HOPE

By callmeyourbitchxx

345K 8.8K 7K

Może takie moje powołanie? Tęsknić za tobą nieustannie. More

1. Kiedy urosły ci cycki?
2. Uciekaj.
3. Mógłbyś ze mnie zejść, proszę?
4. To ty mi się władowałaś do łóżka w nocy
5. Zostajesz po lekcjach.
6. Marzyłem o tym, odkąd zobaczyłem twoje zdjęcie.
7. Będziesz mieszkać u Jake'a
8. Nie jesteś mi obojętna.
9. McDonald's czy KFC?
10. I co teraz?
11. Tylko proszę, zabezpieczajcie się
12. Liam, przestań!
13. Jesteś zazdrosna
14. Victoria, moja dziewczyna
15. A potem ogarnęła mnie ciemność
16. Nie mogę cię stracić..
17. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz
18. Zabiłem ją
19. Nie chcesz tego?
20. Jest i moja ulubiona para
21. Jesteście razem
22. Kim ty naprawdę jesteś?
23. Znasz ją, tato?
Epilog

24. Było już tak blisko

9.8K 269 156
By callmeyourbitchxx


Liam's POV

- Do kurwy! - wydarłem się, uderzając o blat.

- Zgłosiłeś zaginięcie, tak? Powinni już jej szukać - powiedziała niepewnie mama, pocierając sobie ramiona. - Mam nadzieję, że z naszą Victorią wszystko dobrze. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś jej się stało. Jest dla mnie jak córka. - oznajmiła i otarła łzę, która w międzyczasie wydostała się z jej oczu.

- A co ja mam powiedzieć? - wtrącił się Jake. - To wszystko moja wina.

- To nie twoja wina, słońce - mama spojrzała na Jake'a, a mnie już rozsadzało od środka.

- Napewno jej nie szukają, tylko tak pierdolą, żeby nie było - przetarłem się po twarzy. - A jeśli coś jej jest? Co jeśli gdzieś leży i właśnie woła o pomoc? A oni jej do chuja nie szukają.

Victoria's POV

- Mam zacząć wywoływać wymioty? - szepnęłam.

- A masz lepszy pomysł? - zapytała Molly tym samym tonem.

- Nie wiem czy potrafię.. - zaczęłam, drapiąc się po nodze z nerwów.

- Włóż palce w gardło i jazda - ponagliła mnie Molly, a ja przewróciłam oczami.

- Łatwo ci mówić - szepnęłam głośniej. - Mam to zrobić teraz, czy gdy przyjdzie?

- A masz zamiar wkładać sobie łapę w gardło, gdy on będzie stał naprzeciwko ciebie? - wymachiwała rękoma.

- Dobra, spokojnie - powiedziałam, choć sama spokojna nie byłam.

Powoli włożyłam sobie palec do buzi, a gdy byłam już coraz bliżej, przeszedł mnie okropny dreszcz i wyjęłam dłoń z moich ust.

- Szybciej.. - powiedziała Molly.

- Staram się! - krzyknęłam szeptem.

Tym razem włożyłam dwa palce do buzi, a gdy dotknęłam nim języczek z tyłu, naparłam się, jakbym zaraz miałam wymiotować, ale to nadal nie było to.

Udało się za trzecim razem, gdy zebrałam w sobie resztki moich sił, wyszło to tak niespodziewanie, że zamiast gdzieś z boku, zaczęłam wymiotować prosto na środek podłogi tego i tak malutkiego pokoju, przy okazji ochlapując Molly moimi wymiocinami.

- Kurwa, Victoria.. Wszystko, tylko nie te buty - powiedziała Molly z grymasem na twarzy. Poprawila włosy i wyszła za drzwi, krzycząc.

- Patrick, chodź tu szybko! - zawołała.

Nie musiałyśmy czekać długo, bo już po chwili usłyszałyśmy szybkie kroki, które robiły się coraz głośniejsze, a następnie zobaczyłam sylwetkę Patricka.

- Co się dzieje? - zapytał przerażony.

- Z Victorią dzieje się coś niedobrego, spójrz - powiedziała z udawanym przejęciem Molly i muszę to przyznać, całkiem niezła z niej aktorka.

Spojrzał na podłogę, na którą wskazała Molly, a następnie zmartwiony spojrzał na mnie.

- Victorio, czy wszystko dobrze z tobą? - i uwaga, teraz nadeszła moja kolej.

