Chapter 7

2.8K 160 60
                                    

Cały kolejny dzień przeznaczony był na sesje zdjęciowe promujące film. Na nogach byłam już od ósmej, co nie było mi na rękę, jednak dużym plusem stało się to, że nie musiałam się malować, wszystko zrobiły za mnie stylistki. Większość ekipy była punktualnie o dziesiątej gotowa do pracy.

Sesja była podzielona na parę części. W pierwszej kolejności były robione zdjęcia pełnej obsadzie. Nie ukrywam, że było naprawdę wesoło i cały czas się śmialiśmy, nie potrafiąc utrzymać powagi, której oczekiwał od nas reżyser. Fotograf cały czas próbował go zapewnić, że będzie zadowolony z efektów. Gdy udało nam się trochę uspokoić, mogliśmy przejść do zdjęć w parach, bądź małych grupkach.

Na zdjęciach dużo trudniej było mi pokazać odgrywane emocje niż przed kamerą. Jasne jest, że wyrażanie siebie poprzez samą twarz to nie wszystko. Do tego dochodziła postawa, ton głosu oraz gestykulacja.

Parę razy miałam robione zdjęcia z Timmy'm. Tamtego dnia starałam się go unikać, a raczej tematu, do którego cały czas wracał. Nie zbywałam go dlatego, że mu nie ufałam, czy nie chciałam powiedzieć. Ja po prostu nie potrafiłam rozmawiać o moich rodzicach. Jedyną osobą, która znała całą historię, była Blair. To właśnie ona pomogła mi jakoś przez to przejść. Nie dało się jednak wymazać bólu z pamięci. Tak przynajmniej myślałam.

-Victoria, stanij bliżej Zach'a- usłyszałam głos fotografa.

Zbliżyłam się do chłopaka i patrząc mu w oczy, lekko się uśmiechnęłam. Flesz po raz kolejny rozświetlił pomieszczenie, podczas gdy ja czekałam na zakończenie tego dnia. Praca pracą, robienie zdjęć nie wydawało się ciężkim zadaniem, ale wyglądanie około dziesięciu godzin jak milion dolarów nie było takie łatwe.

-Świetna robota, macie już wolne- powiedział reżyser, przeglądając galerie.

Odetchnęłam z ulgą i skierowałam się do bufetu, skąd wzięłam szklankę z wodą i momentalnie ją opróżniłam. Nie będąc już potrzebną na sesji, postanowiłam pójść zapalić. Była późna godzina, więc na zewnątrz było zupełnie ciemno. Weszłam na balkon z głównego korytarza i oparłam łokcie o barierki, wyciągając z kieszeni zapalniczkę. Odpaliłam papierosa i włożyłam go do ust, od razu zaciągając się ostrym dymem. Obserwując z daleka miasto, oddychałam spokojnie i próbowalam się wyciszyć. Pojawienie się bruneta obok mnie wcale mi w tym nie pomogło mimo tego, że na początku nic nie mówił.

Również odpalił papierosa i zaczął się rozglądać.

-Blair mi powiedziała- rzucił.

Nawet na niego nie spojrzałam. Zagryzłam mocno dolną wargę czując, że przede mną niełatwa rozmowa. Czekałam w ciszy, aż chłopak coś powie. To jednak nie nastąpiło.

-Wszystko?- zapytałam, licząc w duchu, że brunet zaprzeczy.

Ufałam Blair i zawiodłabym się na niej, gdyby komuś opowiedziała tę historię.

-Nie, ale chciałbym usłyszeć wszystko- powiedział, spoglądając na mnie.

Ja jednak utrzymywałam swój wzrok na oświetlonych ulicach. Biłam się z myślami i nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

-To nie jest ważne- odparłam, co wcale nie było prawdą.

To było dla mnie bardzo ważne, jednak myśl o tym, że jestem o krok od rozpłakania się, cały czas dawała mi sygnały, aby się wycofać.

-To, że to przeszłość, wcale nie oznacza, że nie jest to ważne. Rozumiem twój smutek i chciałbym Ci jakoś pomóc.

-Nie da się mi w tym pomóc- powiedziałam, gasząc papierosa pod podeszwą buta i opierając czoło o dłonie.

Za kulisami || Timothee ChalametWhere stories live. Discover now