--- 3 dni później ---
-"Próbujesz się usprawiedliwić? Jeszcze wczoraj mówiłeś w parku, że mnie kochasz, naprawdę nie widzisz w tym nic złego?"
-Cięcie!- usłyszałam po raz kolejny głos reżysera.- Victoria, nagrywamy tę scenę jedynasty raz, co się z tobą dzieje? Gdzie się podziały emocje?
Nic nie odpowiedziałam, byłam niesamowicie przybita. Kwestia, która wydawała mi się jedną z łatwiejszych, nagle zaczęła sprawiać mi problemy. Nie potrafiłam zrozumieć co robię źle i od razu miałam poczucie winy, że opóźniam cały proces nagrywek.
-Victoria?- ponownie usłyszałam głos mężczyzny.
-Nie wiem, naprawdę- schowałam twarz w dłonie i wzięłam parę głębszych oddechów na uspokojenie.
-Dobra, przerwa, idźcie odpocząć, a ty podejdź tutaj- mówiąc to, wskazał na mnie.
Wstałam z kanapy i zrobiłam to, co kazał. Chwyciłam dodatkowo za szklankę z wodą i wzięłam parę łyków.
-Co mam twoim zdaniem teraz zrobić?- zapytał mężczyzna, a ja przygryzłam lekko dolną wargę ze stresu.
-Może dałoby się przełożyć to na jutro? Poćwiczę jeszcze wieczorem i się uda. Nie mam pojęcia, co robię źle- odparłam, licząc na to, że reżyser zgodzi się na taką umowę.
Widać było, że się chwilę zastanawiał, ale ostatecznie pokiwał głową, dzięki czemu kamień spadł mi z serca.
-Okej, niech Ci będzie, dam ci jeszcze szanse. Zdaje sobie sprawę, że nie bez powodu wybrałem ciebie z castingów, więc uznajmy to po prostu za gorszy dzień. A teraz idź do pokoju i trochę odpocznij. I nie przejmuj się tym, że czasem się za bardzo denerwuje, zależy mi na tym projekcie, ale mimo wszystko każdy ma prawo do pomyłek- odparł, uśmiechając się do mnie.
Odwzajemniłam ten gest i podziękowałam. Skierowałam się w stronę pokoju, marząc o położeniu się do łóżka.
-Vi- usłyszałam zza pleców.
Był to głos, który jeszcze nigdy nie wystąpił razem ze skrótem mojego imienia. Skrótem, który tak naprawdę używała wyłącznie Blair, tylko że w tamtym momencie to nie była ona. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta. Siedział na jednym z głośników. Czekałam na to, co powie.
-Przyjdź dzisiaj o dwudziestej na salę znajdującą się za barem- odparł, jak gdyby nigdy nic.
Zmarszczyłam lekko brwi, bo nie wiedziałam, o co może chłopakowi chodzić. Przez te trzy dni właściwie w ogóle nie miałam z nim kontaktu. Chyba że za kontakt można uważać przelotne spojrzenia na siebie.
-Nie mogę, muszę popracować nad kwestią, sam zresztą widziałeś, jak mi ona wychodzi- skomentowałam, i ponownie odwróciłam się w stronę wyjścia.
-Po prostu przyjdź- rzucił krótko.
***
-Nie wiem o co chodzi, ten dzień jest jakiś dziwny. Na dodatek Timothee chce się ze mną spotkać- mówiłam do Blair, leżąc pod kocem i pijąc herbatę.
-Co? Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduje?- zapytała oburzona, po czym usiadła naprzeciwko mnie po turecku.
-Bo cały dzień byłaś zajęta swoim kochasiem- podnoszę brwi do góry i uśmiecham się do dziewczyny.
-Może masz rację, ale to nie oznacza, że ciebie spycham na drugi tor. Więc, o co chodzi? Randka?
Zaśmiałam się, przez co prawie wylałam zawartość kubka na pościel. Zauważyłam jednak, że Blair mówiła na poważnie.
-Żartujesz sobie? Rozmawiałam z nim na razie jakieś trzy razy, na dodatek każda z tych rozmów kończyła się dość dziwnie. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, czego on może ode mnie chcieć.
-Nie zdziwiłabym się, gdybyś mu wpadła w oko- skomentowała dziewczyna, co ja zignorowałam.
-Skończmy temat. Za parę minut mam być na sali, będę się już zbierać.
Wstałam i odstawiłam kubek na szafke nocną. Zostawiłam zdezorientowaną przyjaciółkę samą w pokoju i poszłam w stronę baru, za którym była sala z małą sceną i paroma siedzeniami. Gdy weszłam, chłopak tam już siedział.
-Rozumiem, że dziewczyny muszą się ogarniać na spotkanie, ale żeby spóźniać się pół godziny?- zaczął rozmowę, zerkając na mnie.
Spojrzałam na zegarek, była godzina ósma.
-Jestem punktualnie, to ty przyszedłeś za wcześnie- rzuciłam od niechcenia.
On wstał z siedzenia i usiadł na scenie, aby móc mi się spokojnie przyglądać.
-Mówiłem, żebyś była o wpół do dwudziestej. Jest coś trudnego w odczytaniu godziny na telefonie?