- Niestety nie - odpowiedziałam niemrawo, a pod koniec specjalnie załamał mi się głos. - Od jakiegoś czasu już tak jest - chwyciłam się za brzuch. - Wszystko mnie boli, niedobrze mi i czuję, jakbym zaraz miała umrzeć - okej, może trochę przesadziłam.

- O matko, Victoria. Dać Ci jakieś leki? Wody? Cokolwiek? Powiedz mi. - spojrzałam na Molly, która również nie wiedziała co mam odpowiedzieć, ale po chwili wskazała mi na schody i wtedy zrozumiałam.

- Chyba muszę się przewietrzyć - odpowiedziałam, a on zmarszczył brwi.

- No nie wiem, Victoria.. Martwię się o ciebie, ale to chyba za dużo. Będę musiał pogadać z moim tatą, dobrze? - zapytał, a ja spojrzałam na Molly, która pokazywała kciuka w górę, więc spojrzałam na Patricka i kiwnęłam głową na tak.

Liam's POV

Zegar właśnie wybił dwunastą, gdy otrzymałem telefon z komisariatu, że mam jak najszybciej dotrzeć na niego, aby zobaczyć nowe postępy w sprawie.

Równo o dwunastej dziewięć z bolącym brzuchem z nerwów przekroczyłem drzwi do komisariatu.
Ruszyłem w stronę kobiety za biurkiem na końcu sali, u której zgłaszałem zaginięcie.

- Dzień dobry. Miałem przyjść w  sprawie Victorii Mendez, podobno są jakieś postępy.

- Tak, chwileczkę. - powiedziała i zadzwoniła do kogoś oznajmujac, że już przyszedłem. Po chwili obok nas znalazł się jakiś facet. Nie był ubrany w mundur, a jedynie przy pasku jego spodni zawieszona była odznaka.

- Proszę za mną - powiedział i wskazał drzwi na przeciwko nas. Wszedłem do pokoju, które wyglądało jak zwykle biuro. - Usiądź, proszę - tym razem wskazał palcem na krzesło znajdujące się po drugiej stronie jego biurka. Sam usiadł na swoim fotelu, po czym zaczął mówić. - Dwa dni temu zgłoszono kradzież w pobliskim parku, niedaleko szkoły - kiwnąłem głową, dobrze znam to miejsce, kiedyś często tam chodziłem. - Cóż, gdy zgłoszono nam to, zaczęliśmy przeglądać nagrania z kamer w owym parku i zupełnie przypadkiem trafiliśmy na bardzo dziwne nagranie. Pozwól, że Ci je pokaże - powiedział i otworzył swój laptop, wystukując coś na nim.

Po chwili obrócił laptop w moją stronę i przycisnął na spacje, dzięki czemu włączył nagranie. Na początku nikogo tam nie było, po chwili zobaczyłem kobietę z wózkiem, ale nadal nie rozumiałem, o co tu chodzi. Minęło trochę czasu i wtedy ją zobaczyłem. Kamera nagrała to, gdy Victoria usiadła na ławce zakrywając twarz dłońmi, była cała zapłakana. Nadal była sama, a mi było w tamtym momencie niesamowicie przykro z jej powodu. Zaraz po tym zaczęło się coś dziać, po dziesięciu sekundach podszedł do niej mężczyzna o dość dużych wymiarach i zaczął coś do niej mówić, nagranie nie miało dźwięku, a ciężko było wyczytać cokolwiek z ruchu warg, więc nie miałem pojęcia o czym rozmawiali. Zmarszczyłem lekko brwi i wtedy stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał, ponieważ w pewnym momencie mężczyzna zamachnął się i uderzył prosto w jej twarz. Otworzyłem oczy szeroko, a złość w moim ciele osiągnęła zenitu, byłem jednocześnie wkurwiony na tego typa, ale i tak najbardziej żal było mi Victorii, która bezwiednie opadła na ławkę. W szoku obserwowałem nagranie, na którym było już widać tylko scenę, gdy postawny mężczyzna chwyta nieruchomą Victorię, przeciąga ją przez ramię, po czym zmierza w którąś stronę i znika z ujęcia kamery.

Nie mogłem się poruszyć choćby o milimetr, gdy w zupełnej ciszy wgapiałem się w ekran zakończonego nagrania.

