytał niezrozumiale, ale zaraz potem go olśniło. – A mówisz jak się zachowywała... Cóż musiałem ją trzymać, żeby nie pobiegła za tobą do lasu. – jego ostatnie słowa były wypowiedziane szybko, a przy śmiechu ciężko było je zrozumieć.

A to drań! Jak on może tak kłamać! Oboje zaczęli mnie denerwować. Nienawidzę jak ktoś kłamie, a jeszcze bardziej przekazuje fałszywe informacje na mój temat. Przecież nie chciałam pobiec za Killianem do lasu! Jeszcze nie byłam tak zrozpaczona i niespełna  rozumu, żeby narażać się na niebezpieczeństwo. Heydena ewidentnie bawiło naśmiewanie się, ze mnie. A zaraz potem ten sam uśmiech zobaczyłam na twarzy wampira. Oboje są siebie warci.

- To nie prawda! Nie wierz, mu on kłamie! Przysięgam, że bym tego nie zrobiła! – zaczęłam krzyczeć i wstałam z ławki.

Chłopaki wytrzeszczali oczy, a wilkołak położył palec wskazujący na ustach. Zrobiło mi się głupio, gdy zobaczyłam, że ściągnęłam na siebie wszystkie spojrzenia uczniów przebywających w ogrodzie.
Otworzyłam buzię, chcąc jeszcze coś powiedzieć tylko dużo ciszej, do swoich towarzyszy, ale zamknęłam usta, zaciskając je w wąską linię i ruszyłam w stronę szkoły.

- Zaczekaj. – gdy zrobiłam kilka kroków dalej, Killian złapał mnie za nadgarstek. – Wiem, że Heyden żartował, nie obrażaj się.

- Nie obrażam się.

Continue Reading

You'll Also Like

66.7K 249 13
no tu będą różne historie bedą 18+ będą tu wlw blb i blg
634K 17.2K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
1.4K 104 27
Marinette stara się pogodzić licealne życie z pracą superbohaterki i praktykami w prestiżowym domu mody, co nie zawsze jej wychodzi. Na szczęście moż...
64.2K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...