Wypuściłam cicho powietrze z ust, byłam pewna, że umawialiśmy się na równą.
-Przyszłam tutaj tylko po to, żeby wysłuchiwać twoich narzekań? Bo jeżeli tak, to chyba mogę już sobie pójść- powiedziałam dość oschle.
-Nie. Zastanawiałem się tylko, dlaczego taka gwiazda jak ty nie potrafi zagrać jednej głupiej, na dodatek tak prostej, kwestii- powiedział, cały czas mi się przyglądając.
-Słucham?- zmarszczyłam brwi.
-Wydaje mi się, że granie emocji to jedna z podstawowych rzeczy, jaką aktor powinien umieć. Nie wiem jakim cudem dostałaś się do obsady.
-O co ci chodzi? Kazałeś mi tu przyjść, abym wysłuchiwała twojego gadania jak gównianą aktorką jestem?- mówiąc to, podniosłam nieco głos, bo moim zdaniem brunet zachował się nie na miejscu.
-Nie, chodzi mi o to, że bardziej denerwujesz się na mnie, podczas gdy specjalnie cię prowokuje i podpuszczam, niż na Harry'ego, który zdradził filmową postać, którą grasz, a na dodatek, gdy on próbuje się bronić. Próbuję zrozumieć dlaczego dziewczyna, która świetnie poradziła sobie na castingach, nagle ściska hamulec.
W jednej chwili zrozumiałam całą szopkę, która się właśnie rozegrała. Moje nerwy momentalnie odeszły, a wrócił smutek spowodowany tym, że nie radzę sobie z tą kwestią.
-Sama nie wiem, nie potrafię się jakoś wczuć w tę scenę. Nigdy mnie nic takiego nie spotkało- westchnęłam i usiadłam na siedzeniu naprzeciwko chłopaka.
-Grając role, które mi się przytrafiały, też spotykałem się z sytuacjami, które raczej nie zdarzały mi się w życiu codziennym. Szczerze, to nawet większość z nich się nie zdarzała. Sęk w tym, że musisz odbiec od rzeczywistości i skupić się na fikcji. Spróbujmy- powiedział, po czym wstał i czekał na mnie, aż zrobię to samo.
Podniosłam się i czekałam.
-Ja będę Harry'm, gościem, o którym właśnie dowiedziałaś się, że cię zdradził. Spędziłaś ze mną cudowne cztery lata i nie potrafisz zrozumieć, co poszło nie tak, ponieważ kochałaś mnie jak nikogo innego. Ufałaś mi i nieraz planowałaś naszą wspólną przyszłość- mówiąc to, chłopak podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.- Zakochałem się w innej, mimo, że mówiłem Ci dzień wcześniej, jak bardzo Cię kocham.
Mój oddech nieco przyspieszył, a warga zaczęła drżeć. Chciało mi się płakać, brunet momentalnje wyrzucił wszystkie moje emocje na wierzch.
-"Byłem pijany, nie wiedziałem nawet, co robię. Na dodatek ona mnie podpuszczała"- Timothee zaczął mówić kwestie.
-"Naprawdę próbujesz się usprawiedliwiać? Jeszcze wczoraj mówiłeś w parku, że mnie kochasz! Nie widzisz w tym nic złego?"- mówiłam, zupełnie uwalniając wstrzymywanie dotąd łzy.
-"Tłumaczę Ci przecież, że byłem pijany! Kocham cię, Cindy, nie chce, żeby te parę wspólnych lat poszło na marne"- mówił brunet, łapiąc mnie tym samym za ramiona.
Szybko zrzuciłam jego dłonie z siebie i złapałam się za głowę.
-"Wyjdź! Nie chcę cię już więcej widzieć. Zrujnowałeś mi życie, złamałeś serce... wyjdź"- wyszeptałam ostatnie słowo, siadając na fotelu.
Po sekundzie od zakończenia sceny usłyszałam zza pleców brawa. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam w nich zadowolonego reżysera.
-Victoria, gdybym wiedział, że z Timmy'm sceny będą wychodzić ci dużo lepiej, to inaczej przydzieliłbym role. Słyszałem z pokoju, że ktoś tutaj hałasuje, ale jak się okazało, w słusznej sprawie- uśmiechnął się do nas.
Wytarłam łzy i odwzajemniłam gest.
-Dziękuję, mam nadzieję że jutro ta kwestia wyjdzie jeszcze lepiej- odparłam.
-Również mam taką nadzieję. A teraz wracam do pokoju i wam też to radzę. Za niedługo zaczyna się cisza nocna, a chyba nie uda mi się usprawiedliwić waszych krzyków na recepcji- facet zaśmiał się i zostawił nas samych.
Odwróciłam się w stronę bruneta i podbiegając do niego odruchowo go przytuliłam.
-Dziękuję- rzuciłam krótko.
Cofnęłam się dwa kroki i głośno wypuściłam powietrze z płuc.
-Jak ty to zrobiłeś?- zapytałam, dalej niedowierzając jak dobrze wyszła ta scena.
-Ja? Nic. To ty uświadomiłaś sobie, że sytuacja dotyczy ciebie, a nie Cindy. To jest właśnie mini sekret gry aktorskiej- uśmiechnął się.