- Poznaliśmy mężczyznę z tego nagrania - wyrwał mnie głos policjanta. - Był już kiedyś karany za kradzież i kilka napaści, szukamy go. Niestety na innych kamerach nie widać zbyt wiele, tylko to, gdy wkłada dziewczynę do zaciemnionego vana, tablice rejestracyjne zostały usunięte, tak jakby dziewczyna zniknęła. Ale teraz jesteśmy pewni, że doszło do porwania. Zajmiemy się tym.

Wpatrywałem się w jego twarz, nadal nie mogąc się poruszyć lub powiedzieć czegokolwiek.

- Porwana? - zapytałem cicho, na co policjant kiwnął głową.

- Na to wygląda - wzruszył ramionami, co mnie zdenerowało, bo on nie ma jebanego prawa wzruszać ramionami, gdy moja dziewczyna nadal jest ofiarą porwania. - Mamy w planach przeszukać teren, popytamy ludzi, może coś widzieli, tylko potrzebujemy jej zdjęcia - powiedział, na co kiwnąłem głową. - Wiesz może jak wygląda jej sytuacja z rodzicami? Trzeba będzie ich poinformować.

- Raczej nie bardzo się nią przejmują - powiedziałem słabo, bo nadal nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Przeczuwałem, że coś się stało, ale porwanie?

- Dobra, zadam Ci jeszcze kilka pytań, a potem wezwę ich na komisariat.

Victoria's POV

Minęło już kilka godzin, a Patrick był u mnie już kilkanaście razy. Molly była cały czas przy mnie i przez jej namowy kolejny raz musiałam wywołać wymioty lecz nadal nie wyszłam na górę, ponieważ Patrick oznajmił, że nie zrobi nic bez zgody jego ojca.

Na samą myśl, że Edward przyczynił się do tego uprowadzenia jest mi nie dobrze. Może nie wiedział, że byłam to ja, ale wiedział że była to kobieta, więc i tak nic to nie zmienia, a czyni go nawet gorszym. Najbardziej szkoda mi cioci Eve, wyszła za mąż za takiego zwyrola. Czy on ją w ogóle kocha? Dlaczego się z nią ożenił i jak zareaguje na to ciocia gdy się o tym dowie? Jeśli kiedykolwiek się dowie. Nie mam pojęcia.

Przesiedziałam z Molly w ciszy kolejne pięć minut, już dawno powinna być w domu lecz Patrick zabronił jej gdziekolwiek wychodzić i kazał jej zostać ze mną i pilnować mojego stanu. Moja nienawiść do tej rodziny wzrastała z każdą sekundą i nie mogłam się doczekać aż w końcu wydostanę się na zewnątrz. Czy kiedyś się wydostanę? Kto wie. Nawet jeśli stąd wyjdę, co wtedy zrobię? Będę uciekać całe życie, bojąc się własnego cienia?

Cholernie tęskniłam za Jake'iem, ciocią Eve, a chyba najbardziej za Liamem, choć przyznam szczerze nadal boli mnie serce, gdy przypominam sobie sytuację z przed kilku dni, ale teraz wiem, że to wszystko przez Molly, a on niczemu nie był winien. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Jestem ciekawa co teraz robią, albo czy mają pojęcie co się ze mną stało. Ciekawe, czy za mną tęsknią.

Po chwili jednak moje myśli i insynuacje zostały bezczelnie przerwane, ponieważ usłyszałyśmy coraz głośniejsze odgłosy. I nie była to jedna osoba, tylko dwie, więc podejrzewam, że to teraz rozstrzygną się moje losy, czy wydostanę się stąd, czy też nie.

Molly momentalnie zerwała się na równe nogi, po czym klęknęła przy mnie udając, że bardzo przejmuje się moim losem. Tak jak podejrzewałam do pokoju wszedł Patrick razem z jego tatą. Na sam widok Edwarda moje pięści mimowolnie się zaciskają. Gdy widzę jego twarz w mojej głowie od razu pojawia się obraz jego i cioci Eve na ich weselu, a szczególnie w pamięci utkwiony mam widok wzroku Eve i to z jak wielką miłością codziennie na niego patrzyła. Cholernie jest mi jej żal, nie chce wyjść na egoistkę, ale wiem, że jeśli ciocia się o wszystkim dowie - załamie się.

- Przesądzone - powiedział Patrick, a ja zaczęłam się stresować.

- Tak, to pomieszczenie jest zupełnie pod ziemią, nie ma się co dziwić, że źle się czuje, w końcu od kilku dni nie oddychała świeżym powietrzem. Będziemy musieli ją przewietrzyć. Poza tym, w domu u Levis'ów panuje taki sajgon związany z poszukiwaniem tej dziewczyny, że jeśli coś by się jej stało, oni sami by coś sobie zrobili - mimo wszystko zrobiło mi się trochę cieplej na sercu na myśl, że się martwią. W końcu dostałam odpowiedź na jedno z milionów pytań, które sobie cały czas tutaj zadawałam.

Spojrzałam na Molly, która lekko uśmiechnęła się pod nosem. Jest szansa, że to właśnie dziś się stąd wydostanę.

- Więc tak - Edward spojrzał na Patricka. - Weźmiemy ją na górę, nie wyjdzie na zewnątrz, tylko stanie przy otwartym oknie, bo ktoś mógłby ją zobaczyć - na te słowa zacisnęłam zęby, skoro nie będę na dworze, a drzwi na pewno bedą zamknięte - nie uda mi się wyjść. Jedyną szansą jest to, że ktoś mnie zauważy, choć i tak nie wiem czy coś to zdziała. Przecież dziewczyna stojąca przy otwartym oknie jest raczej naturalnym widokiem. W mojej głowie nastała gonitwa myśli oraz sto pomysłów, co będę musiała zrobić, niestety żaden z tych pomysłów nie był realny do spełnienia, a ja znowu wróciłam do punktu wyjścia.

Patrick podszedł do mnie, chwycił mnie mocniej za ramię i podniósł. Oczywiście nasz plan mimo wszystko działał dalej, więc musiałam udawać, że nie jestem w stanie chodzić. Wyszliśmy za drzwi, a ja po raz pierwszy dokładnie zobaczyłam co się za nimi znajdowało. Był to mały, słabo oświetlony korytarzyk, w którym znajdowało się więcej drzwi, a ja nawet nie chciałam wiedzieć, co się za nimi znajdowało. Na końcu korytarza po prawej stronie skierowaliśmy się na zwykle drewniane schody, a zaraz nad nimi widniały ogromne prawdopodobnie metalowe drzwi, które naprawdę miały z dziesięć przeróżnych zamków. Poczułam się jak w filmie, nie wiedziałam, że byłam tutaj aż tak zapuszkowana.

Edward cały czas szedł na przodzie, więc to on musiał odkluczyć każdy z zamków. Po otworzeniu drzwi ujrzałam znajomy mi już korytarz. Do mojej głowy zaczęły wpadać wspomnienia, gdy przyjechałam tu razem z Patrickiem i podziwiałam zdjęcia tutaj wywieszone. Jaka ja byłam naiwna. Obserwowałam murowe wykończenia, gdy w końcu doszliśmy do kuchni, gdzie jeszcze kilka tygodni temu Patrick nalewał mi wody w pokojowych warunkach. Edward od razu otworzył okno i dał mi szklankę zimnej wody. Mimo, że tak naprawdę czułam się dobrze, podmuch świeżego powietrza zadziałał na mnie jak narkotyk. Nie miałam pojęcia jak bardzo tęskniłam za tym śmierdzącym powietrzem w Seattle. Zamknęłam oczy i ze spokojem wdychałam powietrze mimo, że obok mnie stały trzy osoby, które przygotowały to uprowadzenie, ale w tamtym momencie nie bałam się, byłam jedynie jakoś dziwnie spokojna.

Stałam tam tak dobre pięć minut, aż w końcu ocknęłam się i przypomniałam sobie po co tak naprawdę tu przyszłam. Zaczęłam tak obserwować pomieszczenie szukając możliwego koła ratunkowego w mojej ucieczce, aby nie wzbudzić podejrzeń. Nic nie znalazłam, tylko zauważyłam, że Molly gdzieś zniknęła, a gdy zapatyłam gdzie poszła, Patrick odpowiedział, że musiała gdzieś pilnie zadzwonić i zaraz wróci. Kiwnęłam głową i odwróciłam się z powrotem do okna. Spojrzałam na widok, na którym widniały jedynie rozciągające się lasy. Wybrali dobre miejsce, idealne, aby nikt mnie nie zobaczył.

Po kilku minutach wróciła Molly, która była jakoś dziwnie poddenerwowana, a gdy stanęła obok mnie, zaczął dzwonić telefon Patricka, a gdy ten spojrzał na ekran telefonu, spojrzał na Edwarda, szepnął mu coś na ucho i oboje udali się w stronę innego pomieszczenia.

- Pilnuj jej - powiedział surowo Patrick do Molly.

Odczekałyśmy chwilę, a gdy upewiłyśmy się, że nas nie słyszą zaczęłyśmy akcję.

- Co robimy? - zapytałam szybko.

- Przez drzwi nie wyjdziesz, sprawdzałam. Są zamknięte - powiedziała i zaczęła się rozglądać. - Okno.

- Okno?

- Musisz skoczyć - powiedziała szybko.

- Tu są jakieś trzy metry wysokości - krzyknęłam szeptem.

- Victoria, to twoja jedyna szansa. Chcesz zrobić sobie siniaka na dupie, czy zostać tu z tymi pojebami? - przygryzłam wargę i wychyliłam się lekko za okno.

Nastała chwilowa cisza, aż w końcu usłyszałam te cholerne kroki.

- Teraz kurwa - powiedziała zniecierpliwiona Molly.

Gdy zobaczyłam poruszającą się klamkę drzwi bez zastanowienia usiadłam na parapecie, a następnie zaczęłam lecieć w dół. Mój mózg zarejestrował mój upadek po chwili, gdy doszło do mnie co się stało i poczułam rozrywający ból w mojej dłoni. Spojrzałam na nienaturalnie przekrzywiony palec i w tamtym momencie myślałam, że zemdleję. Leżałam na trawniku i wiedziałam, że muszę uciekać, bo inaczej zaraz zostanę złapana, mimo tego moje ciało nie mogło poruszyć się ani o milimetr, czułam taki ból, jakby każda pojedyncza kość w moim ciele uległa złamianiu. W końcu zebrałam w sobie ostatnie resztki sił i wstałam kulejąc przez prawdopodobnie zbite kolano.

Podniosłam głowę, a niesamowity szok ogarnął mnie, gdy zobaczyłam biegnącego w moją stronę Liama. Myślałam, że już umarłam, albo przez upadek mam jakieś przewidzenia. Gdy Liam znajdował się ode mnie dwadzieścia metrów usłyszałam trzask drzwi, a następnie głos Molly.

- Przepraszam, Victoria.

Odwróciłam powoli głowę patrząc za siebie i spojrzałam na Molly, a następnie na Patricka, który właśnie wybiegł z pistoletem w dłoni.

- Stój tam, kurwa - wycelował w Liama. Przysięgam, że nie wiedziałam co się dzieje. Byłam oszołomiona, jakieś głosy mieszały się w mojej głowie.

Liam's POV

- Stój tam, kurwa - spojrzałem na tego psychopatę, który zaczął we mnie celować. Od razu go rozpoznałem.

Mój wzrok cały czas skakał z tego pojeba, na Vicky, która ledwo trzymała się na nogach. Tak bardzo chciałem ją przytulić, a nawet chociażby dotknąć.

- Victoria, myślałem, że mogę Ci zaufać - zaczął krzyczeć. - Myślałem, że przez te kilka dni nasza więź stała się mocniejsza - o czym on pierdoli? - Jak mogłaś?! - teraz spluwa przeniosła się w stronę Victorii, a we mnie się zagotowało. - Nie wybaczę Ci tego! Rozumiesz? Nie wybaczę. Zastrzelę cię suko. - i to był ten moment, gdy zobaczyłem, jak jego palec zaczyna zaciskać się na spuście. Zacząłem biec. Biegłem, ile sił w nogach. Było już tak blisko, dzieliły mnie od niej dwa metry. Dwa metry.

I wtedy usłyszałem strzał.

***
Piszcie co sądzicie!

Do następnego xx

Continue Reading

You'll Also Like

141K 10.4K 45
Kto nie marzy o przeżyciu historii rodem z wielkiego ekranu? Gorzej kiedy twoje życie faktycznie zaczyna przypominać film, ale okazuje się on tandet...
2.9M 90.3K 49
Lindy Smith ma osiemnaście lat i pochodzi ze słonecznego Miami na Florydzie. Los jednak nie jest dla niej zbyt łaskawy, ponieważ zmuszona jest przepr...
48.3K 1.2K 41
"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekł...
1.5M 46.1K 43
*UKOŃCZONE* Kiedy 20 letnia Kate decyduje się na wyjazd na studia miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego, orientuje się, że nie ma gdzie miesz...